cytaty z książki "Frida"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Piła, by zagłuszyć ból ciała, lecz piła także, by stłumić ból duszy.
Kiedyś wyznała mi, że był wrażliwy jak płatek róży i namiętny jak huragan.
Sztuka trzymała ją przy życiu. Przetwarzanie bólu w piękno pomagało jej znaleźć sens, nadawało cel cierpieniu.
Oto moje ulubione wyrazy: kutas, gówno, cipa, dupa oraz faworyt wszech czasów: pierdolić.
Kiedy boimy się, że umrze ktoś bliski, oczekiwanie ciągnie się bez końca. W powietrzu roi się od demonów. Anioły zmagają się z nimi co sił, ale czasem ponoszą klęskę - prawdę mówiąc, przegrywają dość często.
(...)kiedy zostawia nas ktoś, kogo się kochało i w czyją miłość się wierzyło, to jakby się straciło kawałek siebie.
Zawsze twierdziła, że jest milczący jak cień, cichy jak zapadający zmierzch.
Kiedy chcą lokom twym dorównać złotym /
daremnie złoto w słońcu lśni jaskrawo; /
kiedy ze zmarszczką na swym białym czole /
patrzysz surowo na kwiat polnej lilii; //
kiedy twe wargi więcej śledzi oczu /
niżeli goździk wczesny, gdy rozkwita /
i kiedy triumf wzgardliwy odnosi /
wdzięczna twa szyja nad kryształu blaskiem; //
ciesz się urodą szyi, warg i włosów /
póki nie tylko młodość twej dary /
złoto, kryształy, lilie i goździki /
zmienią się w srebro i zeschły kwiat fiołka, /
lecz i ty z nami cała się obrócisz /
w garść ziemi, smugę dymu, pyłek, cień i nicość. Luis de Gongora y Argote (1561 - 1627)
..., Frida chciała ukryć właśnie te rzeczy, które czyniły ją inną. Czasem myślę, że nie bardzo lubiła sama siebie, więc udawała, że nie obchodzi jej, czy inni ludzie darzą ją sympatią. Ale ta lekcewarząca postawa stanowiła jedynie maskę.
Nie wiem, czy to, co mówię, ma jakiś sens.
...To mój anioł stróż, moja bogini. Warto przejść przez piekło, aby znaleźć schronienie pod jej cudownym skrzydłem.
Czemu powstrzymywać się od czegoś, co nas uszczęśliwia? Czemu nie przyjąć miłości, bez względu na to, kto ją oferuje? Co ma do tego moralność? Każdy związek powinien być dozwolony, pod warunkiem, że się nikogo nie krzywdzi.
Jestem czystą elektrycznością. Dzisiaj zadośćuczynię za grzechy.
Rozejrzał się za Fridą i ujrzał, że leży na ulicy. Była zupełnie naga - przy zderzeniu podmuch zdarł z niej ubranie. Wyglądała fantastycznie, wręcz karnawałowo, albowiem całe jej ciało pokrywał złoty proszek malarza.
- Miren a la pequena bailarina! - krzyknął jakiś człowiek. ,,Patrzcie na tę małą tancerkę!". Pewnie uznał, że ma przed sobą tancerkę albo cyrkówkę o wiotkim, zgrabnym ciele, odzianą w czerwień i złoto.
...na ulicy mężczyźni oglądali się za mną i szeptali: ,,Psst! Psst! Llevame a Eden, mi amor, llevame al Paraiso!". ,,Zabierz mnie do Edenu, kochanie, zabierz mnie do raju!.
Malowała swoje emocje, swój ból, Fridę osaczoną przez demony, Fridę ze szkieletem wczepionym w mózg, Fridę z Diegiem pośrodku czoła niczym z wszystkowidzącym okiem, Fridę zrozpaczoną, Fridę z korzeniami wyrastającymi z brzucha, Fridę z pękającym kręgosłupem, Fridę we łzach, Fridę przebitą gwoździami, Fridę wypatroszoną, Fridę boginię, Fridę Chrystusa, Fridę królową rzeczy widzialnych i niewidzialnych.
A ja pytam: czego, mianowicie, uczyli się ci Indianie? Hiszpańskiego, czyli języka konkwisty? Czy też sposobów uprawiania roli wymyślonych przez Europejczyków? Teraz ludzie zadają sobie pytanie, czy oświata Indian to istotnie był taki dobry pomysł, czy może doprowadziła ona jedynie do zniszczenia resztek ich kultury, ale wówczas nikt się nad tym nie zastanawiał.
Kiedy Frida obudziła się, przy jej łóżku siedziała Śmierć. Tak przynajmniej mówiła do Maty:
- Nie chodzi tylko o to, że ją wyczułam. Ja ją zobaczyłam! Tańczyła po pokoju, czasem jeździła na rowerze dookoła łóżka, czasem znów brała gitarę i grała wesołe, porywające melodyjki, takie, które każą człowiekowi wstać i pójść w objęcia śmierci.
Przez całe swoje życie Frida uważała śmierć za atrakcyjną, wręcz pociągającą. Nawet w dzieciństwie, chociaż się jej bała, była nią zafascynowana.
Ci kretyni po prostu nie rozumieją, że my, Meksykanie, inaczej widzimy rzeczywistość. Dla nas życie i śmierć są złączone; ta gówniana planetka i nirwana to jedno i to samo, kochanie. To, co im wydaje się dziwne, dla nas jest najzupełniej normalne. Do tych grandes cacas surrealizmu po prostu nie dociera, że poruszamy się między światem materialnym a eterycznym równie łatwo, jak żaba przechodzi z wody na ląd.
Frida zawsze powtarzała, że nie można tych ludzi winić za to, co robili, bo im samym robiono rzeczy znacznie gorsze, a poza tym, mówiła, kto wie, może stronnicy rządu po prostu zmyślają te okropne historie, a co najmniej wyolbrzymiają fakty. Wie pan, po pewnym czasie żołnierze zabijają już tylko dla radości zabijania. Buntownicy, na przykład, spędzali wszystkie ciężarne kobiety, wieszali je za nogi i rozpruwali im brzuchy nożami, po czym rzucali martwe płody psom na pożarcie. Wszystko to działo się na oczach mężów, oczywiście tych, którym nie udało się uciec. Zdarzenia te relacjonowali mi ludzie, którzy widzieli je na własne oczy. Większość wciąż nie mogła o nich spokojnie mówić, nawet mężczyźni zalewali się łzami.
„Miała otwartą, śmiałą minę osoby, która zna reguły, ale postanowiła ich nie przestrzegać.”
- Kiedyś wrzucę te cukiereczki do ćwiartki wódki i wypiję ją duszkiem – mówiła mi niejednokrotnie. – I adiós, Frida, żegnaj, mała suczko! Niewielka to strata dla świata.
I tak nie umiałaś malować!
„Kochałam ją. Diego też ją kochał. Kochaliśmy ją oboje. Kochaliśmy ją bardziej niż siebie nawzajem. Diego przysparzał jej cierpień, ale potem szczerze rozpaczał. Naprawdę. Nienawidziliśmy się za to, że ją ranimy. Ale nie mogliśmy przestać.”
Carmen, spowita w swą czarną pelerynę, recytowała wiersz Gongory, poety hiszpańskiego złotego wieku, jeden z tych, jakich musieliśmy uczyć się w szkole na pamięć:
Fotografie mamy w albumie rodzinnym ukazują surową kobietę o ciemnej karnacji, dużych brązowych oczach i wydatnym podbródku.
W rozmowie posługiwała się swego rodzaju szyfrem, zmuszając słuchacza, by nieustannie weryfikował tok myślenia. O ptakach mówiła ,,pierzaste kwiaty", o rybach - ,,naczynia". Zamiast ,,wiatr wieje", wołała ,,bogowie kichają". Kwiaty nazywała ,,osiadłymi motylami", zwierzęta - ,,czworonogami w wielobarwnych płaszczach", sen - ,,spotkanie z Morfeuszem", umieranie - ,,przepłynięciem Lete". Czytała wszystko, co wpadło jej w ręce, znała całą literaturę hiszpańską, od Cyda po Unamuna. Sporo wiedziała o filozofii, studiowała zarówno starożytnych Greków, jak i współczesnych Niemców oraz doktryny Wschodu.
Mientras, por competir con tu cabello, /
oro brunido al sol relumbra en vano; /
mientras con menosprecio en medio el llano /
mira tu blanca frente el lilio bello; //
mientras a cada labio, por cogello, /
mas ojos que al clavel temprano; /
y mientas triunfa con desden laesione /
del luciente cristal tu gentil cuello: //
goza cuello, cabello, labio y frente, /
antes que lo que fue en tu edad dorada /
oro, lilio, clavel, cristal luciente, //
no solo en plata o viola troncada /
se vuelva, mas tu y ello juntamente /
en tierra, en humo, en polvo, en sombra, en nada. Luis de Gongora y Argote (1561 - 1627)
- Robi się późno, mi amor - westchnęła Frida. - Muszę się zbierać. /
- Słodki ból rozstania! - zadeklamował Alex melodramatycznie. /
- Zamknij się, głuptasie - odparła Frida ze śmiechem. - Nie mógłbyś przynajmniej zacytować jakiegoś meksykańskiego poety? /
- Como hermana y hermano vamos los dos cogidos de la mano... /
Jak brat i siostra pójdziemy ręka w rękę... /
- Nie poznaje tego, to jakieś gówno! /
- Nie gówno, tylko Enrique Gonzalez Martinez! Chciałaś usłyszeć meksykańskiego poetę. /
- Tak, ale nie podoba mi się całe to gadanie o bracie i siostrze.
- Poczułam jakby mrowienie stóp - opisywała później. - Miałam wrażenie, że rój biedronek łaskocze mnie w podbicie. Postukałam w bucik. Musiałam się ich pozbyć! Ale wtedy poczułam, że biegną wzdłuż stopy do kostki, wchodzą pod kolana i wbiegają mi po udach prosto do cipki!
3.47 nad ranem. Jak długo jeszcze do świtu? Każdy mięsień w moim ciele drży. Mój umysł wrze niczym garnek mole.
Chodzi o to, że człowiek srający w portki ze strachu, że Niemcy zbombardują jego dom i zabiją jego dzieci, nie jest zainteresowany oglądaniem wizerunków azteckich bogów i martwych ptaków pływających w wannie.