cytaty z książki "Judasz"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Prawie wszyscy ludzie przemierzają przestrzeń swojego życia, od narodzin do śmierci, z zamkniętymi oczami. Pan i ja również, drogi panie Szmuelu. Z zamkniętymi oczami. Przecież gdybyśmy tylko otworzyli je na jedną sekundę, zaraz wyrwałby się z nas potężny, straszliwy krzyk, krzyczelibyśmy i krzyczeli, nie przestając ani na chwilę. A jeśli nie krzyczymy dniem i nocą, to znak, że nasze oczy są zamknięte.
Judaizm, chrześcijaństwo i islam, wszystkie one ociekają pięknymi słówkami o łasce, dobroci i miłosierdziu, dopóki nie mają w ręku kajdan, krat, władzy, sal tortur i szubienic. Wszystkie te wiary, włącznie z religiami, które narodziły się w najnowszych czasach i do dziś urzekają wile serc, wszystkie one przychodziły, żeby przynieść nam zbawienie, a krótko potem przelewały naszą krew. Ja osobiście nie wierzę w naprawę świata. O nie. Nie wierzę w naprawę świata w żadnej postaci. Nie dlatego, jakoby świat był dla mnie idealny, bynajmniej, jest wypaczony, ponury i pełen cierpienia, ale każdy, kto zabiera się do jego naprawy, wkrótce nurza się w potokach krwi.
Człowiek podejrzliwy z natury wystawiony jest na nieszczęście. Podejrzliwość jest jak kwas, trawi naczynie, w którym się znajduje, pożera tego, kto ją żywi; dniem i nocą strzec się całego rodzaju ludzkiego, głowić się nad tym, jak uniknąć intryg i udaremnić spiski, jakiego użyć fortelu, żeby z daleka dostrzec zastawioną na niego sieć - to wszystko są korzenie wszelkiej szkody. ( str 30).
A prawda jest taka, że cała potęga świata nie może zamienić wroga w przyjaciela. Można go zamienić w niewolnika, w przyjaciela nigdy. Całą potęgą świata nie zdoła pan zamienić fanatyka w człowieka oświeconego. Ani kogoś żądnego zemsty w bratnią duszę.
Miłość to zdarzenie intymne, przedziwne i pełne sprzeczności, bo przecież nieraz kochamy człowieka z egoizmu, z samolubstwa, zachłanności,pożądania, z chęci panowania nad kochanym i podporządkowania go sobie albo na odwrót, z pragnienia, by poddać się obiektowi naszego uczucia.
Największe nieszczęście ludzi (...) nie polega na tym, że prześladowani i zniewoleni pragną się wyzwolić i podnieść czoło. Bynajmniej. Największe zło tkwi w tym, że zniewoleni w gruncie rzeczy marzą, aby stać się ciemiężycielami swoich ciemiężycieli. Prześladowani chcieliby zostać prześladowcami. Słudzy marzą, by się stać panami.
Chcieliście mieć państwo. Niepodleglość. Flagi, mundury i banknoty, werble i fanfary. Przelaliście rzeki niewinnej krwi. Poświęciliście całe pokolenie. Wypędziliście setki tysięcy Arabów z ich domów. Całe statki imigrantów ocalałych z rąk Hitlera poslaliście prosto z nabrzeża z pola bitew. Wszystko po to, żeby powstało tu państwo żydowskie. I parzcie, co z tego wyszło.
- Tacy Żydzi - powiedział Wald z uśmiechem obrzydzenia - gdyby tylko mieli w rękach siłę i władzę, na pewno sami prześladowaliby chrześcijan i dręczyli ich do upadłego, nie mniej niż chrześcijańscy antysemici prześladowali Żydów. Judaizm, chrześcijaństwo i islam, wszystkie one ociekają pięknymi słówkami o łasce, dobroci i miłosierdziu, dopóki nie mają w ręku kajdan, krat, władzy, sal tortur i szubienic. Wszystkie te wiary, włącznie z religiami, które narodziły się w najnowszych czasach i do dziś urzekają wile serc, wszystkie one przychodziły, żeby przynieść nam zbawienie, a krótko potem przelewały naszą krew. Ja osobiście nie wierzę w naprawę świata. O nie. Nie wierzę w naprawę świata w żadnej postaci. Nie dlatego, jakoby świat był dla mnie idealny, bynajmniej, jest wypaczony, ponury i pełen cierpienia, ale każdy, kto zabiera się do jego naprawy, wkrótce nurza się w potokach krwi. A teraz wypijmy razem po szklance herbaty i zostawmy te plugastwa, które mi pan dzisiaj przyniósł. Gdyby tylko pewnego dnia zniknęły z powierzchni ziemi wszystkie religie i rewolucje, mówię panu - wszystkie co do jednej, bez wyjątku, to na świecie byłoby znacznie mniej wojen. Człowiek, jak napisał kiedyś Immanuel Kant, jest ze swej natury tylko krzywym i chropowatym kawałkiem drewna. I nie próbujmy go wygładzać, żebyśmy nie skąpali się po szyję we krwi.
Kiedy jeszcze byłem młodym studentem w Wilnie, pięćdziesiąt lat temu, któregoś razu w pociągu do Warszawy, w przedziale drugiej klasy, siedziały naprzeciw mnie dwie zakonnice w czarnych habitach i lśniących białych welonach.
Jedna była starsza, o surowej twarzy, a jej towarzyszka młoda, urocza, o subtelnych rysach, a z jej wielkich, szeroko otwartych oczu padało na mnie jasnobłękitne, czyste
spojrzenie, sama niewinność, dobroć i czystość.
Ta młoda zakonnica przypominała obraz Matki Boskiej w wiejskim kościele, Madonny będącej jeszcze raczej podlotkiem niż kobietą. Kiedy wyjąłem z kieszeni hebrajską gazetę, rozłożyłem ją i zacząłem czytać, starsza z nich powiedziała nieskazitelną polszczyzną, tonem zdumienia i zawodu: „Ależ jak to, przecież pan czyta żydowską gazetę”.
Natychmiast jej odpowiedziałem, że owszem, jestem Żydem, że niebawem opuszczę Polskę i przeprowadzę się do Jerozolimy. Jej młodsza towarzyszka podróży spojrzała na mnie swoimi niewinnymi oczami, do których nagle napłynęły łzy, i zaczęła robić mi wyrzuty łagodnym, dzwonkowym głosem: „Ależ on był taki... taki słodki, jak mogliście mu to zrobić?”.
Ja z kolei z trudem się powstrzymałem, by jej nie odpowiedzieć, że w dniu i o godzinie, kiedy doszło do ukrzyżowania, miałem akurat wizytę u dentysty.
Nie urodziliśmy się do tego, by kochać więcej niż garstkę ludzi. Miłość to zdarzenie intymne, przedziwne i pełne sprzeczności, bo przecież nieraz kochamy człowieka z egoizmu, z samolubstwa, zachłanności, pożądania, z chęci panowania nad kochanym i podporządkowania go sobie albo na odwrót, z pragnienia, by poddać się obiektowi naszego uczucia. W ogóle miłość jest bardzo podobna do nienawiści, jest jej bliższa, niż większość ludzi przypuszcza.
Każdy, kto jest gotów się zmienić, mówił Szmuel, kto ma śmiałość się zmienić, zawsze będzie uważany za zdrajcę przez tych, którzy nie są zdolni do jakiejkolwiek zmiany, śmiertelnie się jej boją, nie rozumieją jej i żywią do niej niechęć.