cytaty z książek autora "Katarzyna Krenz"
Tęsknota za tym, co straciliśmy lub czego nigdy nie zdobędziemy, sprawia, że nie ma nas ani tu, ani tam. Jesteśmy - nigdzie.
Prawdziwe marzenia mają to do siebie, że nie dają spokoju.
Czekanie, które za dnia potrafimy utrzymać w ryzach, nocą wymyka się spod kontroli i staje nie do zniesienia, ponieważ kochamy wtedy pełniej i bardziej nienawidzimy. Ale nie am w tym nic złego, tak być powinno. Po co żyć, jeśli nie po to, żeby dotrzeć do sedna naszych uczuć? To wymaga odwagi, a odwaga nie rodzi się w tłumie. W tłumie rodzi się pustka.
... najgłębszą i najwspanialszą przyczyną tworzenia sztuki zawsze była, jest i będzie miłość. Nie pozwól sobie wmówić, że tak nie jest. Bez miłości sztuka umiera. Rzeczywiście, miłość nie zna granic. Każe nawet wierzyć zakochanym dziewczętom, że Julia Capuletti istniała naprawdę, i pisać do Werony pełne rozpaczy listy z prośbą o radę.
Nie bój się, życie jest jak słone morze - uniesie cię.
Wydaje nam się, że nie ma nic ważniejszego niż nasze klęski, nieszczęścia i rozpacze. Że razem z nami powinien rozpaść się na kawałki również cały świat. A tymczasem świat trwa spokojnie nadal i życie toczy się utartym nurtem.
Nie każda podróż kończy się powrotem do domu. Albo inaczej: u kresu drogi zawsze czeka na nas jakiś dom, tyle że niekoniecznie nasz własny.
Czekanie. Znienawidzone, upragnione. Popycha wskazówki zegara do przodu, myślom każe wracać do tego, co było, albo na co się czeka, że może stanie się znowu, chociaż nie ma się na to wpływu, podobnie jak na tyle innych spraw w naszym życiu...
Granica między tym, co było przed chwilą, a tym co, co dzieje się nagle, by odtąd stanowić naszą teraźniejszość, jest niemal niezauważalna. Niewidoczna.
Co to jest dom? Gdzie? Do tej pory były to po prostu cztery ściany i dach nad głową. Miejsce, gdzie mogła przeczekać noc i niepogodę i ukryć się przed ojcem. Dopiero przebywając z rodziną Staszka, Rita przyłapała się na myśli, że dom to miejsce, gdzie człowiek chce przeżyć całe życie. Niby niewiele, ale dla niej było to wielkie odkrycie.
Chińskie przysłowie powiada: skup się na chwili obecnej, ponieważ tylko wtedy żyjesz. Po powrocie z Pampeluny do Ołownika Łukasz napisał do Mai: "Nareszcie zrozumiałem, co miałaś na myśli. Tak, odłamki przeszłości i plany na przyszłość, złe wspomnienia i dobre przeczucia istnieją tylko w nas, i tylko jeśli im na to pozwolimy. Ale może oznacza to również, że nie musimy nic planować na jutro? Czuję, że tyle potrafię: być z tobą teraz, zawsze teraz".
...dobrego tancerza poznać nie po tym, jak tańczą jego nogi, tylko po tym, co wyraża jego twarz. Czyli mówiąc najprościej: co ma w głowie, I nie powinna to być pustka!
W życiu nie można być a raz na zawsze ani raz szczęśliwym dobrze wygrać. Wygrywa się i przegrywa małe i nic nieznaczące partie każdego dnia.
Nie jest łatwo ciągnąć za sobą bagaż dni, które minęły, gdy wciąż kochamy ludzi, których już przy nas nie ma.
Dla Vincenta życie to intelektualna, w której wygrywa ten, kto pierwszy przestanie być podłożem dla myśli, a stanie się jej ogrodnikiem.
(...) życie to gra intelektualna, w której wygrywa ten, kto pierwszy przestanie być podłożem dla myśli, a stanie się jej ogrodnikiem.
Dla wielu ludzi ich własna tożsamość bywa niespójna wewnętrznie. Niespójna, rozpadająca się na kilka odrębnych bytów. Nie wiemy, kim jesteśmy naprawdę. Jest to do pewnego stopnia zrozumiałe, uzasadnione narzuconymi nam rolami, jakie w życiu gramy.
Imiona, twarze, maski. Nosimy je, a czasem nonszalancko obnosimy, to znów wdziewamy z rozmysłem. Dla bezpieczeństwa, z potrzeby pochwały, zadziwienia, zaskoczenia sobą. Dla poczucia wyjątkowości, chęci ukrycia się. Przez pomyłkę. Z bezsilności, bo zmęczyło nas ciągłe prowadzenie działań pozornych. Albo z woli walki - by jednak coś zmienić.
O, niełatwo jest żyć z tyloma twarzami w sobie, nie wiedząc o nich nic", pisze Myśliwski. To prawda, niełatwo. Dlatego przeglądamy się w lustrach innych ludzi, mamy nadzieję odnaleźć w nich swoja tożsamość.
Vincent odłożył pióro (nieodłącznego, niezniszczalnego schaeffera, od dostał od Yvonne z okazji doktoratu).
Kto powiedział, że Boże Narodzenie to czas ciszy i spokoju? Może kiedyś tak było, dawno temu. Współczesne społeczeństwa uczyniły z niego apogeum histerii, przeważnie histerii handlowej, apogeum wszystkiego, tylko nie ciszy i spokoju (słowa S. Mrożka zacytowane w "Księżycu myśliwych).
(...) słowa trwają dłużej niż jakakolwiek inna materia naszego życia, niełatwo poddają się ciosom zadawanym przez czas. Słowa używane właściwie żyją wiecznie nawet te, które nie pozostają sobie zbyt wierne.
Społeczeństwa dojrzewają do prawdy dłużej niż ludzie.
Jedynie czas astronomiczny przebiega równomiernie. Ludzki czas ma stale przyspieszenie, a jeśli zwalnia, to tylko przejściowo, gdy na coś czekamy. Bo potem zaraz znów przyspiesza, by wraz z pojawieniem się kolejnego zadania czy kolejnej sprawy odwrócić naszą uwagę od tego, co nas niepokoi i porusza do głębi: od przemijania.