cytaty z książek autora "Bart D. Ehrman"
Potrafimy za to zidentyfikować ustępy przeinaczone tak, by jasno przeczyły adopcjonistycznej chrystologii. Na przykład w dość licznych miejscach tekst Pisma zmieniony został, by jasno zeń wynikało, że Jezus narodził się z dziewicy, że nie został adoptowany w czasie chrztu, i wreszcie, że był Bogiem.
Otóż w dawnych wiekach nie stosowano żadnych znaków interpunkcyjnych, rozróżniania dużych i małych liter ani - co może najbardziej szokować współczesnych czytelników - odstępów oddzielających słowa. Taki rodzaj ciągłego zapisu zwany jest scriptuo (scriptio) continua i oczywiście sprawiał trudności już przy czytaniu tekstu, a co dopiero jego rozumieniu.
W dość powszechnym mniemaniu pierwotne chrześcijaństwo było monolitem, który dopiero wraz z upływem czasu (zwłaszcza po reformacji) uległ rozbiciu. Historycy jednak nie mają wątpliwości, że na tle tego, co działo się w odległej przeszłości, różnorodność współczesnego chrześcijaństwa prezentuje się wręcz skromnie. Gdybyśmy cofnęli zegar o 1850 lat, do ostatnich dekad II wieku n.e., odnaleźlibyśmy tam ludzi, którzy nazywali siebie chrześcijanami, ale wierzyli w rzeczy, o który nikt dziś nie słyszał; chrześcijan głoszących, że istnieje dwóch, a nawet trzydziestu lub trzystu sześćdziesięciu pięciu bogów; chrześcijan, którzy twierdzili, że Stary Testament jest złą księgą inspirowaną przez złe bóstwo; chrześcijan wierzących, że Bóg nie stworzył świata i nie ma z nim nic wspólnego; chrześcijan, którzy utrzymywali, że Jezus nie był człowiekiem lub nie miał duszy ludzkiej bądź nigdy nie narodził się albo nie umarł.
Jeśli zgodzimy się ze starożytnymi, że Jezus dokonał wszystkich przypisywanych mu cudów, musimy uznać, że był boskim mężem (lub czarownikiem). Tyle tylko, że jeśli na to przystaniemy, to chcąc być konsekwentni, musimy uznać, że cudów dokonywali również Apoloniusz z Tiany, cesarz Wespazjan i Chanina ben Dosa. Rzeczy podobne należy traktować podobnie.
Koniec świata jest bliski. Tak głosił Jezus, a po nim apostoł Paweł. To samo mówili wszyscy wcześni chrześcijanie, o których cokolwiek nam wiadomo. Koniec miał nastać rychło, Bóg miał przerwać bieg dziejów, Chrystus powrócić z niebios na sąd, a ludzie muszą odpokutować za grzechy, przygotowując się na jego przybycie. Z biegiem czasu przekonanie to straciło na żywotności. Koniec nie nadchodził, a to zmusiło wyznawców nowej religii do ponownej oceny (a nawet odrzucenia) wcześniejszych apokaliptycznych tradycji.