cytaty z książek autora "Wiktor Pielewin"
Miłość absolutnie nie miała sensu. Ale za to nadawała sens całej reszcie.
Nigdy nie obwiniaj siebie o coś, o co możesz obwinić system.
Tatarskiemu przyszła nagle do głowy ewentualna koncepcja reklamy muchomorów. Oparta była na śmiałym założeniu, że najwyższa formą samorealizacji muchomora jest grzyb atomowy... Ludzie zaś są po prostu pomocniczą forma życia, którą muchomor wykorzystuje dla osiągnięcia swego ostatecznego celu.
Mówiąc krótko, wszystko, co pan powiedział sprowadza się do faktu, że niektórzy ludzie szybciej dostosowują się do przemian niż wszyscy inni. I tyle. A zastanawiał się pan kiedyś dlaczego w ogóle zachodzą te przemiany?
Timur Timurowicz wzruszył ramionami
- Powiem panu. Nie zaprzeczy pan, mam nadzieję, że im ktoś przebieglejszy i bardziej niegodziwy, tym szybciej dostosowuje się do przemian?
- Przypuśćmy.
- No więc, istnieje, łaskawco, taki stopień niegodziwej przebiegłości, przy którym człowiek potrafi przewidzieć te przemiany zanim jeszcze nastąpiły i dzięki temu przystosować się do nich znacznie szybciej niż wszyscy inni. Co więcej,najbardziej wyrafinowani niegodziwcy przystosowują się do tych przemian wcześniej niż nastąpią.
- No i co?
- A to, że owe przemiany w świecie zachodzą wyłącznie dzięki tej grupie najbardziej wyrafinowanych niegodziwców. Ponieważ w istocie oni wcale nie przewidują przyszłości, lecz sami ją kształtują leząc tam, skąd w ich mniemaniu ma powiać wiatr. Po czym ów wiatr nie znajduje już innego wyjścia, jak powiać rzeczywiście z tego miejsca.
- A to dlaczego?
- Jak to? Tłumaczyłem już przecież. Mówię o najpodlejszych, najbardziej podstępnych i bezwstydnych niegodziwcach. Czyżby pan sądził, że tacy nie potrafią przekonać wszystkich iż wiatr wieje stąd właśnie, gdzie oni przepełzli? Tym bardziej, że wiatr, o którym mowa wieje tylko wewnątrz tego układu... No, ale chyba już zbyt długo gadam. Prawdę mówiąc miałem zamiar milczeć aż do rozstrzelania.
Ludzie opierają swoje opinie o życiu wewnętrznym płci przeciwnej na rozmaitych bredniach- zaczerpniętych z kalendarza ściennego 'sekretach jej duszy' albo, co o wiele groźniejsze, 'metodach manipulowania męskim "superego"' w wersji magazynu "Kobieta i Sukces". Owo życie wewnętrzne jest zazwyczaj przedstawiane w terminologii zrozumiałej dla drugiej płci: mężczyznę opisuje się jako brutalną i ordynarną kobietę o owłosionej twarzy, a kobietę- jako mężczyznę idiotę bez penisa, który źle prowadzi samochód.
W rzeczywistości mężczyźni i kobiety różnią się o wiele bardziej, niż mogą to sobie wyobrazić. Wręcz nie sposób wytłumaczyć, jak dalece są do siebie niepodobni.
Piękność nie należy do kobiety ani nie jest jej cechą integralną - po prostu w pewnym okresie życia kobieca twarz odbija piękno, tak jak szyba okienna niewidoczne za dachami domów słońce. Dlatego nie można mówić, że uroda z czasem więdnie - po prostu słońce przesuwa się dalej i zaczynają je odbijać okna innych domów. Ale słońce, jak wiadomo, nie znajduje się w szybach, na które patrzymy. Znajduje się w nas.
Ja sama nie podejmuję się powiedzieć, czym jest miłość - zapewne ją i Boga można określić tylko poprzez to, czym nie są. Ale to też będzie błąd, albowiem są wszystkim.
Każdy naród (czy nawet człowiek) obowiązany jest opracować swoją religię sam, a nie donaszać łachy rojące się od cudzych wszy - z tego biorą się tylko choroby...
- Co to jest kurwa? - zapytał Sześciopalcy.
- To sposób zwracania się do jednego z żywiołów - odparł Samotnik. - To słowo nie ma określonego znaczenia.
Stanąwszy na środku pokoju, Tatarski z trudem klęknął, złożył ręce i utkwił wzrok w suficie.
Panie, do ciebie wołam - powiedział cicho. - Bardzo wobec ciebie zgrzeszyłem... Ja po prostu chcę być szczęśliwy i zupełni mi nie wychodzi...Przecież nie umiem nic poza pisanie marnych sloganów. Ale dla Cienie, Panie, napisze dobry - słowo honoru. Oni Cie przecież pozycjonują absolutnie niewłaściwie. Kompletnie nic nie kumają.
Buźka to wizualny dezodorant. Użytkownik wstawia ją, kiedy mu się wydaje, że brzydko od niego pachnie. I chce sobie zagwarantować, że będzie pachniał ładnie.
Mój świat wewnętrzny? To, co myślę i czuję? Aż jęknąłem z odrazy do samego siebie. Dość samooszukiwania – pomyślałem. To od wielu już lat mój najpoważniejszy problem - jak uwolnić się od tych wszystkich myśli i uczuć, wyrzucić na śmietnik swój tak zwany wewnętrzny świat. Lecz jeśli nawet przez chwilę uznać, że reprezentuje on jakąś wartość, choćby estetyczną, nic to nie zmienia: wszelkie piękno, jakie może być w człowieku, jest niedostępne dla innych, ponieważ tak naprawdę niedostępne bywa nawet temu, kto się nim wyróżnia. Czyż bowiem można przyjrzeć mu się wewnętrznym wzrokiem i orzec: oto ono, było, jest i będzie? (..) Nie, to rzeczywiście bez sensu - przecież nawet w tych rzadkich chwilach, gdy znajdowałem w sobie, być może, owo najważniejsze, czułem jasno, że nie sposób tego wyrazić. Zdarza się wprawdzie, iż człowiek, patrząc przez okno na zachód słońca, wypowie trafne zdanie, ale to wszystko. Zresztą to, co sam mówię, patrząc na wschody i zachody, już od dawna nieznośnie mnie drażni
Związek Radziecki, który zaczęto modernizować i ulepszać mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Tatarski postanowił zmienić zawód, ulepszył się do tego stopnia, że przestał istnieć (jeśli państwo jest w stanie popaść w nirwanę, był to akurat taki przypadek).
À propos, nijak nie potrafię zrozumieć, dlaczego podstarzałe bogate lesbijki do późnych siwych włosów uganiają się na żywymi dziewczynami i nie potrafią urządzić sobie życia z surami. Niektórzy twierdzą, że sprawa wychodzi już poza ramy pociągu miłosnego, ponieważ po przekroczeniu czterdziestu pięciu lat lesba staje się sekswampirem, takim nalanym zimną rybią krwią drapieżnikiem polującym na siłę żywotną ofiary. Nie odważyłbym się powtarzać tych słów publicznie – można narazić się na zarzuty o cynizm.
Jesteśmy dla nich gównem i bydłem. To znaczy, jeżeli w jakimś tam Hiltonie wynajmiesz całe piętro, to oczywiście ustawią się w kolejce, żeby zrobić ci minetę. Ale jeśli się znajdziesz na jakimś koktajlu albo w towarzystwie, to gadają z tobą jak z małpą. >>Czemu ma pan taki duży krzyż – czy jest pan teologiem?<< Ja bym mu, kurwa, taką teologię w Moskwie pokazał…
[...] człowiek jest jakoś podobny do tego pociągu. Tak samo skazany jest, by ciągnąć za sobą łańcuch ciemnych, okropnych, nie wiadomo po kim odziedziczonych wagonów przeszłości. I bezsensowny łoskot tego przypadkowego złączenia nadziei, poglądów, lęków nazywa swoim życiem. I nie ma żadnego sposobu, by uniknąć tego losu.
Muszę wyjaśnić, że miewam do pięciu głosów wewnętrznych, z których każdy prowadzi własny wewnętrzny dialog; poza tym głosy mogą spierać się między sobą na dowolny temat. Ja się do tych sporów nie mieszam, tylko słucham, czekając na jakąś podpowiedź. Głosy te nie posiadają imion.
Masz do czynienia nie z realiami, lecz z etykietkami, które twój mózg wystawia ci z ich powodu, często omyłkowo. Podobnie jak z żetonami w kasynie gry: dla jednych euforia, dla innych rozpacz. Każde twe spojrzenie na życie to seans gry przy zielonym stoliku. W jej wyniku doświadczasz zadowolenia lub cierpienia, które mają naturę chemiczną i lokalizują się w mózgu, mimo że często odbierasz je jako odczucia cielesne. Do tej gry nie potrzebujesz nawet otaczającego świata. W większości przypadków przegrywasz sam ze sobą, zamknięty w swym własnym wnętrzu.
Wszystko, co robisz, robisz tylko z miłości. Inaczej po prostu siedziałbyś na ziemi i wył z przerażenia. Albo z obrzydzenia.
Wszystko, co robisz, robisz tylko z miłości. Inaczej po prostu siedziałbyś na ziemi i wył z przerażenia. Albo z obrzydzenia.
Jesteśmy żywi dopóty, dopóki mamy nadzieję (...). A jeśli ją straciłeś, w żadnym razie nie pozwalaj sobie się tego domyślić.
- Smacznego - powiedział z uśmiechem.
- Daj pan spokój - odparł Andriej.
- Cóż pan taki ponury? - zapytał ze zdziwieniem sąsiad.
- A pan co taki wesoły?
- Nie jestem wesoły - odrzekł przybysz. - Jestem radosny.
- I ja też - powiedział Andriej - nie jestem ponury, tylko zamyślony. Siedzę i zastanawiam się.
(...) ostatecznie utwierdził się w przekonaniu, że popadł w depresję. Można ją było zwalczyć na dwa sposoby - wypić setkę wódki albo szybko coś sobie kupić na przykład za pięćdziesiąt dolarów
Ręce ma pan po łokcie we krwi, ale uważa pan, że są czyste, bo ma pan na nich rękawiczki.
(...) nadzieja na to, że otaczające nas ze wszystkich stron brązowe morze składa się z czekolady, topnieje nawet u najzagorzalszych optymistów. Przy czym, jak dowcipnie zauważa reklama, topnieje nie w rękach, ale w ustach.
Wszystko, co robisz, robisz tylko z miłości. Inaczej po prostu siedziałbyś na ziemi i wył z przerażenia. Albo z obrzydzenia.
Praktycznie, Pietka, jeśli się boisz, to ci powiem, że wkrótce czeka nas obu krewa. Albowiem strach zawsze przyciąga to, czego się boisz. A jeśli niczego się nie boisz, stajesz się niewidzialny. Najlepsze maskowanie to obojętność. Jeśli jesteś naprawdę obojętny, nikt, kto mógłby wyrządzić ci krzywdę, po prostu nie będzie ciebie pamiętał ani o tobie nie pomyśli. A jak się będziesz wiercić na stołku, to za pięć minut zjawi się tu pełno tkaczy.
-Do Russians support gay marriage?
-Well, this is not an easy question. We are strongly pro- sodomy, but very anti-ritual...
Statystyczny świat wewnątrz ludzkiej głowy rzeczywiście można nazwać światem cierpienia. Główny powód polega na tym, że w naszym umyśle działa "negatywne prawo łyżeczki do herbaty". Prawo to brzmi następująco: "jeśli do wiadra konfitur dodamy łyżeczkę gówna, otrzymamy wiadro gówna".
Terroryści i nonkonformiści są systemowi niezbędni jak powietrze. Na nich opiera się istniejący porządek społeczny - terror go usprawiedliwia, a protest szlifuje.