cytaty z książki "Przebudzona o świcie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
I wtedy zrozumiała, że miłości nic nie ogranicza, nawet śmierć. Miłość nie ma temperatury. Może bycie zimnym nie jest wcale takie złe.
Zadrżała i chyba to wyczuł, bo ją objął. Z jego ciała buchało ciepło. Wtuliła się w niego.
- Jesteś taki gorący - powiedziała.
- Wreszcie zauważyłaś - zaśmiał się.
- Co godzinę będę siusiać na test narkotykowy - jęknęła Della.
Miranda westchnęła.
- Spieprzę wszystko na tym konkursie i mama odda mnie do adopcji.
- Jadę polować na duchy - dodała Kylie. Obie dziewczyny spojrzały na nią. - Nawet nie pytajcie.
- Wiesz, co jest obrzydliwe? - zapytała Della. - Właśnie nasiusiałam sobie na rękę, bo próbowałam trafić w ten cholerny test, rozmawiając z tobą przez telefon.
Kylie się roześmiała.
- Stęskniłam się za wami.
Rozległ się szum spuszczanej wody.
- Och, podwójna obrzydliwość - warknęła Miranda. - Mówiłam, żebyś nie spuszczała, jak ze mną rozmawiasz.
- Naprawdę powiedziałam to przy tych wszystkich rodzicach?
- Tak. Mam wrażenie, że mój ojciec dostał zawału - odezwała się Della, uśmiechając się od ucha do ucha. - I w samą porę. Znów mnie męczył o narkotyki.
- Moja mama zemdlała - zażartował Derek.
Chciałem zabić tych chłopaków, którzy rzucali w Ciebie kamieniami. Chciałem dotknąć Twoich włosów i zobaczyć, czy są tak miękkie, na jakie wyglądają. Podczas pełni obserwowałem Cię, licząc, że też się przemienisz. Że jesteś wilkołakiem. Chyba już wiem, czemu muszę napisać ten list. Po to, by powiedzieć Ci, jak wiele dla mnie znaczysz, na wypadek, gdybym nie mógł Ci tego nigdy powiedzieć osobiście.
Odetchnęła głęboko i pociągnęła duży łyk mleka, w potem spojrzała na obserwującego ją Lucasa.
- Jesteś taka piękna - powiedział.
Przewróciła oczami i odstawiła mleko.
- Przyjaciele - zaznaczyła.
- Dobra, ale i tak jesteś piękna. - Uśmiechnął się szeroko. - Nawet z wąsami od mleka.
- Widzisz - odezwał się wesoło i uniósł brew. - Przyznaj.
Przysunął się. Jego usta były tak blisko jej, że wręcz czuła, jak się ruszają, gdy mówił.
- Co mam przyznać? - Wciąż się droczyła, licząc że to doprowadzi go do takiego szaleństwa, jak on doprowadzał ją.
- Przyznaj, że lubisz moje pocałunki. A potem zgódź się ze mną chodzić.
Spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się szeroko.
- Przyznam, że lubię twoje pocałunki, ale czy ty lubisz moje?
- Ponad wszystko. - Zbliżył się jeszcze bardziej. - Zacznij ze mną chodzić.
Znów ją pocałował. Najpierw delikatnie, a potem mocniej.
Klepnęła go w ramię.
- Myślisz, że jesteś aż tak uroczy?
Uśmiechnął się szerzej.
- Myślę, że lubisz, jak całuję. - Spojrzał na jej usta, na których wciąż czuła ich pocałunek.
- Naprawdę? - Zaczęła się droczyć. - Jesteś taki pewny siebie?
- Jestem pewny, że już nie jesteś zdenerwowana. A to najważniejsze, prawda? - Przesunął palcem po jej ustach. - Bo naprawdę nie cierpię, kiedy jesteś zdenerwowana.
Kylie spojrzała na Mirandę.
- Bo sprawiałaś wrażenie, jakbyś lubiła Perry'ego.
- Ale Perry nie sprawia wrażenia, jakby lubił mnie. No owszem, czasem siada ze mną podczas posiłków, ale gdyby mnie naprawdę lubił, to już by mnie chyba pocałował czy coś?
- Myślę, że jest po prostu onieśmielony - stwierdziła Kylie.
- A ja myślę, że nie ma jaj - dodała Della.
- Przestań! - Miranda poczerwieniała.
- Co? - zapytała Della.
- Przestań mówić o jego genitaliach. To takie ordynarne i mi się nie podoba.
Della uśmiechnęła się się od ucha do ucha.
- U la la, ktoś lubi Perry'ego tak bardzo, że aż nie pozwala obrażać jego klejnotów.
- Przepraszam za spóźnienie. Wpadła do biura Holiday. Opadła na krzesło naprzeciwko biurka i spojrzała swojej przyjaciółce i komendantce obozu prosto w oczy.
- Nienawidzę facetów. Naprawdę rozważam zostanie lesbijką. Holiday uśmiechnęła się, a moment później skrzywiła.
- Gdyby to było takie proste, to dziewięćdziesiąt procent kobiet byłoby lesbijkami. Zrobiła śmieszną minę, po czym spytała. - A więc problemy z chłopakami? Sięgnęła po puszkę z napojem i pociągnęła łyk.
- Raczej z chłopakami, skunksem i duchami. Holiday zakrztusiła się dietetyczną colą.
- Skunksem? Kylie zsunęła się trochę na krześle, po kłótni z Derekiem czuła się tak, jakby ktoś spuścił z niej powietrze.
- Miranda zmieniła Łapka w skunksa. I nie wie, jak go odczarować.
- Nie jestem pewna, czy chcę to czytać – stwierdziła Kylie.
- Czemu?
- Uciekł z inną dziewczyną.
- On chyba nie myśli o Frederice w ten…
- Ale ona o nim tak myśli. A kiedy ona się na nim wiesza… no wiesz, to facet.
- Wiem – odparła Holiday.
- Nie wszyscy faceci…
- Ale niektórzy tak. A ustalenie, który jest który, jest niczym matma. Trudne. Wydaje ci się, że już rozumiesz, a potem okazuje się, że wychodzi ci nieprawidłowy wynik. I nie próbuj nawet zaprzeczać, bo właśnie dlatego nie dajesz szansy Burnettowi.
-Na szczęście tak. Przynajmniej to odziedziczyłam po mamie. Zadek mam w porządku. - Spojrzała na swoją klatkę piersiową. - Niestety, cycki mam po tacie.
-Jak to jest, że lody tak pasują do złamanego serca? - zapytała Kylie.
-To dlatego, że jeśli zjesz wystarczająco dużo, to serce ci zamarza i trochę mniej boli.
-Jesteś nagi! - O rany... naprawdę to powiedziała?
-Wiem, zwykle tak biorę prysznic.
-Nienawidzę facetów. Naprawdę rozważam zostanie lesbijką.
Holiday uśmiechnęła się, a moment później skrzywiła.
- Gdyby to było takie proste, to dziewięćdziesiąt procent kobiet byłoby lesbijkami.
Unikanie to marna metoda radzenia sobie z problemami.
- (...) Z niektórymi sprawami trzeba się po prostu zmierzyć twarzą w twarz. Mój tata zwykł mówić, że problemom należy spojrzeć w twarz i napluć w oko.
-Idź i odkryj swą przyszłość, by poznać swoje przeznaczenie.
-Jak dla mnie noszenie stringów jest jak noszenie na tyłku nitki dentystycznej.
Nigdy nie pasowała do świata ludzi, a teraz się okazało, że tu także jest odmieńcem. Nie żeby inni obozowicze jej nie akceptowali. Nie, zdecydowanie lepiej czuła się w towarzystwie istot nadnaturalnych niż wśród ludzkich nastolatków. To znaczy poczuła się tak, gdy tylko ustaliła, że nikt nie zamierza jej spożyć na obiad.
-Może jak się rozpłaczesz, to on znów ucieknie. Gdybym wiedziała, że wystarczy kilka łez, by go wystraszyć, to przepłakałabym ostatnie siedem tygodni.
Nie mogła zrozumieć, jak można się przyjaźnić, a równocześnie tak strasznie dużo kłócić. Robienie za rozjemcę dla tych dwóch było niczym praca na pełen etat.
-Jeśli to wszystko, to czemu wślepiacie się we mnie tak, jakby mi wyrósł ogon?
-A myślisz, że to możliwe?
- Gdy jedne drzwi się zamykają, musisz poszukać innych.
Kylie spojrzała na nią.
- A jeśli nie ma innych?
- To spróbuj oknem.
- A jeśli nie ma okna?
- To znajdź młot i je wybij. Życie nie ma być proste. Prawdę mówiąc, im coś jest trudniejsze, tym większą satysfakcje daje sukces.