cytaty z książki "Christiane F. Życie mimo wszystko"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Lepiej piszę, niż mówię. Gdy kogoś lubię, jest mi niewiarygodnie trudno rozmawiać z nim twarzą w twarz, bo boję się odrzucenia.
Zwyczajne życie wywoływało we mnie poczucie pustki, podświadomie zawsze szukałam ekscytacji, by czuć się bardziej żywa, a potem środków, żeby z tego wyjść.
Psychika ma naprawdę dobre mechanizmy obronne, tak że w trudnych sytuacjach szukamy rzeczy pięknych. Nawet jeśli to tylko iluzje. To mechanizm wyparcia przychodzi ci z pomocą. Widzieć to, co dobre, w tym, co się nie układa-właśnie to czyni życie trochę bardziej znośnym.
Najbardziej lubię powieści o życiu, bez względu na to, czy są fikcyjne, czy prawdziwe(...) W sumie książki podobne do moich, które w ten czy inny sposób mają związek ze mną. Bo gdy się w nich rozpoznajemy i możemy wyciągnąć coś dla siebie, lektura sprawia największa przyjemność.
Znaczna część tego, co mi się przydarzyło, i tego, kim dzisiaj jestem,bierze początek w czasach mojego dzieciństwa.
Siedziała jak sparaliżowana. Była na dnie - nie dlatego, że nie mogła się uwolnić od swojego kata, ale rozpaczliwie się bała, że on nie kocha jej tak, jak by tego pragnęła, i to mimo tego wszystkiego, co jej zrobił. Była od niego tak samo uzależniona jak od narkotyków.
W więzieniu nawet dość chętnie pracowałam, chętniej niż na zewnątrz. Bo nie czułam na sobie presji, że muszę coś komuś udowodnić, spełnić czyjeś wymagania, trzymać się pewnych zasad i poddawać ocenie. Tego typu rzeczy mnie hamują, bo mam za mało wiary w siebie.
Nie znam żadnego ćpuna, który byłby szczęśliwy, że znów się pogrążył. Bez przerwy kłamiesz wszystkim dookoła, jesteś w tym dobry. Ale przede wszystkim sobie samemu opowiadasz bajki. To ostatni raz. Tylko ten jeden. Choć w głębi duszy dobrze wiesz, że coś jest nie tak z tobą i całym twoim życiem. Ale myśl, żeby coś w nim zmienić, za bardzo cię przeraża, więc jeszcze raz się odurzasz, żeby zapomnieć o całym tym gównie.
... łatwiej się zmierzyć z poważnymi problemami o negatywnym wydźwięku, żartujac z nich, niż mówiac o nich serio.
...muszę coś komuś udowodnić, spełnić czyjeś wymagania, trzymać się pewnych zasad i poddawać ocenie.
Tego typu rzeczy mnie hamują, bo mam za mało wiary w siebie.
[...] nie miałam najmniejszego pojęcia, kim zostanę. Nie miałam przed sobą żadnych perspektyw, nie wiedziałam, co z sobą począć, nie miałam odwagi w nic się zaangażować. Całkowicie beznadziejny przypadek.
Niestety większość nie zna żadnego umiaru, Bo nigdy ich nie nauczono reguł zachowania. Najczęściej mieli zawsze czegoś za dużo albo zdecydowanie za mało: za mało uwagi matki, za dużo fizycznej bliskości ze strony przybranego ojca, za mały dystansu w stosunku do problemów rodziców, zbyt wiele wewnętrznej pustki; za dużo złych przykładów, za mało okazji, żeby się z tego wydostać; za mało pieniędzy, żeby bawić się z innymi dziećmi na letnim obozie albo, przeciwnie, za dużo kasy co sprawiło, że musieli się zbuntować i uwolnić od tego wszystkiego.
Nie wiedziałam, co robić z czasem, nie mogłam zostać w pokoju, ale gdy tylko wyszłam, czułam się jeszcze bardziej samotna.
Dziś nawet domorośli psychologowie wiedzą, że dzieci, które najbardziej dokazują w klasie i zmyślają najbardziej niewiarygodne historie, w gruncie rzeczy szukają pieszczoty i kogoś, kto naprawdę zainteresuje się tym, co im się przydarza. Niestety większość nauczycieli tego nie rozumie.
Coraz bardziej wątpiłam w siebie i swoje decyzje i bałam się, że stracę to, co kocham. A równocześnie obwiniałam się o to, że jestem taka tchórzliwa.
Ten świat nie jest dla nas dobry, a przede wszystkim nie chciałam być złą matką, która nie daje rady - taką matką, jak moja.
Przyrządzaliśmy jedzenie wprost na ogniu, zmywałam pod ulicznym kranem, nie potrzebowaliśmy lodówki ani pralki. Potrzebowaliśmy tylko siebie.
Wielu dzieciom łatwiej jest zrozumieć błędy rodziców, niż przestać w nich wierzyć. Ale ich pierwotne zaufanie zostaje na trwałe zmącone, co się odzywa echem nawet w wieku dorosłym.
[…] mówił, że ludzie mogą nawiązać z czymś więź, jedynie zbliżając się do przeciwieństwa tej rzeczy.
Jak mnóstwo kobiet, zawsze szukałam mężczyzn, którzy przypominali mojego ojca. Którzy byli dominujący i mieli ze sobą tyle problemów, że musieli mnie zniszczyć, by poczuć się lepiej. Wszyscy mężczyźni, których poznałam, mieli mniej pieniędzy ode mnie, tak jak było w przypadku moich rodziców. I wszyscy byli mniej czy bardziej podobni do mojego ojca, budzili we mnie strach i pociągali zarazem, to była zawsze mieszanka bezlitosnej arogancji i rozpaczliwego idealizmu. Od razu rzucam się na kogoś takiego, być może podświadomie mając nadzieję, że tym razem nie będę tak samo bezsilna, jak w stosunku do ojca. Że tym razem nie doznam już zawodu. Że w końcu dostanę mój dmuchany kajak. Ale to zawsze kończyło się tak samo jak wcześniej, w bólu i frustracji.