cytaty z książki "Suka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Szkoda, że w języku polskim nie ma odpowiednika do ''dawania dupy'', na przykład - ''dawanie kutasa''. W końcu oni też go udostępniają i podlega on jakiejś eksploatacji.
Tradycyjnie ją to wkurwiało, jak wszystko, co ją otacza, i już zaczynała się nakręcać na niesprawiedliwość tego świata(...). Znalazła coś, co ją wkurwiało jeszcze bardziej. To ten wieczny dialog, który prowadziła sama z sobą. Ten dialog, który nigdy się nie kończył i oblepiał jej mózg z każdej strony(...). I jak ja mam wytrzymać z kimkolwiek innym, jeśli sama ze sobą ledwo co wytrzymuję, a najgorsze jest to, że nie mogę poprosić swojej głowy, aby na moment mnie opuściła, bo muszę posiedzieć w samotności.
Stanowczo za mało ludzi ma odwagę zadać sobie pytanie w życiu, czego naprawdę pragną. A do takiego pytania potrzebny jest czas i wolna przestrzeń w głowie.
(…)wyjmowanie z małżeństw facetów po pięćdziesiątce to taka sama frajda, jak polowanie na lisa bez łapy.
Najwyraźniej słowa są według większości społeczeństwa narzędziem, którym nie można wyrządzić krzywdy. Można kogoś opluć, obrazić, zmieszać z błotem i... nic. Szkoda i krzywdy muszą być wyraźne i namacalne. Ktoś musi kogoś drastycznie pobić, zgwałcić, zabić. Krzywda musi się wiązać z rozlewem krwi, a przynajmniej otrzeć się o śmierć.
Problem jest taki, że w każdym związku, niezależnie od płci czy wieku, jak już człowiek opowie sobie te wszystkie anegdoty z dzieciństwa i wymieni się poglądami, zaczyna się szara rzeczywistość. Wszystkie przyziemne sprawy przeżywa się wspólnie. Ludzie ględzą o sprawach bez znaczenia, że dzwoniła babcia, a wuj z ciotką kupili nową lodówkę.
(...)kiedy przychodzisz na świat, nikt cię nie uprzedza, że całe życie jest tak porąbane i wymaga zadawania tak wielu pytań. Że musisz się określić w tak wielu sprawach. Że powinnaś się socjalizować i spotykać z ludźmi, posuwać jakieś pierdoły przy kawie, a na dodatek w dzisiejszych wymogach społecznych powinnaś być ciągle uśmiechnięta. A ja mam minę jak srający kot.
Suka zastanowiła się nad tą chorą reakcją żon, które kurczowo pilnują swoich mężów. Ten imperatyw przymusu, który powoduje trzymanie ich jak psa przy nodze. Który zmusza do zazdrości (albo tylko jej kreacji) w obecności innych kobiet. Wzmożona czujność żon jest doprawdy jakimś magicznym wynalazkiem natury. Właściwie nie mają innego wyjścia. Jak ich nie pilnują, mężowie to wykorzystują i ich nie szanują. Jak żony same robią to, co chcą, nie szanuje ich świat, nazywając je kurwami. Zdecydowanie za skomplikowana jest rola kobiety we współczesnym społeczeństwie(...).
Zawsze twierdziła, że prawdziwych przyjaciół poznaje się po jakości milczenia.
(...)świadomy siebie i swoich braków człowiek mówi w otwarty sposób: "Nie wiem, muszę to sprawdzić, zastanowić się, przemyśleć odpowiedź". Tylko ktoś bezmyślny wypowiada się bez jednej przerwy na każdy temat.
Bo przecież wszyscy doskonale wiedzą, że "natura" wie lepiej i "natura" dokonuje wyborów. Według natury kobiety dążą do harmonii (z mopem oczywiście), chcą się kimś opiekować i zaprzyjaźnić (polecają sobie leki przeciwbólowe albo opiekują się dziećmi, jakby o niczym innym nie myślały, tylko komu zapodać panadol), mają wrodzoną empatię i całą kopalnię ciepłych uczuć. Właśnie dlatego są doskonałymi matkami, bo owa "matka natura" tak je ukształtowała. Jeśli akurat twój mózg jest większy niż naturalne serce ze słomy, to masz szansę zostać społecznym degeneratem, który nie kocha wszystkich dzieci i nie chce przytulić wszystkich do tego słomianego serca. Tym samym jestem kobietą, która nie zasługuje na uznanie, bo mam całą paletę cech męskich, które w przypadku mojej płci są wadą, a u mężczyzn - zaletą gwarantującą przetrwanie.
(...)nie o moralność chodzi, lecz o możliwości właśnie. Nie mając możliwości, zasłaniasz się bogobojnością, przyzwoitością i całą resztą dumnie brzmiących rzeczowników, bo wiesz, że tylko one ci pozostały. A tę niewielką część kobiet, które robią, co chcą, i mogą sobie na to pozwolić, określają jako: kurwy, suki i puszczalskie. Jakie to niesprawiedliwe... Czy jakiś facet dostał kiedyś etykietkę,że się puszcza? Nie. On zalicza, bawi się, poszerza horyzonty.
Ludzkość swoje pragnienia i marzenia przerzuca na dzieci, mające przedłużyć ambicje rodziców.
- Ale widzisz, ty jesteś inna, nie dziw się, że budzisz takie emocje (..)Chodzisz własnymi ścieżkami i dziwisz kobiety w pewnym wieku. Nikt nie wie nawet, czy mieszkasz z kimś czy sama(...).
- A kogo to obchodzi?! Ja tutaj jestem z powodu pracy, a nie z przyczyn towarzyskich! (...)
- A nasz HR-owiec powiedział, że się nie integrujesz i nie potrafisz nawiązać relacji z ludźmi. Masz z nimi płytkie relacje.
- Uważasz, że to pierdolenie panienek o dzieciach w kuchni to są głębokie relacje? Potem wszystkie obrabiają sobie dupę, przez co tracą cenny, korporacyjny czas. Jestem od tego wolna, dlatego wybieram taki system pracy. Przynajmniej wydawało mi się, że jestem wolna.
Suka była zawsze sama. Jak budowała swoje stado i otoczenie, to na krótko. Była w bliskiej relacji z literaturą i uważała, że to jedno z najlepszych towarzystw, jakie można mieć w życiu. A autorytetów nie uznawała. Te w książkach miały jedną, niepodważalną zaletę. Nie musiała się z takim "autorytetem" konfrontować oko w oko. Wtedy wyobrażenie często mija się z rzeczywistością.
Jeśli kobiety były mało urodziwe, szybko dostawały uroczy przydomek 'niedoruchanych' i 'niedorżniętych'. Jak były ładne, były 'dziwkami' albo 'kurwami', które na pewno się puszczają albo dają dupy.
Dość szybko zauważyła, że kontakt z innymi ludźmi zaburza jej sposób myślenia. Większość z nich była najzwyczajniej nudna. Albo jej nie odpowiadał ich system wartości, albo ich brak logicznego wnioskowania, albo nietolerancja, albo po prostu głupota. To ostatnie było w stanie naruszyć jej jedyne uczucia religijne, jakie posiadała. Wyznawała wiarę w rozum i rozsądek.
Jeśli chorym na autyzm ból sprawiała obecność innych osób, ona mogła spokojnie nazwać się autykiem. Czy życie wewnętrzne nie jest ciekawsze? Czy rozmowy odbywające się w jej głowie nie są lepsze od tych, które musiałaby odbyć z innymi?
Jak nie mieścisz się w targecie, jesteś w błękicie oceanu. Jeśli jednak okazuje się, że całe twoje życie nie dopasowało się do aktualnych wymogów społecznych i zbiorowych pragnień, jest wielkie zagrożenie, że bez asekuracji możesz się w tym społecznym oceanie utopić.
Szkoda, że w języku polskim nie ma odpowiednika do ''dawania dupy'', na przykład - ''dawanie kutasa''. W końcu oni też go udostępniają i podlega on jakiejś eksploatacji.