cytaty z książek autora "Marta Zaraska"
Świat się skurczył, wyprany w koncentracie technologii. Spłaszczył się, skulił. Ludzie skaczą po nim niczym pchły, przeskakują przez południki jak przez gumę, raz, dwa, raz, dwa, głos się niesie kablami, obraz biegnie pikselami, produkty płyną statkami, te same wszędzie. Globalizacja. McDonald's w Zimbabwe i banany na Alasce, Colgate na wschodzie, Colgate na zachodzie, Danone na lewo, Danone na prawo, Toshiba tu, Toshiba tam, a i tak wszystko made in China.
Pięć lat studiów - ile to słońca mniej na skórze, ile podmuchów wiatru, ile zmarnowanych fal, które rozbiły się nie dla moich oczu na pięknych piaszczystych plażach, za tyle głupich minut spędzonych na wpatrywaniu się w komputer jak pies w poranną miskę. Zdawało mi się, że jestem wyjątkowa, jedyna, wspaniała. Te głupie kolorowe magazyny! W których bieda jest biedna tylko troszkę, tak żeby wzruszyć, ale nie przerazić, w których ból jest mało bolesny, a rozpacz krótka, do zniesienia, do przeczytania i zapomnienia. Tak tam pisali. Jesteś jedyna w swoim rodzaju. Jesteś silna. Energiczna. Kreatywna. Uwierz w siebie, mówili, więc wierzyłam, starałam się, kupowałam nowy krem i wierzyłam jeszcze bardziej, z każdym wtartym lipidem coraz mocniej, z każdym multiaktywnym składnikiem lepsza, wspanialsza.
Polska się rozpada, rozłazi w szwach. Każdy sobie rzepkę skrobie. I nie chodzi o to, że rządzący, że Oni, że Tamci. Nie - my, my! Tu trochę wezmę, tu odrobinę pokombinuję, temu zajadę drogę, tu zaparkuję, to co z tego, że zakaz, zakaz jest głupi i w złym miejscu, nie wypełnię PIT-u, nie wezmę faktury, nie nabiję na kasę, pożyczę sobie ten batonik, zatankuję na firmę, wezmę zwolnienie, czy tego nie dałoby się załatwić szybciej za, powiedzmy, trzysta złotych? A tu taki malutki prezencik... My, my wszyscy. Zjadamy tę Polskę, rozrywamy ją po kawałeczku
[...] szczęśliwość powszechna panuje na świecie, tylko czuwaj nad nami, Viso wszechmogąca, wieczny Mastercardzie.
Bądź wola moja, jako w mallu, tak i wszędzie, i wódź nas na pokuszenie, jak najwięcej. [...]
... i malla naszego powszedniego daj nam dzisiaj.
Gdzieś poza mną świeciło słońce, ptaki siadały na gałęziach, motyle wychodziły z kokonów, ludzie spieszyli się do pracy, umawiali na randki, śmiali i płakali, żyli, a ja nie umiałam, jakbym była duchem, który potrafi tylko obserwować, ale niczego nie czuje.(...) Z drugiej strony tak bardzo chciałam istnieć, robić coś, znaleźć sens, motywacje do oddychania, jakiś powód do wychodzenia z domu, obowiązek, który kazałby mi budzić się rano i ubierać, wsiadać do samochodu. Praca to zbawienie ludzkości. Bez niej człowiek wariuje, gnije, traci wzrok i głuchnie. Zamienia się w mebel".
Potem spróbujesz wrócić, ale to niemożliwe, bo tego, który wyjechał już nie ma, tamtego miejsca też już nie ma, ani czasu. Wszystko będzie inne, obce. Jeśli raz wyjdziesz za próg, będziesz musiał już iść".
Paradoksalnie - im więcej mamy wątpliwości związanych z tym, czy spożywanie mięsa jest czymś właściwym, tym gwałtowniej reagujemy na otaczających nas wegetarian.
To, czego się dowiedziałam, przewijało się wielokrotnie w pracach naukowych i całkowicie zburzyło moje dotychczasowe przekonania. Dieta i ćwiczenia fizyczne nie są najważniejszymi rzeczami, na których powinnam się skupiać, aby zapewnić rodzinie długowieczność. Zamiast kupować organiczne jagody goji, lepiej skupić się na życiu towarzyskim oraz nastawieniu psychicznym i szukać w życiu celu, a nie najlepszego fitness trackera.