cytaty z książek autora "Hanna Krall"
Pan Bóg już chce zgasić świeczkę, a ja muszę szybko osłonić płomień, wykorzystując Jego chwilową nieuwagę. Niech się pali choć trochę dłużej, niż On by sobie życzył.
Niegodna śmierć jest tylko wtedy, kiedy się próbowało przeżyć cudzym kosztem.
Być może tam wcale nie było dramatu. Dramat jest wtedy, kiedy możesz podjąć jakąś decyzję, kiedy coś zależy od ciebie, a tam wszystko było przesądzone.
Czy to w ogóle można nazwać powstaniem? Chodziło przecież o to, żeby się nie dać zarżnąć, kiedy po nas z kolei przyszli. Chodziło tylko o wybór sposobu umierania.
Ale każde życie stanowi dla każdego całe sto procent, więc może ma to jakiś sens.
(...) właściwie nic nie mogło się zdarzyć. nic większego niż śmierć, zawsze chodziło przecież o śmierć, nigdy o życie.
,,Jakie niebo? Jaki Bóg? Ty nie widzisz, co się dzieje? Ty nie widzisz, że Boga już dawno tu nie ma? A jeżeli nawet jest- staruszek zniżył głos- to on jest po ICH stronie.
Przecież nie piszemy historii. Piszemy o pamiętaniu.
,,... Dokonanie wyboru między życiem a śmiercią jest ostatnią szansą zachowania godności.
Większość była za powstaniem. Przecież ludzkość umówiła się, że umieranie z bronią jest piękniejsze niż bez broni. Więc podporządkowaliśmy się tej umowie.
Szansa śmierci była za każdym razem. Chodziło o stworzenie szansy życia.
Porządek historyczny okazuje się tylko porządkiem umierania.
Z zeszytu Jurka Wilnera:
A za dzień - już się nie spotkamy
A za tydzień - już nie pozdrowimy się
A za miesiąc - już się zapomnimy
A za rok - już się nie poznamy
A dziś krzykiem noc nad czarną rzeką
Podważyłem jakby trumny wieko
Słuchaj - ratuj mnie
Słuchaj - kocham cię
Słyszysz - Już za daleko.
Jak się przeżywa najważniejsze chwile życia w wieku lat dwudziestu, to później dość trudno o równie sensowne zajęcie.
Kiedy się dobrze zna śmierć, ma się większą odpowiedzialność za życie. Każda, najmniejsza nawet szansa życia staje się bardzo ważna.
Będziecie pytały ludzi bez rak i nóg, czy są Polakami?” - spytała i wyszła.
Była z nimi dziewczyna, Ruth. Siedem razy strzelała do siebie, zanim trafiła. Duża, ładna dziewczyna z brzoskwiniową cerą, ale zmarnowała nam sześć naboi.
Masz może fałszywe świadectwo?, spytałeś.(Lubiłeś zadawać podobne pytania. Masz szlachetnego komunistę? A iluzjonistę? A antykomunistę też masz?)
tym razem chodziło o przykazanie. Ósme, dodałeś. Nie będziesz mówił...
I owszem, miałam. W sam raz dla twojego filmu.
O kobiecie i mężczyźnie, którzy stali u szczytu, stołu...
Nie. O matce, która stała naprzeciw nich, w sporej odległości, bo stół był długi.
Też nie. O dziewczynce, którą matka trzymała za rękę...
Oczywiście, każde życie kończy się i tak tym samym, ale chodzi o odroczenie
wyroku, o osiem, dziesięć, piętnaście lat. To wcale nie jest mało. Kiedy córka
Tenenbaumowej przeżyła dzięki numerkowi trzy miesiące - uważałem, że to dużo, bo
przez te trzy miesiące zdążyła się dowiedzieć, czym jest miłość. A dziewczynki, które
leczyliśmy na stenozy i na zastawki, zdążyły dorosnąć i kochać się, i urodzić dzieci, więc o
ileż więcej zdążyły niż córka Tenenbaumowej.
Dorośleje się w bliskości umierania, nie śmierci.
Aktor Grodzicki, skazany na rozstrzelanie, miał prośbę do komendanta Legionów. Chciał wydać rozkaz plutonowi egzekucyjnemu. Komendant wyraził zgodę. Grodzicki powiedział: „Gotuj broń, cel, pal!”. I po salwie osunął się do grobu.
Należy mówić z nienawiścią, patosem, krzycząc - nie ma innych sposobów wyrażenia tego wszystkiego niż krzyk.
Cóż to za piękne życie i piękna śmierć. Prawdziwie estetyczna śmierć. Tylko tak należy umierać. Ale tak żyją i umierają piękni i jaśni ludzie. Czarni i brzydcy żyją i umierają nieefektownie: w strachu i ciemności.