cytaty z książki "Nowy Jork. Od Mannahatty do Ground Zero"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wyalienowanie ze społeczeństwa jest raczej cnotą niż przywarą.
Nowy Jork nie jest tylko punktem na mapie, nie jest miastem czy wyspą, nie jest wieczorem spędzonym w restauracji... Nowy Jork to pewien nastrój, punkt widzenia. Istnieje wszędzie tam,gdzie ludzie są naelektryzowani nowymi ideami, chcą próbować nowych rzeczy.
W budynkach z kamienia, metalu i szkła leżą poukładane jedno obok drugiego ludzkie pragnienia i tęsknoty. Spowite w kruche i niepewna sny, ale jak najbardziej realne.
Dobrze jest doświadczać tego samego zdumienia, zachwycać się światem, w którym żyjemy, nawet jeśli nie potrafimy go zrozumieć, kroczyć wśród konstelacji i chemicznych reakcji, wraków okrętów i wieżowców, śpiewających ptaków i odgłosów nocy, świętych i gołych dziewczyn, poszukiwaczy przygód i miliardów innych ludzi oraz przedmiotów. Dobrze jest wiedzieć, że przed nami kroczyli tu inni - że zadawali pytania, że odczuwali pasję, że puszczali oko, na koniec pozostawiając nam po sobie słowa.
Wznoszenie drapaczy chmur do złudzenia przypomina prowadzenie wojny, tyle że w warunkach pokojowych.
Przypomniała mi się sentencja - to chyba był Czechow? - że ci, którzy decydują się na małżeństwo, powinni się najpierw nauczyć życia w samotności.
Pyły różnych gwiazd - amerykańskich i dawidowych - wymieszały się w tej świątyni.
To właśnie tu, przy Broadwayu, komercja po raz pierwszy pocałowała w usta rozrywkę.
Najważniejszą funkcją miast jest inspirowanie możliwie jak najliczniejszych kontaktów i interakcji między możliwie najróżniejszymi osobami, klasami, grupami; miasta stanowią scenę, na której może rozgrywać się dramat życia, dramat, w którym aktorzy i widzowie dowolnie zamieniają się rolami.
To właśnie w Greenwich Village wszystko się zdarza po raz pierwszy.
Choć projektanci gmachu posługiwali się językiem klasycznej architektury, budynek, który wznieśli, był hymnem na cześć technologicznych innowacji i najnowszych osiągnięć inżynierii.
Wielkie momenty w historii sztuki nie są na ogół dziełem działających w pojedynkę geniuszy. Najczęściej doprowadza do nich kolektyw.
Parę lat później przeczytałam gdzieś, że kwintesencją przestrzeni publicznej w wielkim mieście są nie parki, skwery, ani nawet ulice, tylko właśnie okna. I że dotąd nikt jeszcze - żaden architekt, malarz, fotograf, artysta - nie zdołał stworzyć lepszej ramy do obserwacji świata. Okna pozwalają nam filtrować i porządkować wrażenia.
Gdy organizuje się ludzi, próbuje budować jakiś ruch, wszystko zaczyna się od kontaktów twarzą w twarz, od tworzenia więzi, przyjaźni. Dlatego przestrzeń fizyczna - miejsce, w którym mogą spotkać się umysły, w którym można wymieniać idee i myśli - jest szalenie ważna.
Pochodzący z Holandii de Kooning zwykł mawiać, że śmiertelników, którzy pracują na normalnych posadach, od artystów dzieli przepaść: ci pierwsi są biedakami, tym drugim po prostu brakuje pieniędzy.