cytaty z książek autora "Ignacy Karpowicz"
Gdyby kózka kwiecień plecień, to by ślimak chuj ci w dupę.
Po czwarte, nauczyłem się, że niektórzy ludzie są na zawsze, a niektórzy tylko sporadycznie, i że nie mam żadnego wpływu na to, kto będzie na zawsze, a kto od czasu do czasu.
Nie słychać, jak ludzie myślą o sobie. Jak w myślach ratują ukochanych. Jak przychylają im nieba, sobie skąpiąc powietrza.
(...)rzeczownik "seks" zawiera w sobie obietnicę lub przestrogę na przyszłość, która brzmi: eks.
Niewypowiedziane słowa nie przestają być słowami, a niewysrane gówno gównem. Taka jest natura wszechrzeczy.
... jedyna grupa, z którą nie masz problemów, to twoja grupa krwi.
Nie ważyło wiele, tylko że to, co ważne, nie waży wiele, zupełnie jak to, co nieważne - dlatego tak łatwo pomylić jedno z drugim, poplątać i się zagubić.
To nieprawda, że zakochanym czas mija w okamgnieniu. Czas płynie inaczej, jednak nie przyspiesza. Oczy patrzą ciężko i uważnie. Powieki ciążą. Każda wspólnie spędzona minuta wydaje się dłuższa, większa i głębsza niż rok spędzony samotnie. O, tak, każdą naszą minutę dokładnie pamiętam, mogłabym opowiadać godzinami, co wtedy czułam, co się stawało, co pachniało, co pohukiwało, który pies w której zagrodzie zaszczekał i w które miejsce łaskotały mnie źdźbła. Każda wspólnie spędzona minuta była malutką wiecznością, idealnym światem. Każda minuta spędzona osobno była jak wyrzucona w błoto, zepsuta i niewiele warta.
Kochałam tak do końca, do granicy, za którą już tylko nic. Kochaliśmy się tak bardzo, że czas płynął tylko wtedy, gdy byliśmy razem. Jakbyśmy sami byli czasem. Poza nami czas nie istniał, nic a nic.
Nie liczyłem na nic. To znaczy liczyłem, że odwzajemnisz z czasem moje uczucie. Przecież nie mieściło mi się w głowie ni w sercu, że możesz nie odwzajemnić. Bo niby jak ty, cały mój świat, mógłby się mnie wyrzec?
Czekałem cierpliwie. Po tylu latach człowiek uczy się czekania. Umie czekać. Czekałem.
Człowiek zawsze jest sam, ze strachu stara się z kimś związać, by pokonać samotność, co - w ostatecznym rozrachunku - nigdy się nie udaje; dlatego należy znaleźć taką osobę, która w twoim towarzystwie poczuje, że była, jest i będzie, od zawsze i na zawsze - samotna; a kiedy dwie takie osoby się spotkają, zjednoczone w rozumieniu samotności, wtedy ogarnia je słodko-gorzkie szczęście, bo wiedzą, że w drugim człowieku znajdują spokój, biorący się z zaakceptowania prawa, którego nie sposób złamać.
To on był źrenicą mego oka. Pępkiem mego ciała. Językiem moich ust. Linią papilarną każdej opuszki. Krawędzią kobiecości. Mój Joachim, mój światłonośny.
mężczyźni są głupi, mój Boże, jak bardzo głupi (...) jeżeli urodzę syna, to odetnę mu siusiaka, nie pępowinę. pępowinę zostawię na później . z nieodciętą pępowiną da się żyć, z kutasem pod jednym dachem-nigdy
Skoro jest tak świetnie, dlaczego nie jest dobrze?
I że dzieciństwo na zawsze w człowieku zostaje, jak pory roku czy okrucieństwo: można się go zaprzeć, ono jednak nie da się zabić, zamalować, zapomnieć - można co najwyżej rozstawić parawan.
Hades porwał Korę do podziemnego świata. Demeter wróciła z pracy, nie znalazła córki. Przedszkolanki, zwane w tamtych czasach nimfami, nic nie widziały i wyparły się - zupełnie jak w czasach współczesnych - wszelkiej odpowiedzialności za zgubienie dziecka. Trzeba było urodzić większe albo głośniejsze, szeptały jedna do drugiej za plecami zrozpaczonej matki.
Demeter szukała i płakała, oblekła się w żebracze szaty, przestała pracować. Ziemię toczył pył, nieurodzaj i susza. Głód. Wreszcie Zeus, zaniepokojony tym, że mu wierzący w niego wymierają, wyjawił prawdę:
- Hades, pan podziemi, porwał naszą córkę. Jeśli w świecie podziemnym Kora nie spożyła żadnego owocu, zwrócę ci ją, umiłowana Demeter, tylko wróć, fuck and please, do roboty!
Demeter nie powiedziała tak, nie powiedziała nie.
Poczekała, aż pojawi się Hades i oznajmi, iż Kora zjadła w podziemnym państwie owoc granatu, a zatem jest dla matki stracona. Na wieki ze zmarłymi zamknięta.
Rzekła:
- Nikt matce nie odbierze córki. Zjadła czy nie zjadła. Granat czy papaja. Lata mi to koło cyca. Moja córka jest
m o j a. Nie wrócę do pracy, dopóki jej nie odzyskam. Wyzdychają ci, Zeusie, wierni. Ziemia w popiół się obróci. Chcę z powrotem to, co moje, bez żadnych warunków i negocjacji. Chcę Korę.
(Demeter zachowała się niczym pierwszy związek zawodowy w historii ludzkości,negocjujący z pracodawcą warunki godziwego powrotu do pracy).
Zeus się zafrasował. Demeter musi wrócić do pracy. Powiedział do Kory:
- Córko, wyrzygaj owoc, proszę.
- Ojcze - odparła Kora - wyrzygam większość, ale nie wszystko. Obiecaj mi, że przez trzy miesiące w roku będę wolna od matki. Potem Kora przez całą wieczność gryzła się, że nie zażądała więcej, że nie zwymiotowała mniej.
Ludzie odpoczywają także, kiedy nie są zmęczeni. Zmęczenie bywa kulturowe, nie fizyczne."
Każda wspólnie spędzona minuta była malutką wiecznością, idealnym światem.
Ninel piła czerwone wino w dużych ilościach, wlała w gardło całą Kanę Galilejską oraz inne okoliczne wesela...
Ten świat jest obrzydliwy, a z rzadka zdarza się ktoś wspaniały. Ten świat mógł opierać się na fotosyntezie, a opiera się na przelewaniu krwi. No i uczą nas na niebieskich kompletach. Muszą uczyć, bo okrucieństwa pojąć nie sposób. Uczą nas, że najwłaściwsza i jedyna religia to mizantropia przełamywana empatią i współczuciem
Chrześcijaństwo na poziomie ambony nie odróżnia homoseksualizmu od pedofilii, podobnie jak nie odróżnia miłości od powinności.
Wybory, których dokonasz, nie przyniosą szczęścia ni trwałego zadowolenia, a to z tej przyczyny, że zamieszkuje twoją głowę alternatywna wersja ciebie samego, mniej dookreślona, a przez to bardziej pociągająca, nieproszony gość.
Niebo jest zbudowane przede wszystkim ze słów. To solidny budulec, mocniejszy od cegieł, zbrojnego betonu i palonej gliny.
Wiele dobrego da się powiedzieć o polskiej rodzinie katolickiej, aczkolwiek trzeba mocno w tym celu zacisnąć powieki, czasem też zęby.
Kiedy jebać mi się chce, to jebać mi się chce (Liroy).
Cytat z rapera Liroya powtarza definicję prawdy filozofa Alfreda Tarskiego, która to brzmi na przykład następująco: "Zdanie Jan loves Ania jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy JAN KOCHA ANIĘ". Zasługa rapera Liroya w naukach filozoficznych polega na zredukowaniu prawdziwościowego spójnika logicznego (wtedy i tylko wtedy) do krótkiego popfilozoficznego "to".
Mówią, że oczy nie kłamią, mówią też, że czego nie widzą, tego sercu nie żal.
A przecież żal.
Piękno i harmonia tkwią tylko w różnorodności i chaosie. Pruski porządek i klarowne idee to brama do masowych grobów, najczęściej bezimiennych
Wy, emeryci i renciści, jesteście solą ziemi, ale tak się złożyło, że sól ta znalazła się w naszym oku, oku sprawujących władzę z waszego wyboru. Wszystko jedno, czy jesteśmy czerwoni, biali, katoliccy czy świeccy, bo matematyka jest taka sama dla wszystkich.
Nasze państwo, a to Polska właśnie, nie ma pieniędzy na utrzymanie was, emerytów i rencistów. Dlatego apeluję do was, proszę, a nawet - w imieniu ministra finansów - błagam: emeryci i renciści, bądźcie patriotami!
Ojczyzna was teraz potrzebuje! Za młodu przelewaliście krew za niepodległą Polskę, więc nie wolno wam stchórzyć teraz! Wasz wiek produkcyjny się skończył. Ojczyzna was potrzebuje w ten sposób, że was nie potrzebuje. Dlatego, emeryci i renciści, zaklinam was w imieniu Mieszka I, Tadeusza Kościuszki i Adama Mickiewicza: Maszerujcie do trumien z podniesionym czołem! Nie czekajcie, aż was tam zagonimy.
Truizmy rodzą się jak gwiazdy, choć może nie zapadają się w sobie pod ciężarem wstydu. Oto jeden z nich: na wszystko przychodzi czas. Na pytania, na odpowiedzi, na wątpliwości i zrozumienie. Oto drugi z nich: żeby dokądkolwiek dojść, należy wyjść.
Skoro nie chcieliście zbawienia mądrością, zbawiłem was głupotą.
Wariaci [...] mają niesamowite szczęście. Szczęście jako rekompensata za rozregulowany umysł.