cytaty z książek autora "Wojciech Orliński"
Na czym polega dziś dorosłość, jeśli nie na pracy w korporacji i spłacaniu kredytów? Dla dorosłych to już standard, dzieci to jeszcze szokuje.
I nawet ładny ten świat, tylko cholernie na nim człowiekowi niewygodnie.
Rośnie nam pokolenie ludzi, którzy już nigdy nawet nie zobaczą poważnej analizy spiskowej teorii o "kontrolowanym wyburzeniu" czy "trotylu w tupolewie", bo stracili umiejętność poszukiwania informacji na własną rękę.
Zaraz po odejściu Niemców we Lwowie ruszyło "stukanie i pukanie jak w Klondike". To nowi mieszkańcy pożydowskich kamienic (...) rozbijali kilofami ściany w piwnicach, szukając zamurowanego żydowskiego złota. Taka jest naga prawda o owym osobliwym gatunku, który został "zaobserwowany przez Grammplussa w najciemniejszym zakątku naszej Galaktyki - Monstroteratum Furiosum (Ohydek Szalej), który zwie siebie Homo sapiens" [s.97].
Dla Norwega pomysł picia kawy innej niż czarna i gorzka jest równie odpychający jak dla Polaka jak wizja posolonej herbaty z masłem.
Kościelne donosy od stuleci krążą wokół głównej triady tematów: korek, worek i rozporek. Nałogi, korupcja i rozwiązłość.
Ubocznym skutkiem opanowania Internetu przez monopolistyczne korporacje jest przecież to, że nic się w nim nie dzieje niekomercyjnie. Jeśli coś jest w nim dostępne za darmo, to znaczy, że jest albo finansowane reklamami (a więc prawdopodobnie zarabia na tym Google, ewentualnie Facebook czy Spotify), albo żeby skorzystać z tej darmowości, już musieliśmy zapłacić za coś innego (jak w "darmowych" usługach od Apple, które dostajemy dlatego, że zapłaciliśmy trzy tysiące złotych za telefon).
W intrenecie panuje przejrzystość taka, jak w lustrze weneckim. Rządy i korporacje wiedzą wszystko o tym, co my robimy - my coraz mniej wiemy, co robią rządy i korporacje.
Aspernicus kwestionuje wszystkie te interpretacje. Rabunek niczego nie wyjaśnia, bo per saldo Trzecia Rzesza do zabicia Żyda dopłacała. (...) Szkoła socjoekonomiczna wyjaśniała jeszcze mniej. Gdyby Hitlerowi chodziło o propagandę (jak to niektórzy interpretują), nie prowadziłby Holokaustu w tajemnicy. Przedstawianie Hitlera jako geniusza zbrodni kłóci się z kolei z tym, że jego działania były wielkim autodestrukcyjnym nieudacznictwem. (...) Aspernicus sugeruje, że Hitler i jego zwolennicy - jako zgraja niedouczonych, prymitywnych parweniuszy - ulegli po prostu pierwotnym instynktom. Zachowywali się jak jaskiniowcy uzbrojeni w karabiny maszynowe. Atawizm wygrał z rozumem. (...) "Prowokacja" prezentowała więc Hitlera nie jako geniusza zbrodni, mistrza polityki czy manichejskiego demiurga zła, ale po prostu jako małpę z brzytwą [s.360-361].
Internet pogarsza sprawę przejrzystości i odpowiedzlaności, bo gdy jestesmy zamknięci we własnych bąbelkach, sprawy całego państwa oddalają się od noas. Nie ma już sposoub na to, żeby ktoś jednym nagłówkiem na pierszej stornei papierowej gazety ogłosił "J'Accuse!".
Specjalista od bezpieczeństwa sieciowego Bruce Schneier co najmniej od 2006 roku używa metafory porównującej problem cyberinwigilacji do problemu ochrony środowiska. Żadna jednostka nie jest w stanie tego problemu rozwiązać we własnym zakresie. Powiedzieć komuś: "przeszkadza ci inwigilacja, no to nie wrzucaj sowich danych na Fejsa" to jak powiedzieć komuś: "przeszkadza ci zatrucie środowiska, to sam go nie zatruwaj". Tu nie wystarczą nawet działania na szczeblu państwowym, bo państwo nie ochroni się przed kimś, kto zatruwa rzekę powyżej granicy albo wypuszcza z wiatrem toksyczne chmury.
Nawet mieszkańcy NRD nie byli inwigilowani przez Stasi tak skutecznie, jak my jesteśmy codziennie inwigilowani przez sektor prywatny i publiczny.
Koncentracja władzy nad światem IT w rękach kilku wielkich korporacji nie jest korzystna dla nikogo. Ani dla klientów tych firm, ani nawet dla ich pracowników. Znaleźliśmy się w świecie, w którym szary człowiek w zetknięciu z korporacją (bankiem, pracodawcą, usługodawcą i tak dalej) jest skazany na permanentną asymetrię dostępu do informacji.
W Europie atrakcją turystyczną jest dom, w którym żył i tworzył znany poeta. W Ameryce jaskinia, w której znany bandzior ukrywał łupy.
Nie będę przez cztery przecznice zasuwał na piechotę, bo jeszcze mnie deportują za działalność antyamerykańską.
Pierwsze cztery dekady informatyki konsumenckiej pokazują, że większość użytkowników wybiera pasywność. Zostawia sobie domyślną tapetę, domyślne hasło i domyślny dzwonek.