cytaty z książek autora "Edith Wharton"
I raz jeszcze owładnęła nim myśl, że małżeństwo nie jest bezpieczną przystanią, jak nauczono go wierzyć, lecz podróżowaniem po bezkresnych morzach.
Wrażliwe dusze były w tamtych czasach podobne do klawiatur opatrzonych tłumikiem, na których Los grał bez dźwięku.
Podziwiam twoje pokolenie za to, że miało czas, by znać prywatne myśli drugiej osoby, a my nigdy nie mamy czasu, by choćby poznać swoje własne.
Jesteśmy blisko siebie tylko wtedy, kiedy przebywamy z dala jedno od drugiego.
Prawdziwa samotność to właśnie życie wśród wszystkich tych uprzejmych ludzi, którzy tylko udają, że ich interesują odpowiedzi na zadawane pytania!
Najgorszym z obowiązków wydaje się być taki, kiedy nie jest się już zdolnym do robienia niczego innego.
Ta tęsknota nie dawała mu spokoju dniami i nocami, niczym uporczywe, bliżej nieokreślone pragnienie, nagły kaprys chorego, który domaga się jakiegoś dawno zapomnianego dania czy napitku.
Jakże głupie wydaje się odkrywanie Ameryki tylko po to, żeby ją uczynić na podobieństwo innego kraju.
Jedli powoli, z namaszczeniem, milknąc niekiedy w ferworze rozmowy; raz zerwawszy tamy, mieli sobie mnóstwo do powiedzenia, a jednak zdarzały się momenty, kiedy słowa stawały się tylko akompaniamentem do długich dialogów ciszy.
Różnica polega na tym, że dla młodych jest zupelnie oczywiste, iż otrzymują to, co chcą, dla nas zaś jest oczywiste, że prawie nigdy tego nie otrzymujemy.
Wy w ogóle o nic się nie prosiliście, prawda? I nigdy niczego sobie nie mówiliście. Po prostu siedzieliście, obserwując się nawzajem, i odgadując, co się tam kłębi w tyle głowy. Dom głuchoniemych wariatów!
Właściciele wypożyczalni powozów, wiedzeni genialną intuicją, dokonali odkrycia, że Amerykanie szybciej uciekają od rozrywki, niż do niej śpieszą.
Oczywiście śpiewała „M'ama” , a nie „Kocha” , odkąd niepodważalne i niekwestionowane prawo muzycznego świata wymagało, żeby niemiecki tekst francuskich oper, wykonywanych przez szwedzkich artystów, był tłumaczony na włoski, a to dla lepszego zrozumienia przez mówiącą po angielsku publiczność.
Według zasady Nowego Jorku należało brać życie 'bez rozlewu krwi'. Był to zwyczaj ludzi, którzy bardziej lękają się skandalu niż choroby, którzy zasady przyzwoitości przedkładają nad odwagę, którzy uważają, że w złym tonie jest robienie 'scen', nie mówiąc już o tych, którzy dali powód do tych scen.
Nie, nie, ani jeden z nich nie chce być inny. Tak się tego boją jak ospy. Och, mój drogi, dziękuję swojej gwieździe, że jestem tylko zwykłą Spicerówną.
Nie ma na świecie wyższej wartości niż wolność intelektualna. Nie wolno krępować czyjejś zdolności oceny ani niezależności krytyki.
Ach, interesująca rozmowa... nic jej nie dorówna, nieprawdaż?
Kultura! Naturalnie gdybyśmy mieli takową! Ale są zaledwie maleńkie lokalne jej ośrodki, które tu i tam obumierają z braku... no cóż, pielęgnacji i użyźniania, właściwego okopywania i zapładniania. Po prostu resztki starej europejskiej tradycji, którą pańscy przodkowie przywiedli ze sową. Lecz pan jest w żałosnej, niewielkiej mniejszości. Nie zdobył pan zainteresowania, umiejętności ani audytorium. Jesteście jak obrazy na ścianach wyludnionego domu. „Portret dżentelmena”. Nigdy nie dojdziecie do niczego, żaden z was, jeżeli nie zawiniecie rękawów i nie dotkniecie ręką gnoju. Musicie zrobić albo to, albo emigrować...
Prawdziwa samotność to właśnie życie wśród wszystkich tych uprzejmych ludzi, którzy tylko udają, że ich interesują odpowiedzi na zadawane pytania.
Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale mam uczucie, że nigdy wcześniej nie rozumiałam, że za najwspanialsze rozkosze przychodzi czasem płacić najgorszą monetą.
Podniecające było to, że żyła w atmosferze tak nabrzmiałej dramatem, że gdyby sama chciała go wywołać, nikt by tego nie zauważył.
Dżentelmen po prostu przebywa w domu i żyje z umiarem.
Zawsze opowiadano, że dom w Skuytercliff to willa w stylu włoskim. Ci, którzy nigdy nie byli we Włoszech, wierzyli w to, a nawet i ci którzy tam byli.
- No dobrze, ale jak będą ubrane inne kobiety?
- Na pewno nie tak dobrze jak ty, kochanie.
No cóż... przyglądanie się smażeniu w ogniu piekielnym potępionych jest przypuszczalnie ulubionym sportem aniołów. Ale nie wierzę, żeby nawet oni uważali, że ludzie mogą być szczęśliwsi w piekle.
W dzisiejszych czasach wszystko jest inne, dlaczego więc i małżeństwo miałoby się nie zmienić? Ze wspólnictwa w interesach wyplątać się, jeśli ktoś ma takie życzenie, łatwo; pastorzy natomiast chcą, byśmy do końca życia zaplątani byli w sidła tylko dlatego, żeśmy pewnego dnia zbłądzili do kościoła i zgodzili się na to przed jednym z nich. Nie, nie.. To zbyt łatwe. Posunęliśmy się dalej. Nauka, te wszystkie nowe odkrycia i wynalazki... Uważam, że dziesięć przykazań ma służyć człowiekowi, a nie człowiek przykazaniom. Poza tym na tablicach przecież nie było ani słowa przeciwko rozwodom!
Pieniądze, luksusy, modne stroje, przyjemności: takie były cztery kamienie węgielne, na których wznosiła się jej egzystencja.
- Sama to wczoraj powiedziałaś, prawda?
Susy wróciła ze świetlistej dali.
- Wczoraj?
- Tak: powiedziałaś, że według Grace Fulmer nie można rozdzielić dwojga ludzi, którzy tyle razem przeszli...
- Ach, no właśnie razem... Tu nawet nie chodzi o "tyle", ale o to "razem" - przerwała.
- Razem! No właśnie! O to chodzi! - Uczepił się tego słowa, jak gdyby dopiero teraz zostało wymyślone do opisania ich przypadku, jak gdyby teraz wreszcie mógł przestać się nad tym głowić.