cytaty z książki "Styckerskan från Lilla Burma"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Świat jest teatrem, a ludzie chcą być oszukiwani. Chyba o to w tym wszystkim chodzi.
To nie umarłych opłakujemy, pomyślała. Opłakujemy nas samych. Nie śmierć, lecz życie.
Czymże bowiem jest świat, jeśli nie naszymi wyobrażeniami o nim?
Chcesz dowodów, abyś mógł uwierzyć. Cóż to za wiara, jeśli jest na tyle słaba, by stawiać żądania? Twoja wiara powinna wytrzymać czterdzieści lat na pustyni, że pozwolę sobie przytoczyć fragment księgi, którą trzymasz w ręku. Jeżeli naprawdę wierzysz, dostaniesz to, do czego dążysz. Ale tylko poprzez wiarę.
Co jest z nami, ludźmi? – pomyślała Eva Backman. Wydajemy się nieprzygotowani do tego świata. Cały czas gaśniemy, właśnie na tym upływa nam życie. Na gaśnięciu, kłótniach i wzajemnym niezrozumieniu. A potem umieramy. Za wcześnie albo za późno. (…) A o czym właściwie rozmawialiśmy na poważnie? (…) My, którzy znamy się tak dobrze po dwudziestu latach spędzonych w tym samym domu wariatów. Było to pytanie zarówno dobre, jak i niewygodne. Dobre, ponieważ trzeba je było zadać, a niewygodne z uwagi na ewentualną odpowiedź. Że w ogóle nie rozmawialiśmy poważnie? - myślała. Co chcę przez to powiedzieć? Jeżeli nie rozmawiałam poważnie z Barbarottim, to z kim? Z Villem, którego żoną była dwadzieścia jeden lat? Patrząc z perspektywy czasu, raczej nie. Cóż były warte wszystkie jej słowa? Perły przed wieprze, woda po kaczce? (…) Dzieci? Miejmy nadzieję, że z nimi było lepiej, ale to się okaże z czasem i to one będą miały w tej ocenie decydujący głos. Marianne? Tak, tu nie dało się zaprzeczyć. Rozmawiały ze sobą o sprawach, o których należy rozmawiać. O życiu, śmierci i miłości. O motywach postępowania i poznaniu samego siebie. O męskiej głupocie, kobiecej głupocie i cierniu w duszy. Ale Marianne już nie istniała - tak właśnie w tej chwili była urządzona rzeczywistość i Eva Backman zaczęła płakać, ponieważ nagle zdała sobie sprawę, że jest równie nieprzygotowana do tego świata jak wszyscy inni. To nie umarłych opłakujemy, pomyślała. Opłakujemy nas samych. Nie śmierć, lecz życie.
- Myślę, że musi pan próbować odnaleźć całą swoją wiarę - powiedział. - Połowa wiary to nie wiara, tak samo dwie trzecie.
Ja jednak od urodzenia mam słomiany zapał, a zmiana charakteru wymaga czasu. Rozsądkiem nie ukoję płaczącego serca.
Dziwne, jak wiele informacji może się zawierać w kilkusekundowym milczeniu, pomyślał Barbarotti. Albo przynajmniej jak wiele może się człowiekowi wydawać.
...Człowiek jest niezbadany - dodał Bóg - Dokładnie tak jak ja....
- Jak pańskim zdaniem umarł?
- To chyba nie ja mam to ustalić, do cholery. (...) To ja jestem policjantem czy Pan?
- Słuszna uwaga. (...) Ale pytałem tylko, czy ma pan jakieś zdanie w tej sprawie.
- Co, do cholery? Siedzi pan tu i ziewa?
- Przepraszam. (...) Kiepsko spałem tej nocy.
- Nie nagrywa pan, nie zapisuje i jeszcze ziewa, kiedy ja podaję istotne informacje. O kant dupy potłuc takiego policjanta.
Długich lat potrzeba na odkupienie chwili, ale czy tak musi być?
- Gdyby spojrzeć na smutek jak na pokój wewnątrz siebie, ważne są drzwi. Zawsze powinny być zamknięte. Można przebywać w pokoju albo też poza nim. Ale zawsze ma się go w sobie i można z niego wyjść albo doń wejść, w zależności od tego, co się dzieje. (…)
- Według potrzeb. To dobrze, jeśli drzwi nie trzaskają.
- Ale tak właśnie się dzieje (…) Na początku trzaskają bez przerwy.
- Człowiek się uczy.
Ale ciekawa rzecz, jak ważne jest to, aby rzeczywiście usiąść i porozmawiać z człowiekiem. Możemy mieć nie wiadomo ile danych z każdej możliwej strony, dane mogą gonić dane i danymi poganiać, ale kiedy trzeba osądzić, czego konkretna osoba mogła się dopuścić, a czego nie, należy podejść trochę bliżej.
- Myślałam, że jesteś przeciwnikiem intuicji.
- Tylko intuicji innych, nie własnej.