cytaty z książek autora "Lee Child"
- Sporządziłeś testament? – zapytała.
- Nie ma takiej potrzeby – odpowiedział. – Połamali moją szczoteczkę do zębów. Nie mam niczego.
- Co to za uczucie?
- Paskudne. Lubiłem ją. Długo mi służyła.
- Nie o to pytałam...
- Właśnie wezwałem dwa ambulansy - oznajmił i zmierzył spojrzeniem Reachera. Reacher nie zareagował.
- Mo że mi pan wytłumaczyć, dlaczego musiałem wezwać dwa ambulansy? - zapytał Holland.
- Bo się po ślizgnąłem - odparł Reacher.
- Co takiego?
- Na lodzie.
- Taka jest pańska wersja? Że się pan po ślizgnął i na nich wpadł?
- Nie. Poślizgnąłem się, zadając cios większemu facetowi. To osłabiło siłę uderzenia. Gdybym się nie po ślizgnął, nie wzywałby pan dwóch ambulansów. Wzywałby pan jeden ambulans i jeden karawan.
Nie myśl o tym, dlaczego coś zrobiłeś źle. Pomyśl jak to naprawić.
Długie doświadczenie nauczyło mnie, iż najlepszą reakcją jest całkowite milczenie.
Wyobraź sobie Pan, że pamięć jest jak stary kubeł. Kiedy zapełni się go starymi sprawami , nie da się wcisnąć nic nowego.
Podobnie jak wszystkie plany oparte na geografii i ten stworzono na podstawie map. I jak wszystkie takie plany był równie dobry jak sama mapa. A ta, jak większość innych, okazała się nieaktualna.
Chcę umrzeć spokojnie, we śnie, jak dziadek. A nie wrzeszcząc z przerażenia jak jego pasażer.
- Mamy kłopoty? - spytał.
- Jeszcze nie - odparł Reacher.
- Mówisz jak gość, który skoczył z wieżowca. Jak się pan czuje? Jak dotąd fajnie, jakbym leciał.
- Podobają mi się te blizny - powiedziała.
Zbliżyła się o krok, przyglądała jego brzuchowi z nieukrywanym zainteresowaniem.
- Skąd się wzięła ta? - spytała, wskazując ją palcem. Reacher spojrzał na swój brzuch.
Po prawej stronie widać było ślad wielu założonych szwów, rysujący kształt nieregularnej
gwiazdy. Rzucał się w oczy, biały i gniewny, tuż nad płaszczyzną mięśni.
- Matka mi to zrobiła - powiedział.
- Matka?
- Wychowywały mnie niedźwiedzie grizzly. Na Alasce. Harper tylko przewróciła
oczami, po czym spojrzała na pierś po prawej stronie. Była tam dziura po kuli kalibru.38,
dokładnie na wysokości mięśnia piersiowego. Wokół niej nie rosły włosy. Była to głęboka
dziura. Mogłaby wsadzić w nią mały palec, aż do samego końca.
- Chirurgia rozpoznawcza - wyjaśnił. - Chcieli sprawdzić, czy mam serce.
- Jaki mamy plan, szefie? - zapytała Dixon, powodując, że Reacher przeniósł się dziewięć lat wstecz do czasu, kiedy ostatni raz zadano mu podobne pytanie. - To co zwykle - wycedził. - Dochodzenie, przygotowanie i realizacja. Odnajdziemy drani, załatwimy ich i naszczamy na groby ich przodków.
Zahamowania mogą zabić: uderzać należy wcześnie i mocno. Zabijać pierwszym ciosem. Natychmiast odpłacić pięknym za nadobne. Oszukiwać.
To wspaniałe uczucie, gdy masz kogoś, dla kogo chcesz narazić się na śmierć.
- Mogę ci przysłać tych trzech pozostałych typków ze specjalną wizytą.
- Oszczędź sobie benzyny i wyślij ich od razu do szpitala.
Nie bał się psów. Zawsze uważał, że pewna doza wzajemnego zaufania rozwiązuje większość problemów. Nie zamierzał ich gryźć. Więc dlaczego miałby zakładać, że one chcą ugryźć jego?
Straciłem coś, z czego posiadania w ogóle nie zdawałem sobie sprawy.
Nagle w biurze zadzwonił telefon i recepcjonista wycofał się za drzwi, żeby odebrać. Po chwili wrócił i powiedział:
- FBI do mężczyzny ze złamanym nosem. Przypuszczam, że chodzi o pana.
- Zaraz nie będzie wiadomo, o którego z nas chodzi, jeżeli nie przestanie pan mleć językiem - ostrzegł go Reacher.
Powiadają, żeby nigdy nie stawać między lwicą a jej potomstwem. (...) W takim momencie nie istnieją żadne hamulce
- Czemu to robisz?
- Chodzi ci o to, że jem z tobą kolację?
- Nie, pracujesz w żandarmerii.Mógłbyś służyć wszędzie, w siłach specjalnych, wywiadzie, lotnictwie, wojskach pancernych. Wszędzie gdzie byś zapragnął.
- Ty także.
- Wiem. I wiem, czemu ja to robię. Chcę usłyszeć, jakie są twoje motywy.
- Bo zawsze chciałem być policjantem, ale od urodzenia było mi przeznaczone wojsko. Historia rodziny, zero wyboru. Więc zostałem gliniarzem w wojsku.
- To nie jest odpowiedź. Czemu w ogóle chciałeś zostać policjantem?
- Taki już jestem. Policjanci prostują różne sprawy.
- Jakie sprawy?
- Opiekują się ludźmi. Pilnują by maluczkim nie stała się krzywda.
- O nich ci właśnie chodzi, o maluczkich?
- Nie. Nie do końca. Tak naprawdę nie obchodzą mnie maluczcy. Po prostu nienawidzę ważniaków. Nie znoszę ważnych, pewnych siebie bogaczy, którzy sądzą, że wszystko im się upiecze.
- A zatem osiągasz słuszne cele z niesłusznych pobudek?
- Ale staram się robić, co trzeba. Myślę, że motywy nie mają znaczenia. Chcę po prostu, by wszystko było zrobione jak należy.
- Ja też staram się robić to, co najlepsze, choć wszyscy nas nienawidzą, nikt nam nie pomaga i nikt nie dziękuje. Myślę, że robienie tego, co należy, samo w sobie stanowi nagrodę. Chyba tak jest, prawda?
W rzeczywistości jego swobodna włóczęga skończyła się już wtedy. Już wówczas był pracującym człowiekiem. Nie mógł się tego wypierać. Teraz pytanie sprowadzało się do kwestii, gdzie, za ile i u kogo. Uśmiechnął się. To jak prostytucja, pomyślał. Nie ma powrotu.
Reacher z natury nie wpadał w panikę. Nigdy nie przejawiał podobnych skłonności. Był człowiekiem spokojnym, a długie szkolenie jeszcze te cechę utrwaliło. Nauczono go oceniać sytuację i zwyciężać dzięki sile woli. Jesteś Jack Reacher, mówiono mu, potrafisz dokonać wszystkiego. Najpierw powtarzała to matka, potem ojciec, później spokojni, śmiertelnie groźni nauczyciele w kolejnych szkołach. A on im wierzył.
- Garber mówił nam, że jesteś czysty. Nie uwierzyliśmy mu.
- Naturalnie. - Reacher się uśmiechnął. - Garber zawsze mówi prawdę, więc nikt mu nigdy nie wierzy.