cytaty z książki "Wielki Mistrz"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Chwyciła go za ręce i wysłała swoje myśli ku niemu. Nic. Nawet iskierki życia.
Oddał jej zbyt wiele mocy. Oddał jej wszystko.
Przesunęła drżącymi palcami po jego twarzy, pochyliła się i ucałowała jego pozbawione życia usta. Objęła go ramionami i wybuchnęła płaczem.
Czasami odpowiednio odmierzona prawda jest lepsza niż stuprocentowe kłamstwo.
Trudno jest odmawiać komuś, kto zna zbyt wiele twoich sekretów.
- To wszystko? To takie proste?
Przytaknął.
- Tak. Wiedzę, jak kogoś zabić w okamgnieniu, nabywa się w okamgnieniu
Nic takiego. Cóż za fascynujące zagadnienie. Wyzwala w ludziach zastanawiające reakcje.
Pragnienie uczciwej walki nie jest niczym złym, pod warunkiem, że przeciwnik ma podobne zamiary
Jeśli skazujecie Wielkiego Mistrza Akkarina na wygnanie, musicie tak samo postąpić wobec mnie. Dzięki temu, kiedy już odzyskacie rozum, być może on będzie jeszcze żył, żeby wam pomóc".
I tak już za późno. Zacząłem przegrywać tamtej nocy, kiedy zabiłaś tę Ichani".
Ludzie potrafią przymknąć oczy na bardzo wiele rzeczy, byle tylko uniknąć wybrania kogoś, kogo nie mają ochoty oglądać na jakimś stanowisku.
Czasami wiedza o tym, jak widzi cię ktoś inny, nie jest wcale miłym doświadczeniem. To potrafi niszczyć przyjaźnie, zmieniać miłość w niechęć, zabijać szacunek dla samego siebie. - Zamilkł na chwilę. - Może to jednak również prowadzić do lepszego zrozumienia.
Widzę to, czego się najbardziej boję, ponieważ tego właśnie wypatruję.
- Jak ten tu się nazywa, hę?
Zawahała się. Zmieniali konie trzy razy, przestała więc przejmować się ich imionami.
- Ceryni - powiedziała.- Po pewnym moim przyjacielu.
Mężczyzna wyprostował się i wbił w nią przenikliwy wzrok.
- Ceryni?
- Owszem. Może go znasz?
Nagle w jednym z boksów rozległ się śmiech.
- Nazwałaś konia po mnie?
Drzwi otworzyły się i do stajni wszedł niewysoki mężczyzna w towarzystwie Takana i potężnie umięśnionego wielkoluda. Sonea przyjrzała się lepiej mówiącemu i jęknęła, gdy go rozpoznała.
- Cery!
Popatrzyła na Akkarina. Stał wyprostowany, wydawał się teraz wyższy. Po plecach przebiegł jej lekki dreszcz, podobny do lęku, który w niej kiedyś budził.
Akkarin zerknął na nią z uśmiechem.
- Przestań się na mnie gapić.
Zamrugała niewinnie oczami.
- Ja? Gapić?
Uśmiechnął się jeszcze szerzej, ale wkrótce wyraz jego twarzy się zmienił. Podszedł do niej i ujął delikatnie jej twarz w swoje dłonie.
- Soneo - zaczął - gdybym ja nie...
Położyła mu palec na ustach i pochyliła jego głowę tak, żeby móc go pocałować. Zbliżył swoje usta do jej ust i przyciągnął do siebie mocniej.
- Gdybym mógł wysłać cię jak najdalej stąd, uczyniłbym to - powiedział. - Ale wiem, że odmówiłabyś. Proszę... Nie rób nic nieprzemyślanego. Widziałem, jak umierała pierwsza kobieta, którą pokochałem... Nie przeżyłbym kolejnej śmierci.
Sonea z zaskoczenia na chwilę wstrzymała oddech.
- Kocham cię.
Co się ze mną dzieje? - pytała samą siebie.
Miłość, szepnął jakiś głos w jej głowie.
Nie. Nie bądź śmieszna, odpowiedziała. Nie zakochałam się. A tym bardziej on. Jestem niedokształconą, nieposłuszną nowicjuszką. Im szybciej pozbędę się tych głupich myśli, tym lepiej.
(...) Jeśli on mówił prawdę, to znaczy, że właśnie wysłaliśmy naszego najlepszego człowieka prosto w sidła wroga.
W dawnej poezji kyraliańskiej księżyc określany jest mianem Oka. Kiedy Oko jest szeroko otwarte, jego czujna obecność zapobiega złu, albo też sprowadza szaleństwo na tych, którzy ośmielają się popełniać zbrodnie. Kiedy zaś jest zamknięte, tak że jego uśpioną obecność zwiastuje tylko wąski sierp, zarówno dobre, jak i mroczne czyny przechodzą niezauważone.
Powolnie spłacany dług jest lepszy od niespłacanego, ale Złodziej z opinią niewyczerpanej cierpliwości to Złodziej, którego trudno szanować.
Odwracała się właśnie, kiedy coś uderzyło ją w plecy, a na ustach poczuła czyjąś rękę, tłumiącą jej krzyk. Upadła prosto w przepaść.
W tej samej chwili poczuła, że otacza ją magia, spowalniająca upadek. I natychmiast rozpoznała znajomy zapach.
Akkarin.
Dannyl uśmiechnął się i poklepał Rothena po ramieniu.
- To musi być strasznie frustrujące, tak obserwować, jak twoi nowicjusze pną się coraz wyżej.
Rothen wzruszył ramionami, ale po chwili jego uśmiech przeszedł w ponury grymas.
- Żeby tylko nie pięli się drogą wiodącą do Sachaki.
Stał wyprostowany, wydawał się teraz wyższy. Po plecach przebiegł jej lekki dreszcz, podobny do lęku, który on w niej kiedyś budził.
Akkarin zerknął na nią z uśmiechem.
- Przestań się na mnie gapić.
Zamrugała niewinnie oczami.
- Ja? Gapić?
- Bardziej żałowalabym, gdyby Gildia zostala zniszczona, a ja wiedziałabym, że moglam temu zapobiec. Ale... mam też nadzieję, że nigdy nie będę musiała tego użyć. - Uśmiechnęła się krzywo, spoglądając na Akkarina. - Oznaczałoby to przecież, że Wielki Mistrz nie żyje, a ostatnio przestałam mu tego życzyć z calego serca,
Akkarin uniósł brwi, Takan zaś zaśmiał się głośno.
Jeśli skazujecie Wielkiego Mistrza Akkarina na wygnanie, musicie tak samo postąpić wobec mnie. Dzięki temu, kiedy już odzyskacie rozum, być może on będzie jeszcze żył, żeby wam pomóc".
Ludzie powinni mieć ambicje, powiedział do siebie Cery, przechodząc przez zrujnowana bramę.