cytaty z książki "Pakt Ribbentrop-Beck. Czyli jak Polacy mogli u boku III Rzeszy pokonać Związek Sowiecki"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Polacy mają wszelkie przymioty oprócz zmysłu politycznego.
Szef Imperialnego Sztabu Generalnego Edmund Ironside pisał w swoim dzienniku: "My nie możemy wystawić się na niemiecki atak. Jeśli to zrobimy, będzie to oczywiste samobójstwo." Nie, Brytyjczycy nie byli samobójcami. Tę rolę zarezerwowano dla "naiwnych Polaczków". Rację miał ambasador amerykański w Londynie Joseph P. Kennedy, gdy gwarancje dane Polsce przez Wielką Brytnię nazwał unikiem.
Göring podarował na przykład Mościckiemu myśliwskiego psa posokowca hanowerskiego
oraz… wspaniały samochód myśliwski Mercedes-Benz. Prezydent Mościcki w roku 1936
odznaczył go zaś Orderem Orła Białego. Jak pisze Bojko, skrzętnie to jednak wymazano z historii
i nazwiska Göringa próżno dziś szukać na liście kawalerów tego odznaczenia.
(...) przyczyną tak szybkiej i druzgocącej porażki Wojska Polskiej w starciu z Wehrmachtem było to, że armia polska nie była zoptymalizowana do takiego konfliktu, w którym przyszło jej udział wziąć. Była bowiem bowiem w pierwszej kolejności szykowana do wojny z zupełnie innym przeciwnikiem. Przez niemal cały okres międzywojenny za największe zagrożenie polskie władze wojskowe uważały nie Niemcy, a Związek Sowiecki. I to głównie na ewentualność konfliktu z nim budowano nasze siły zbrojne. Na konflikt z nim je ćwiczono, wyposażono i zbrojono.
Polska była jedynym liczącym się europejskim państwem, które nie miało nic przeciwko Anschlussowi (długo sprzeciwały się mu nawet Włochy) (...) Podczas kryzysu sudeckiego Józef Beck zobowiązał się do nieprzepuszczania wosjk sowieckich przez Polskę, gdyby szły one na pomoc Czechosłowacji. Zobowiązanie to było dla Hitlera na wagę złota (...)Gdy zaś Niemcy obgryzały Czechosłowację z Sudetów, 2 października 1938 roku wojska polskie dowodzone przez generała Władysława Bortnowskiego wkroczyły na Zaolzie. Terytorium to zostało przyłączone do Polski i w ten sposó Rzeczpospolita wzięła wraz z Niemcami udział w rozbiorze swojego sąsiada (...) Naprawdę trudno się w tej sytuacji dziwić, że Polska była uznawana na świecie za alianta Hitlera.
Naturalnie przymierze z Hitlerem byłoby bardzo nieprzyjemne. Trudne i wątpliwe moralnie. Tyle, że omawiamy sprawę, która leży w domenie polityki, a ta - jak pisał Jerzy Giedroyc - stanowi najbardziej niemoralną dziedzinę ludzkiej aktywności. To, co teraz napiszę, może być dla wielu Polaków szokujące: zadaniem władz państwowych nie jest wcale obrona "narodowego honoru", jak się zdawało Beckowi, władze państwowe nie mają też być nieskazitelnie czyste, prawe, cnotliwe i przyzwoite. Władze państwowe mają walczyć o interes narodowy. Robić wszystko, by zapewnić swojemu państwu i swoim obywatelom bezpieczeństwo.
Pierwszą i najważniejszą korzyścią, jaką Rzeczpospolita wyciągnęłaby z aliansu z III Rzeszą, byłoby oszczędzenie cierpień jej obywateli, czyli to, co w beznamiętnym fachowym języku nazywa się ratowaniem biologicznej substancji narodu. Ze wszystkich nieszczęść jakie spadły na nas w latach 1939-1945, właśnie hekatomba przedstawicieli narodów Rzeczypospolitej wydaje się nieszczęściem największym.
W pierwszych dniach lipca 1917 roku Piłsudski zebrał swoich oficerów w Hotelu Brühlowskim i powiedział: "Nasza wspólna droga z Niemcami skończyła się. Rosja, masz wspólny wróg, skończyła swą rolę. Wspólny interes przestał istnieć. Wszystkie nasze i niemieckie interesy układają się przeciw sobie. W interesie Niemiec leży przede wszystkim pobicie aliantów, w naszym - by alianci pobili Niemców".
Niemieckie poczucie humoru. Włoska odwaga. Angielska kuchnia. Rosyjska myśl techniczna. Czeski ruch oporu .
Honor jest oczywiście czymś pięknym,ale występuje w stosunkach między mężczyznami. W polityce międzynarodowej zaś nie tylko pojęcie takie nie występuje, ale wręcz nie ma racji bytu.
Narody nie mają honoru. Narody mają żywotne interesy, które pan Beck kompletnie zignorował w imię honoru nie tyle Polski, co swojej kamryli.
Do Polski regularnie przyjeżdżali zaś Goebbels, Göring, Ribbentrop, Himmler i inni niemieccy
dygnitarze. W lutym 1939 roku podczas wizyty przewodniczącego Zjednoczenia Niemieckich
Związków Kombatantów księcia Karola Edwarda von Sachsen-Coburg und Gotha doszło nawet
do zabawnej sytuacji. Otóż książę kazał się zawieźć na warszawskie Nalewki w pełnym
mundurze Standartenführera SA ze swastyką na ramieniu, czym wywołał sensację wśród
mieszkańców tej części miasta. Traf chciał, że niemiecki gość zatrzymał się przed szkołą, z której
akurat wysypała się gromada dzieci. Zaciekawione malowniczą postacią z krzykiem otoczyły
gościa. „Uderzający był widok dygnitarza SA głaszczącego z uśmiechem po główkach żydowskie
dzieci w Warszawie” – opisywał tę scenę Jan Meysztowicz, który towarzyszył księciu jako
przedstawiciel naszego MSZ.
Polska mogła odzyskać pełną niepodległość i suwerenność po drugiej wojnie światowej tylko i wyłącznie wtedy, gdyby przed pokonaniem Niemiec pokonany został Związek Sowiecki.