cytaty z książki "Obrońcy Królestwa"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- W sedesie coś bełkocze - powiedział niepewnie.
- No jasne - mruknął Zygzak - gówna wystawiają operę.
Realizowanie ambicji przypomina budowanie wieży z zapałek. Nie chodzi o to, co chcesz zrobić, ale o to, aby ci się udało. Wystarczy położyć o jedną zapałkę za dużo i wszystko diabli biorą. Zrozum, nie ma znaczenia, jaka jest wysoka. Ważne, aby wszyscy wiedzieli, że to wieża, a nie kupa rozsypanych patyków.
- Może ktoś potrzebuje pomocy?
- Pewnie okaże się, że my.
A teraz idź i weź lekarstwo, którego zapomniałeś zażyć. Przy chorobach psychicznych nie ma żartów.
- Jakie prochy? Przecież aniołowie nie ćpają!
- Jeszcze jak.
- Zamilknij, wsteczna duszo! - Nuriel uniósł ostrzegawczo palec. - Myślisz negatywnie.
- Raczej trzeźwo.
Nikt, kto nie doświadczył kiedykolwiek nicości, nie potrafi pojąć, co ona naprawdę oznacza. Nie mam na myśli żadnej otchłani czy pustki, ale po prostu nieobecność czegokolwiek. Nicość przybiera różne formy, objawia się w obrazach i kształtach, lecz one nie przesłaniają jej prawdziwej natury. Nie istnieje ruch. Nie ma pragnień ani smutku. Nicość nie boli. Ona pochłania.
Rydwany się toczą i toczą się słowa. Co większą ma silę - czy miecz, czy rozmowa?
- Bądź poważny Mod.
- Jestem poważny. Śmiertelnie poważny. (...) Daktyla?
Nie lubię myśleć o przeszłości, ale, prawdę mówiąc, nie mam innego wyjścia. Wszystko to, co działo się przedtem i dzieje się teraz, jest ściśle połączone. Nie potrafię wykonać żadnego ruchu bez przeświadczenia, że zostałem naznaczony.
Czas pełen był cichych rozmów, czułości, poezji o blasku starego złota i zieleni oczu. Tej nieprawdopodobnej zieleni oczu, poza którą nic nie ośmielało się istnieć.
Beznogi Tancerz
Powiadają, że w czasach przed Stworzeniem był pośród sylfów tancerz, którego kunszt nie miał sobie równych we wszystkich wszechświatach. Telto, Matka Demonów, dowiedziawszy się o tym, sprowadziła go do swego pałacu, aby zabawiać zmysły jego popisami, jednakże po niedługim czasie tancerz zatęsknił za Podniebną Krainą oraz bliskimi, z którymi zmuszony był się rozstać, i potajemnie opuścił dominium Telto. Matka Demonów, wpadłszy w wielki gniew, rozkazała pojmać uciekiniera i odrąbać mu nogi, aby przed nikim innym nie tańczył ten, kto ośmielił się wzgardzić jej łaskami. Sława tancerza nie zgasła jednak. Przeciwnie, nawet w odległych dominiach chwalono i podziwiano jego sztukę. Telto, sądząc, że jej rozkaz nie został wykonany, posłała siepaczy, aby zgładzili sylfa i ostatecznie zakończyli tę upokarzającą dla niej sytuację. Ku swemu zdziwieniu ujrzeli oni leżącego w łożu kalekę, ruchami dłoni ożywiającego papierową lalkę w stroju tancerza. Nim zginał pod ciosami mieczy, miał ponoć rzec: „Zabierzcie moje życie, skoro niczego więcej nie potrafiliście mi zabrać”.
„Opowieści zasłyszane — spisane ku rozrywce i nauce przez anielicę Zoe z dworu Jaśniejącej Mądrością Pani Pistis Sophii — Dawczyni Wiedzy i Talentu”
Słodka, słodka, rudowłosa. Krew zatruwasz, spokój mącisz. Czasem wzniesiesz pod Niebiosa. Pocałunkiem w Głębię strącisz.
Realizowanie ambicji przypomina budowanie wieży z zapałek. Nie chodzi o to, co chcesz zrobić, ale o to, żeby ci się udało. Wystarczy położyć o jedną zapałkę za dużo i wszystko diabli biorą. Zrozum, nie ma znaczenia, jak jest wysoka. Ważne, żeby wszyscy wiedzieli, że to wieża, a nie kupa rozsypanych patyków.
- A Rafał?
Na ustach Pana Objawień pojawił się cierpki grymas.
- Szlocha.
- No cóż - mruknął Archanioł Tajemnic. - Byłem tego pewien.
Mała nie odpowiedziała. Patrzyła tylko na mnie ze smutkiem i powagą, jakbym nie potrafił zrozumieć czegoś bardzo ważnego, co przecież powinienem wiedzieć.
Realizowanie ambicji przypomina budowanie wieży z zapałek. Nie chodzi o to, co chcesz zrobić, ale o to, żeby się udało. Wystarczy położyć o jedną za dużo i wszystko diabli biorą. Zrozum, nie ma znaczenia jak jest wysoka. Ważne, żeby wszyscy wiedzieli, że to wieża, a nie kupa rozsypanych patyków.
Spojrzałem w jej oczy i zobaczyłem, że błyszczą od łez. Ale głęboko za ich zasłoną lśniło coś jaśniejszego. Nie musiała pytać, dlaczego to zrobiłem, tak jak ja nie potrzebowałem przekonywać się, czy mi wierzy.
- Czy tak nawrócona małżonka wita ukochanego męża? Wypadasz z roli, skarbie.
- Męża?! (...) Twoje rogi obijają się o sufit Kopuły Niebieskiej. Nigdy nie zapomnę, jak klęczałeś przede mną błagając ze łzami w oczach, bym do ciebie wróciła, a moich sześciu aktualnych kochanków płakało ze śmiechu podsłuchując za ścianą, ty Ryża Świnio!
Nie przyjmie prawdy do wiadomości. Odrzuci, zaprzeczy i wszystko wróci do chwili, w której nikt nie zmusza go do rozumienia słowa „rozpacz”.
Luciu, to ty nie rozumiesz. Urodziłeś się w wielkim błysku woli Pana, niezależny, samoistny, a ja mam rodziców. A bodajbym ich nie miał. Samael i Lilith. Skurwysyn wyrzucony z Głębi za okrucieństwo i największa dziwka wszechświata. Wolałbym wilkołaka i strzygę.
Wtedy, na wystawie, powiedziałem ci prawdę. Ja byłem aniołem. A chciałem zostać człowiekiem. Ludzie nie mają skrzydeł, więc musiałem coś z tym zrobić.
- Jesteś upierdliwy jak sen o siedmiu krowach!
I tak się wszystko zaczęło. W końcu Gamerin powiedział stróżowi, że jest świętoszkowatym, bezmózgim, dupawym zgniłkiem, trzęsącym portkami ze strachu, żeby jego pieprzony klient nie zakrztusił się krakersem...
- Zginął, broniąc waszej cholernej tajemnicy-powiedziała z goryczą. - Nie wierze , że było warto.
- Wcale nie zginął - mruknął Gabriel. - Bóg Uzdrawia!
- Jak możesz być tak cyniczny! - krzyknęła.
- Bądź cicho, wołam Rafała! Bóg Uzdrawia!!! - wrzasnął ponownie, o wiele głośniej. Odpowiedziała mu cisza.
- Ogłuchli, czy co! - syknął z wściekłością.
Chciała mi wydrapać oczy. Ale mam uroczą żonę, niech ją diabli.
Witaj, moja piękna żono (...). A może lepiej, gdybym cię nazwał piękną dziwką? Od kiedy to udajesz świątobliwą neofitkę?
- Uważam - cierpliwie wyjaśniał Drago - że więcej myślisz o obowiązkach niż o kliencie, a to najlepsza droga, żeby stać się dewotem i formalistą. Odpuść trochę, zejdź z piedestału. Pozwól sobie na życie, Saturnin. Nadgorliwość bywa gorsza niż Lewiatan.
- Co ty wiesz o życiu! Nie jesteś nauczycielem.
- Nie. Jestem zabójcą.
A teraz precz stąd, szmato, zanim wezwę kilku osiłków, którzy cię przerobią na karmę dla psów. Jesteś banitą, drogi mężu. Może zgarnę nagrodę za twoją głowę, a potem napluję na twój grób.
- (...) Cóż to, twój archanielski kochanek się spóźnia?
- Kochanek? Obrażasz mnie. Nie tknęłabym tego ochłapa dwumetrowym kijem. Najparszywszy niewolnik jest lepszy od niego. Znalazłam sobie rozrywkę, słuchając jego tępej, namaszczonej gadaniny. Bawi mnie i tyle.