cytaty z książki "Bakakaj i inne opowiadania"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Może i nie jestem komunistą, może jestem tylko – wojującym pacyfistą. Wałęsam się po świecie, żegluję po tej otchłani niezrozumiałych idiosynkrazji i gdziekolwiek zobaczę jakieś tajemnicze uczucie, czy to będzie cnota czy rodzina, wiara czy ojczyzna, tam zawsze popełnić muszę jakieś łajdactwo. Oto moja tajemnica, którą ze swej strony narzucam wielkiej zagadce bytu.
- Oczywiście, nie warto nawet mówić o wyższości Polaków nad Murzynami i Azjatami, którzy maja odpychającą skórę - napisałem.
Ale i wobec narodów europejskich niewątpliwa jest wyższość Polaka. Niemcy - ciężcy, brutalni, z platfusem, Francuzi - mali, drobni i zdeprawowani, Rosjanie - włochaci, Włosi - bel canto. Jakaż ulga --być Polakiem i nic dziwnego, że wszyscy zazdroszczą nam i chcieliby zmieść nas z powierzchni ziemi. Jedynie Polak nie budzi w nas wstrętu...
-ciam - bam - biu, minu - mniu, ba -bi, ba -be -no -zar.
Tak to, moi państwo, uśmiechacie się, mrużycie oczy; pieścicie jaskółki, a dręczycie żaby, czepiacie się nosa; nieustannie kogoś tam nienawidzicie, kimś tam brzydzicie się, to znów wpadacie w niepojęty stan miłości i zachwytu- a wszystko to gwoli jakiejś Tajemnicy.
I cóż mi teraz kto zrobi? Teraz już i na lwa srogiego bez obrazy siędę i na ogromnym smoku jeździć będę.
(...) gdyby mnie starym nałogiem nagabywano o ideę, misję, o gwoli etc., to odpowiadam po prostu:
Marchewka
i w tym ważkim słowie zawieram całe szczęście wyzwolenia spod terroru, wszystką radość z odzyskanej równowagi, iż nareszcie nie boję się, ani się nie wstydzę, wszystką słodycz swobody i rozkosz tworzenia.
Apetyt, z jakim, zgłodniały, zmiatałem dary Boże, zdawał się wzbudzać zgorszenie nawet w uroczystym służącym Szczepanie, nie mówiąc już o rodzeństwie, które, milcząc, przysłuchiwało się odgłosom, jakie wydawałem nad talerzem–a wiecie, jak ciężko przełykać, gdy ktoś słucha–mimo woli każdy kąsek zapada się w gardło z okropnym gulgotem.
Ach, nie umiem po prostu powiedzieć, jak przerażającym jest nasze Ja przeniesione w obcą sobie dziedzinę–ani też, jak nieludzkim staje się człowiek użyty jako sonda i o ile nieludzkość przewyższa wszystko zło, które może spotkać człowieka.
Nie, nie chcę wiedzieć. Nie chcę wiedzieć i wcale nie pragnę upału ani przepychu, luksusu. I wolę nie wychodzić na pokład z obawy, by nie ujrzeć czegoś... czegoś, co dotychczas było mętne, osłonięte i niedomówione, rozpanoszonym w całym bezwstydzie pośród pawich piór i gorących blasków. Gdyż od początku wszystko było moje, a ja, ja byłem taki właśnie jak wszystko–zewnętrzność jest zwierciadłem, w którym przegląda się wnętrze!
Wiedzcie, że nie zamierzam się uszczuplać i nie dopuszczę do tego, by mnie uszczuplono. Jak każdy, czuję się bogaty; wprost przelewa się we mnie od mądrości i głupstwa, prawdy i fałszu, podłości i cnoty; z jakiejże tedy racji miałbym brać udział w nudnym, reprezentacyjnym fajfie waszego życia?