cytaty z książki "Śmiech w ciemności"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
(...) była to wesołość osobliwie dyskretna; ot, cichy zachwyt własnym istnieniem, z leciutką nutką rozbawionego zdumienia faktem, że w ogóle się żyje; owszem, taki właśnie miała ton: wesołości śmiertelnej.
Śmierć często bywa puentą figli, jakie płata życie.
Gdybym wiedział, że mnie za to powieszą - pomyślał - to też patrzyłbym na nią.
Liczy się nie książka, którą piszemy, lecz problem, jaki ona stawia - i rozwiązuje.
Być może po raz pierwszy w ciągu tego roku spędzonego z Margot wyraźnie sobie uświadomił Albinus, iż na jego życiu osiadła cienka, oślizgła warstewka ohydy. Teraz jednak los z olśniewającą wyrazistością dawał mu znaki, że pora się ocknąć; Albinus słyszał to gromkie wezwanie; rozumiał, jak niecodzienną ma szansę wznieść swoje życie na dawny poziom; z całą przytomnością rozpaczy zdawał też sobie sprawę, że gdyby w tym akurat momencie wrócił do żony, pojednanie, które w normalnych okolicznościach byłoby niemożliwe, dokonałoby się niemal samorzutnie.
Pewne wspomnienia z zeszłej nocy nie dawały mu spokoju: pamiętał, jak Paul nagle rzucił mu wilgotne, błagalne spojrzenie, a potem odwracając się, lekko go ścisnął za ramię. Pamiętał, jak przelotnie spostrzegł w lustrze oczy żony i ich rozdzierający wyraz - żałosny, zaszczuty, lecz mimo to z cieniem uśmiechu.
-Mój Boże, jak ja bez niego wytrzymam? - rzekła na głos. Skoczyła do okna, jednym szarpnięciem otworzyła je i już miała rzucić się głową w dół, ale w tej samej chwili z głośnym parskaniem podjechał czerwono-złoty samochód strażacki i zatrzymał się przed domem naprzeciwko. Zebrał się tłum, z okna na najwyższym piętrze buchały kłęby dymu, a wiatr unosił czarne strzępki spalonego papieru. Tak ją ten pożar zaciekawił, że zapomniała wyskoczyć.
Margot rozglądała się za czymś, co mogłaby oddać do lombardu: choćby ten zachód słońca.
- Pierwsze, co człowiek potrzebuje, to napchać sobie brzucho. - Była to jego przewodnia maksyma, całkiem zresztą rozsądna.