cytaty z książki "Ofiara Polikseny"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
,,- Mario? To ty?
- Nie, to tylko materializacja mojej intensywnej osobowości
Archeologia jest mniej więcej tak samo romantyczna jak księgowość.
,,Kobiety w pewnym wieku można podzielić na dwie grupy: te, które chcą i mogą oraz te, które bardzo chcą, ale nie mają już odwagi
,, - Śmierć Nadii to był wypadek.(...)
- To musiał być naprawdę bardzo nieszczęśliwy wypadek, skoro zostały ślady po nożu na wewnętrznej powierzchni kręgów szyjnych. A Nadii też ciężko byłoby po śmierci samej poderżnąć sobie gardło. I dowlec się do ołtarza. To kawałek drogi.
Normalnemu człowiekowi ciężko jest wytrzymać dzień pracy, który zaczyna się pobudką o piątej, przed wschodem słońca, a kończy po północy ostrą bibką i wypełniony jest niezliczonymi godzinami w upale, który powinien być zakazany konwencją genewską. Powiem tylko tyle: gdyby jakikolwiek więzień, polityczny czy nawet zwykły kryminalista, był zmuszany do pracy w takich warunkach jak my, Amnesty International już dawno by interweniowało."
Moim zdaniem nyktofobik to ktoś, kto ma po prostu odwagę przestać udawać, ze noc jest taka jak dzień, tyle że bez światła.
,,- Znasz ten dowcip? Co powiedział generał MacArthur, kiedy się dowiedział, że kura przekroczyła ulicę?
,, Kura przeszła po to, żeby odwrócić uwagę od podstępu nieprzyjaciela". Dzisiaj w nocy ty będziesz robić za kurę.
- Ale przecież musiały być jakieś sygnały.
- Zawsze są- powiedziałem- Tylko je ignorujemy. Dokonujemy wyboru. Spokojny sen w zamian za spokojne sumienie. Rachunek jest prosty.
,,(...) To wszystko przez ciebie!
- No to powinnaś dziękować Bogu za to, że tu jestem. Przynajmniej masz na kogo zrzucić winę za wszystkie nieszczęścia. Tylko błagam, nie puszczaj tej nowiny w świat. Bo jak się zaczną zjeżdżać chłopi po odszkodowania za nieurodzaj i padłe bydło, to nie wyrobię finansowo.
Po tej ziemi wciąż chodzą ludzie czyści i naiwni, którzy wierzą w sprawiedliwość i porządek, w kosmiczny ład i uniwersalne prawa, którzy myją zęby codziennie, rano i wieczorem, segregują śmieci, uprawiają z małżonkiem seks raz w tygodniu, żeby nie czuł się niekochany, nie prowadzą po lampce wina i spóźniają się na umówione spotkanie nie więcej niż piętnaście minut. Którzy nie hałasują po dziesiątej wieczorem, pamiętają o podlewaniu kwiatów, głosują w wyborach, nie kupują jajek z hodowli bateryjnej i od czasu do czasu wpłacają na schronisko dla bezdomnych zwierząt. Którzy oszukują urząd podatkowy wyłącznie na drobne sumy, przyjmują księdza po kolędzie, trzymają pornosy w szufladzie zamkniętej na klucz, a żony bliźniego swego pożądają tak, żeby nikt się o tym nie dowiedział.
Myślicie sobie pewnie, że to takie romantyczne: archeolog w fajnych ciuchach stoi nad wykopem i patrzy, jak kolejne uderzenia kilofa odsłaniają ruiny zaginionych cywilizacji. Przykro mi, jeśli was rozczaruję, ale to gówno prawda.
Po pierwsze: możecie od razu zapomnieć o kilofie. Większość pracy wykonuje się małą szpachelką i pędzelkiem. Wiecie, ile w takich warunkach trwa odsłonięcie, nie żadnej tam cywilizacji, tylko głupiego stłuczonego garnka? Nie wiecie? To się domyślcie.
Po drugie: panie i panowie, zaginione cywilizacje nie istnieją. Wszystkie zostały już dawno znalezione, skatalogowane i mają doczepione metryczki. Archeologia jest mniej więcej tak samo romantyczna jak księgowość. A praca wygląda podobnie: polega głównie na zapisywaniu setek, tysięcy numerków. Numery warstw, numery obiektów, numery skorup, numery kurwa-nie-wiem-czego-jeszcze. Potem się te numery wprowadza do bazy danych, grupuje, analizuje i pisze raport, który ma w sobie tyle romantyzmu, co kwartalne sprawozdanie finansowe kiosku Ruchu."
Czy człowiek, który żyje normalnie: je, śpi, kocha, pracuje, chodzi na piwo i tak dalej, może zabić drugiego człowieka. Nie w wypadku samochodowym, nie w wyniku jakiegoś potwornego błędu. Z zimną krwią, tak po prostu. Czy normalny człowiek może popełnić morderstwo? Czy żeby kogoś zabić, trzeba być potworem? Czy każdy z nas to potrafi?
Pola wyciągnęła kawałek złota i położyła sobie na dłoni.(...)
- Ładna, nie?
- Wiesz co, Mario? To chyba największy banał, jaki słyszałam w tym roku. Ale nie ustawaj w wysiłkach. Mamy przecież dopiero lipiec.
Ja zresztą i tak jestem tu tylko wyrobnikiem. Antropologiem. To taki facet od badania kości, wiesz? Który po robocie wraca do domu, bije żonę, żłopie piwsko i ściąga z internetu pornosy.
,,Wyciągnąłem z kieszeni klucz.
- Skąd to masz?
- Ukradłem. Z twojego biurka. Myślałaś, że potrafię otworzyć zamek siłą woli?
Wiesz co, Mario? Ja już mam dość na dzisiaj (...). Od świtu stoję w tym wściekłym upale, zgięta nad rysownica i rysuję skorupę po skorupie. Skorupy mają 10/10 cm, a wykop 4 na dwa metry. Audiotele: kiedy skończę?
a) gdy pęknie mi kręgosłup,
b) gdy padnę trupem,
c) gdy kogoś zagryzę i policja zawiezie mnie do domu wariatów.
Uwaga: można wybrać więcej niż jedną odpowiedź.
Jeśli ktoś wam powie, że archeologia jest pasjonująca, możecie go od razu wyśmiać. Ciekawe to są filmy z Indianą Jonesem i Larą Croft. Te ostatnie nawet ciekawsze, ze względu na walory estetyczne Angeliny w krótkich spodenkach. Archeologia jest nudna, aż się flaki przewracają.
Reflektory wydobywały z mroku chaszcze, które chwilę później zanurzały się w czarnej nocy i przestawały istnieć. Całkiem jak w życiu. Widać tylko tyle, ile mieści się w kręgu światła, a nam się wydaje, że to cały świat.
Nauka ma strasznie mało kalorii i wyżywić się nią nie da. W nauce też trzeba walczyć o pozycję i uznanie, chociażby po to, żeby dostawać pieniądze na dalsze badania. Chętnych jest dużo, a żłób mały.
Jesteśmy zwierzętami dziennymi. Każda istota myśląca czuje lęk przed ciemnością. Niektórzy się do tego nie przyznają i popychają swoją fobię w w przyjemniejszych kierunkach, jak bicie zony, uzależnienie od używek i nerwice wegetatywne.
Delikatnie wsunąłem szklane soczewki w oczodoły i patyczkiem zmieniałem ich położenie tak długo, aż spojrzenie glinianej dziewczyny przestało się rozjeżdżać, a ona sama wyglądać jak studium ciężkiego przypadku kretynizmu.
[...] wytarty napis "Tarla Sokak" na tabliczce, w którą ktoś najpierw długo walił kamieniem, a później umieścił wysoko, żeby już nikt inny nie mógł się tak samo zabawić.
Obejrzała się, czy jesteśmy sami, jakby można było przegapić ryk nadjeżdżającego traktora.
Ja stoję tam, gdzie chcę, chodzę, gdzie chcę, i robię to, na co mam ochotę. Zawsze. I właśnie dlatego jestem tym, kim chcę być. Panem, a nie niewolnikiem, jak Ty, który ciągle musi podporządkowywać się ludziom stojącym wyżej.
- No powiedz, Gulsun, powiedz - prosiłem. - Strasznie jesteśmy ciekawi. Trochę się o ciebie martwimy. Taki merc, jakim ty ostatnio jeździsz, to chyba sporo kosztuje, co?
Sięgnąłem po długopis i zacząłem wystukiwać nim rytm na krawędzi stołu.
- Pam-pam-pam, merca mam, pam-param, nikomu go nie dam.
- Przestań robić z siebie błazna, Mario! Jeszcze większego, niż jesteś.
Pola wyrwała mi długopis. Stukałem dalej palcami.
- Pimpirim-pimpirim, jeżdżę sobie w mercu mym, hopa-hopa, hopa-hopa, był wykop, nie ma wykopa.
Jej biurko wyglądało jak po przejściu tajfunu, ale jeszcze przed przybyciem ratowników i służb porządkowych.
Na początek rada: nie dzwoń do Poli, jeśli naprawdę nie musisz. Z tego, co mi wiadomo, autorzy poradników dla młodych dżentelmenów przeoczyli ten niezwykle ważny punkt, który powinni umieścić między zdaniami: "Nigdy nie jadaj w knajpie, która nazwa się U Mamy" oraz "Nigdy nie graj w karty z facetem o imieniu Doc".
To, że facet nie pożegnał się jeszcze najgrzeczniej, jak potrafił, świadczyło o braku wyobraźni. Ale chyba jestem niesprawiedliwy. Może po prostu połączenie było słabe.