cytaty z książek autora "Hanya Yanagihara"
Zapewne tego, co chcę teraz powiedzieć nie zrozumiesz, jednak pewnego dnia zdasz sobie z tego sprawę, że sposobem na przyjaźń, jak uważam, jest znalezienie ludzi, którzy są lepsi niż ty sam. Nie mądrzejszych, nie fajniejszych, lecz bardziej szczodrych, hojniejszych oraz takich, którzy potrafią wybaczać. Gdy już ich znajdziesz, doceniaj ich za to czego mogą cię nauczyć i staraj się ich słuchać, kiedy będą mowić coś o tobie, nie ważne jak złe lub dobre by to było. Przede wszystkim jednak ufaj im, co okaże się być najtrudniejszą rzeczą, jednak najlepszą z możliwych.
Związki nigdy nie dostarczają nam wszystkiego. dostarczają niektórych rzeczy. Masz pełną listę rzeczy, których oczekujesz od drugiej osoby - zgrania seksualnego, powiedzmy, albo dobrej rozmowy, albo wsparcia finansowego, albo odpowiedniego poziomu intelektualnego, albo miłego usposobienia, albo lojalności - i wolno ci wybrać trzy z tych rzeczy. trzy i koniec. może cztery, jeżeli masz szczęście. Tylko w kinie znajduje się partnera, który oferuje pełny zestaw. W realnym świecie musisz się zdecydować, z którymi trzema wartościami chcesz spędzić resztę życia, a potem poszukać tych wartości w drugiej osobie. Na tym polega życie. Nie widzisz że to pułapka? Jeżeli będziesz się upierała znaleźć wszystko, skończysz z niczym.
A poza tym czy przyjaźń to większe uzależnienie niż związek z kobietą? Dlaczego wydaje się godna podziwu, kiedy ma się dwadzieścia siedem lat, a budzi zgorszenie u trzydziestosiedmiolatka? Dlaczego przyjaźni nie traktuje się na równi ze związkiem? A może jest lepsza? Dwoje ludzi pozostaje razem przez lata, a wiążą ich nie seks, nie atrakcyjność fizyczna, nie pieniądze, nie dzieci, nie własność, lecz wzajemna zgoda na bycie razem, wzajemne zobowiązanie wobec unii, która nie daje się skodyfikować. Przyjaźń oznacza bycie świadkiem dręczących nieszczęść przyjaciela, długich okresów nudy i rzadkich triumfów. To przywilej bycia przy drugiej osobie w jej najtrudniejszych chwilach i świadomość, że samemu też można się przy niej czuć podle.
Przedmioty psują się i czasami są naprawiane, ale w większości przypadków uświadamiamy sobie, że bez względu na to, co się zniszczyło, życie układa się na nowo, by zrekompensować nam stratę, niekiedy w sposób cudowny.
Posiadanie dzieci wzbogaciło ich dorosłość o natychmiastowe i niezaprzeczalne poczucie celu i kierunku: dzieci determinują długość i miejsce spędzania wakacji, od potrzeb dzieci zależy, czy zostaną jakieś pieniądze, a jeżeli tak, to na co je wydać, dzieci nadają kształt dniom, tygodniom, latom, życiu. Dzieci są swoistym rodzajem kartografii – trzeba kierować się mapą, którą wręczają rodzicom w dniu swoich narodzin.
Lecz on i jego przyjaciele nie mają dzieci, a ich nieobecność sprawia, że świat rozciąga się przed nimi, niemal dławiąc od możliwości. Bez dzieci status człowieka jako dorosłego nigdy nie jest pewny, bo bezdzietny dorosły stwarza dorosłość sam dla siebie i jakkolwiek jest to często stan ekscytujący, to jest to zarazem stan ciągłej niepewności, ciągłej wątpliwości.
Przyjaźń to ciąg wymiany: uczuć, czasu, niekiedy pieniędzy, zawsze informacji.
Cała sztuka z przyjaźnią polega na tym, żeby znaleźć ludzi lepszych od siebie, nie inteligentniejszych, nie bardziej cool, ale lepszych, serdeczniejszych i bardziej wybaczających, a potem szanować ich za to, czego mogą cię nauczyć i słuchać ich, gdy mówią ci coś o sobie samym, choćby najgorszego... albo i najlepszego, to się zdarza; i ufać im, co jest najtrudniejsze ze wszystkiego. Ale też i najlepsze.
...w każdej relacji jest element niespełnienia i rozczarowania i coś, czego trzeba szukać poza nią.
(...)zawsze łatwiej uwierzyć w to, co już się myśli, niż spróbować zmienić zdanie.
Czy nie jest cudem sama przyjaźń – znalezienie drugiej osoby, która samotny świat czyni mniej samotnym?
Ale to j e s t miłość szczególna, ponieważ jej podstawą nie jest atrakcyjność fizyczna ani przyjemność, ani intelekt, tylko lęk. Człowiek nie wie, czym jest lęk, dopóki nie ma dziecka, i może ten fakt podstępnie wpędza nas w myślenie, że taka miłość jest przemożna, bo sam lęk jest przemożny. Co rano twoją pierwszą myślą jest nie "kocham go", tylko "czy wszystko z nim w porządku?".
... jeśli będziesz się zachowywał tak, jakby to nie było twoje miejsce, jeśli przybierzesz postawę przepraszającą, wówczas ludzie zaczną cię tak właśnie traktować.
..Na świecie są dwa rodzaje ludzi – mawiał sędzia Sullivan. – Ci, którzy mają skłonność wierzyć, i ci, którzy jej nie mają. W moim sądzie ceni się wiarę. Wiarę we wszystkie rzeczy.
..Moje życie, pomyśli, moje życie. Więcej pomyśleć nie zdoła i będzie powtarzał te słowa w kółko – trochę kantyczkę, trochę przekleństwo, trochę krzepiący refren – osuwając się w ten inny świat, który odwiedza, gdy włada nim taki ból, świat, który nigdy nie jest daleko od jego własnego, ale którego potem nigdy nie pamięta: Moje życie.
..Przyjaźń oznacza bycie świadkiem dręczących nieszczęść przyjaciela, długich okresów nudy i rzadkich triumfów. To przywilej bycia przy drugiej osobie w jej najtrudniejszych chwilach i świadomość, że samemu też można się przy niej czuć podle.
..żyć znaczy martwić się.
..życie wynagradza swoje straty..
..Willem słuchający Jude’a opowiadającego historię, Greene Street.
..– Nie – powiedział Willem, kiedy już się wyśmiali. – Ja wiem, że moje życie ma sens, ponieważ… – urwał wyraźnie zawstydzony i przez moment milczał, zanim podjął wątek – …ponieważ jestem dobrym przyjacielem. Kocham moich przyjaciół, troszczę się o nich i mam wrażenie, że ich uszczęśliwiam.
No i jest osoba, do której wracasz - jej twarz, ciało, głos, zapach i dotyk, jej cierpliwe czekanie, aż skończysz mówić, choćby nie wiem, jak długie, żeby coś powiedzieć, jej uśmiech przesuwający się po twarzy tak wolno, że przypomina ci wschód słońca, jej niekłamane stęsknienie i radość, że wróciłeś.
Ale czy nie jest tak, że każdy opowiada własne życie - naprawdę opowiada własne życie - tylko jednej osobie? Jak często można odeń oczekiwać, że będzie się powtarzał, kiedy on z każdym opowiadaniem zdziera ubranie z własnej skóry i ciało z własnych kości, aż staje się bezbronny jak mała różowa myszka?
Wtedy Willem spojrzał na Jude'a i poczuł to samo, co odczuwał czasami, kiedy myślał poważnie o nim i jego życiu. Smutek, można by rzec, ale nie smutek pełen litości, lecz większy smutek, taki, który obejmował wszystkich nieszczęsnych, borykających się z życiem ludzi, miliardy ludzi, których nie znał, przeżywających swoje życie; smutek, który mieszał się z zachwytem i nabożnym lękiem wobec trudu, z jakim ludzie wszędzie na świecie próbują żyć, nawet kiedy ich dni są niezmiernie trudne, nawet gdy okoliczności są podłe. Życie jest takie smutne, myślał w tych chwilach. Jest takie smutne, a jednak wszyscy musimy je przeżywać. Wszyscy się go czepiamy, wszyscy szukamy czegoś, co da nam pociechę.
... nie ma terminu ważności na potrzebę pomocy czy potrzebę bliskości innych ludzi. To nie jest tak, że osiągamy pewien wiek i ona ustaje.
Moralność pomaga nam tworzyć prawa, lecz nie pomaga nam ich stosować.
- Jude - powiedziałem - dlaczego ty to sobie robisz?
Milczał długo. Ja też. Słuchałem morza. Nareszcie się odezwał.
- Z kilku powodów.
- Na przykład?
- Czasami czuję się tak źle, tak bardzo się wstydzę, że muszę poczuć to fizycznie - zaczął i spojrzał na mnie, zanim znowu spuścił wzrok. - A czasami jest tak, że czuję za dużo i chciałbym nie czuć nic... To pomaga opanować uczucia. No a nieraz to robię, bo czuję się szczęśliwy i muszę sobie przypomnieć, że nie powinienem.
..– Nie – powiedział Willem, kiedy już się wyśmiali. – Ja wiem, że moje życie ma sens, ponieważ… – urwał wyraźnie zawstydzony i przez moment milczał, zanim podjął wątek – …ponieważ jestem dobrym przyjacielem. Kocham moich przyjaciół, troszczę się o nich i mam wrażenie, że ich uszczęśliwiam.
W życiu, widzisz, Jude, czasami miłe rzeczy zdarzają się dobrym ludziom. Nie musisz się martwić, nie zdarzają się tak często, jak powinny. Ale gdy się zdarzają, dobrym ludziom pozostaje tylko powiedzieć "dziękuję" i iść dalej, i ewentualnie pomyśleć, że osobie, która zrobiła miłą rzecz, też to sprawiło frajdę, więc ta osoba nie ma chęci wysłuchiwać wszystkich powodów, dla których ktoś, komu sprawiła przyjemność, uważa, że na to nie zasługuje lub że jest tego niegodna.
Czasem się zastanawia, czy sama idea samotności jest czymś, co przyszłoby mu do głowy, gdyby go nie uczulono na fakt, że POWINIEN czuć się samotny, że w jego życiu jest coś dziwnego i nie do przyjęcia. Zawsze znajdzie się ktoś, kto go spyta, czy nie tęskni za czymś, czego mu nigdy nie przyszło do głowy chcieć albo mieć.
- Jak byś się poczuł. Jude, gdybym ja coś takiego sobie zrobił?
- To nie to samo, Willem.
- Dlaczego?
- Bo, Willem... ty to jesteś ty. Nie zasługujesz na to.
(...) zagadywano go (...), ale on już wtedy wiedział dość (...) - żeby po prostu wzruszyć ramionami i odpowiedzieć z uśmiechem: "To zbyt nudne, żeby opowiadać". Zdumiała go, ale też sprawiła ulgę łatwość, z jaką przyjmowali to wyjaśnienie, i był im wdzięczny za ich egocentryzm. W gruncie rzeczy nikt nie chciał słuchać cudzych historii, chcieli tylko opowiadać swoje własne.
Ale miał wiele lat, by nauczyć się zachowywać własne myśli dla siebie; w odróżnieniu od swoich przyjaciół nauczył się nie dzielić dowodami swoich własnych dziwactw jako sposobem na wyróżnienie się z tłumu, jakkolwiek sam był szczęśliwy i dumny, że oni dzielą się swoimi z nim.
Czy to nie cud przeżyć traumę niemożliwą do przeżycia? Czy nie jest cudem sama przyjaźń - znalezienie drugiej osoby, która samotny świat czyni mniej samotnym?
Ale miał wiele lat, by nauczyć się zachowywać własne myśli dla siebie; w odróżnieniu od swoich przyjaciół nauczył się nie dzielić dowodami własnych dziwactw jak sposobem na wyróżnianie się...
Ale teraz wie już na pewno, jak słuszny jest aksjomat równości, gdyż on sam - jego własne życie - go udowodnił. Osoba Ja zawsze będzie osobą Ja.
Ale to były dni pod hasłem samorealizacji, kiedy niehonorowe było poprzestanie na czymś, co nie jest pierwszym życiowym wyborem- świadczyłoby to o słabej woli. Nie wiadomo jak i kiedy uległość wobec własnego losu przestała być gestem dystyngowanym, a stała się oznaką tchórzostwa. Bywały chwile, że presja osiągnięcia szczęścia stawała się wręcz opresją- tak jakby szczęście było czymś, co każdy może osiągnąć, i wszelki kompromis w pogoni za szczęściem był osobistą winą człowieka.
A jednak naprawdę Jude po raz pierwszy pojął, że ludzie którym nauczył się ufać, mogą go pewnego dnia zdradzić. Pojął też, jakkolwiek brzmi to rozczarowująco, że to nieuchronne, a życie będzie pchać go dalej naprzód, bo za każdego, kto sprawi mu zawód, ma przynajmniej jedną osobę, która go nigdy nie zawiedzie.