cytaty z książek autora "Victoria Aveyard"
Prawda się nie liczy. Liczy się tylko to, w co wierzą ludzie.
Stwarzanie nadziei, gdy w rzeczywistości jej nie ma, to okrucieństwo. Fałszywa wiara wywołuje rozczarowanie, ból i wściekłość, przez co niełatwe sprawy stają się jeszcze trudniejsze.
Taka jest nasza natura - powiedział Julian. - Niszczymy. To cecha charakterystyczna ludzkiego rodzaju. Niezależnie od koloru krwi, zawsze upadamy.
Nikt nie urodził się złym człowiekiem, tak samo jak nikt nie rodzi się samotny. Stajemy się tacy przez wybory, których dokonujemy, i okoliczności, w jakich przychodzi nam żyć.
[...] dziewczyna, którą prawie usmażyłaś, jest moją kuzynką.
-Przykro mi [...].
-Powinno ci być przykro, że nie trafiłaś. [...] Evangeline to złośliwa suka.
Prawdą jest to, co ja nazwę prawdą. Mógłbym podpalić cały ten świat i nazwać pożar deszczem.
Muszę zamrozić serce dla tej jednej osoby, która uparła się rozpalać w nim ogień.
Nawet jeśli jestem mieczem, to nie zostałam zrobiona ze stali, ale ze szkła, i czuję, że powoli zaczynam pękać.
Ten świat jest równie piękny, co niebezpieczny. Ludzi, którzy popełniają błędy, po prostu się eliminuje.
Wszyscy i wszystko może nas zdradzić. Nawet nasze własne serce.
Nie wiem, jak miałoby do tego dojść – mówi cicho – ale mam nadzieję, że pewnego dnia zostaniesz królową. Wyobraź sobie, czego wtedy mogłabyś dokonać. Czerwona królowa.
- Minuta spóźnienia - oznajmia, gdy wychodzę na korytarz.
- Będziesz niańczył mnie codzinnie czy tylko dopóki nie nauczę się tego labiryntu na pamięć?
Wyrównuje ze mną krok, taktownie kierując mnie w odpowiednią stronę.
- A jak myślisz?
- Zdaje się, że to początek pięknej przyjaźni, wielmożny Lucasie Samosie.
- Mam podobne odczucia, wielmożna panno.
- Nie nazywaj mnie tak.
- Jak sobie życzysz, wielmożna panno.
W opowieściach, baśniach i legendach zawsze pojawia się jakiś bohater, który przybywa na ratunek. Jednak wszyscy moi bohaterowie albo odwrócili się ode mnie, albo umarli. Nikt mnie nie uratuje.
(...) jesteś zarówno Czerwona, jak i Srebrna, i silniejsza od jednych i drugich. Sądzę, że jesteś przyszłością. Sądzę, że jesteś świtem nowego dnia.
W szkole uczyliśmy się o świecie, który istniał przed naszym światem, o aniołach i bogach mieszkających w niebie i sprawujących na ziemi mądre rządy łagodną ręką.Niektórzy twierdzą,że to zwykłe bajania, ale ja im nie wierzę.
Bogowie nadal nami rządzą. Przybyli z gwiazd. I nie są już łagodni.
Ten świat jest Srebrny, ale też szary. Nie czarno-biały.
Nadzieja w sytuacji, gdy nie ma na nią miejsca, jest okrucieństwem.
Nie mogę się nadziwić, z jaką łatwością przychodzą mi kłamstwa. Pewnego dnia może nawet uda mi się okłamać samą siebie, że jestem szczęśliwa.
Tylko o to cały czas chodziło. O zazdrość. Rywalizację. O to, żeby cień pokonał płomień.
Dawno temu tata nazwał nas mrówkami, czerwonymi mrówkami prażącymi się w srebrnym słońcu. Niszczy nas potęga innych, przegrywamy walkę o nasze prawa, ponieważ nie jesteśmy nadzwyczajni.
Świat naokoło się zmienił, a my pozostaliśmy niezmienni.
Uważacie się za władców świata, ale wasz czas jako królów i bogów dobiega końca. Dopóki nie uznacie nas za ludzi , za równych sobie, walka będzie się toczyć u waszych progów. Nie na polach bitewnych, ale w waszych miastach. Na waszych ulicach. W waszych domach. Nie widzicie nas, choć jesteśmy wszędzie. – W jej głosie pobrzmiewa moc i pewność. – I powstaniemy. Czerwoni niczym świt.