cytaty z książki "Dobranoc, Panie Lenin!"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Zaiste wspaniale jest być dziennikarzem! Płacą mi za coś, co wielu innych musi finansować z własnej kieszeni - za podróże po świecie w celu jego zrozumienia.
Jeśli ktoś chciałby mieć swój pomnik, może powinien zamieszkać właśnie tutaj. W Ałma Acie jest ich bez liku. Stoi tu pomnik poety, który wsławił się jedynie tym, że przekładał z rosyjskiego cudze wiersze; inny przedstawia dyrektora pewnej fabryki i został ufundowany przez jego pracownice; kolejny upamiętnia inżyniera, który jako pierwszy skonstruował jakieś urządzenie; jeszcze inny zaś - anonimowego przodownika pracy. To właśnie te widma z kamienia, z brązu, osadzone na potężnych cokołach z czerwonego granitu, zaludniają nocą Ałma Atę, miasto, w którym fontanny tryskają niewzruszenie, sobie a muzom, na środku placów, przed publicznymi budynkami, przed operą. Ałma Ata z każdym dniem wydaje mi się coraz ładniejsza, czystsza i bardziej przyjazna."
(s. 222)
(...) Urzędnicy carscy już kilka pokoleń temu zrusyfikowali nazwę klanu poprzez dodanie końcówki "-ew" i utworzyli z niej nazwisko rodowe. Represja? W jego rozumieniu tak. Pytam o dany, fakty, lecz szybko zdaję sobie sprawę z tego, co być może stanowi największy problem - historia nie istnieje. Przeszłość jest jedynie narzędziem teraźniejszości i jako taka jest przekazywana i upraszczana, aby służyć dzisiejszym interesom."
(s. 253)
Rzeki zawsze mnie fascynowały. Ich urok tkwi być może w ich ciągłym biegu, przy jednoczesnej niezmienności, w ich odchodzeniu przy jednoczesnym pozostawaniu i w końcu w tym, że w jakimś sensie są fizycznym odwzorowaniem historii, która trwa, bo upływa. Rzeki to Historia.
Być może to ów mariaż Matki Rosji z komunizmem jest źródłem porażki obojga. W Chinach ta mieszanka wydaje się bardziej udana. Tam w pewnym sensie ustrój socjalistyczny działa lepiej, a Chińczycy - rzecz jasna z racji kultury i tradycji - wykazują więcej szacunku dla wspólnego mienia oraz większe zaangażowanie w wykonywaną pracę.
W państwach totalitarnych zawsze trudno rozróżnić rzeczy prawdziwe i pozornie spontaniczne. Komunizm specjalizował się przecież w tworzeniu iluzji.
Patrzę na podążający ulicami tłum i wydaje mi się, że widzę jedynie brzydkie, tłuste kobiety o włosach pofarbowanych na okropny odcień rudego, niedogolonych mężczyzn i młodych Rosjan, którym już w wieku dwudziestu lat brakuje po kilka zębów, a inne są zepsute lub złote. To zbieranina upadłych ludzi, którymi kieruje już tylko instynkt przetrwania"
(s. 483)
Kolejne pokolenia przedstawicieli tych różnych ras żyły przez lata obok siebie, służyły w tej samej armii, były faszerowane tą samą propagandą, a jednak nie połączyły się w jedno, nie zintegrowały się. Wprost przeciwnie. Teraz jest tak, jakby każdy podkreślał jeszcze mocniej niż wcześniej swoją przynależność do danej rasy i z tego powodu unikał kontaktu z innymi. Szczególnie uderzająca jest żywotność prowincjonalizmu, siła tendencji separatystycznych i nad wyraz krótkowzroczna wizja własnej sytuacji i przyszłości. Czy można przejść nad tym do porządku dziennego, zrzucając wszystko na karb upadku komunizmu? Czy może tak samo prawdziwe byłoby stwierdzenie, że owa chęć powrotu ludzi do życia wśród podobnych do siebie jest owocem niedorzecznej próby zbyt szybkiego przemieszania ze sobą wszystkiego i wszystkich?"
(s/ 486)
Nie mogę wypowiadać twojego imienia, nie płacząc nad twym losem, synu radzieckiej ojczyzny, synu Baku, żołnierzu wielkiej partii', głosi napis umieszczony z drugiej strony pomnika. Kolejne kłamstwo. W samym Baku, gdzie Sorge się urodził, ludzie zapomnieli, kim był, a teraz tylko ja wzruszam się tym życiem oddanym na próżno, z którego została jedynie para pustych oczu wpatrzonych w zniszczone i umęczone miasto. Dwóch brudnych wyrostków, siedzących na ławce tuż obok pomnika, z pewnością nie wie, z kim po cichu rozmawiam."
(s. 491)
Różnica między kapitalizmem a komunizmem? W kapitalizmie są dwie osoby, a każda z nich wytwarza jakiś produkt, po czym obie osoby muszą się umówić co do wymiany tych produktów. W komunizmie natomiast osoby są trzy - dwie z nich produkują towar i dostarczają go trzeciej, która decyduje, co z nim zrobić.
Jak to możliwe, ze czytając w prasie artykuły nt. Związku Radzieckiego, nie rozumiałem, w jak rozpaczliwym stanie znajduje się to państwo? Czy to możliwe, że przez dziesiątki lat baliśmy się tego kraju, tych ludzi? Przecież, gdyby kiedykolwiek Moskwa postanowiła zaatakować Zachód, połączenie telefoniczne z pewnością w ostatniej chwili zostałoby przerwane i rozkaz w końcu by nie padł, generał z kluczem do arsenału nie zjawiłby się na czas, a pierwszy pocisk spadłby na głowy tych, którzy go wystrzelili. Sowieci, kiedy teraz na nich patrzę, bardziej niż strach wzbudzają litość.
Czasem zastanawiam się, co by się stało, gdyby zamiast w Rosji komunizm narodził się w Japonii. Dzisiaj, mimo braku podpory ideologicznej, Japonia jest jedynym krajem na świecie - i lubię to powtarzać - w którym w pewnym sensie socjalizm działa, bo Japończykom udało się stworzyć ustrój, który nosi wszelkie cechy totalitaryzmu przy względnym zachowaniu egalitaryzmu. Wyobraźmy sobie, co by się działo, gdyby Japończycy postrzegali siebie jako orędowników światowej rewolucji!
Komunizm umarł, powtarzają wszyscy, od miejscowego sekretarza Partii, obecnie bezrobotnego, po generała, który dowodzi setkami tysięcy żołnierzy radzieckich w tym regionie. Ale i tak w niczym, co widzę, nie potrafię jeszcze dostrzec potęgi tego nekrologu ani poczuć ogromnej pustki, jaką spowodował ów zgon. Owszem, komunizm radziecki umarł, ale nikt dokładnie nie umie powiedzieć gdzie, kiedy i jak. Nie widać śladów żalu ani radości po tym odejściu. Jeśli zaś chodzi o zwłoki, nikt tak naprawdę ich nie widział.
Nie mam wątpliwości - komunizm umarł, uśmiercony przez własną naturę, a nade wszystko przez sprawujących władzę biurokratycznych kapłanów, którzy go upodlili i odczłowieczyli. Ale u swych źródeł był potęgą, wielkim natchnieniem. Sam system był przerażający, choć jego założenia wcale takie nie były, a przede wszystkim nie były takie rzesze ludzi, które w niego wierzyły. I wszystko kończy się ot tak, bez wymierzenia sprawiedliwości?
Żeby pojąć świat, często wystarczy mieć jakiś cel.
Już o niczym innym się nie mówi, tylko o gospodarce i rozwoju gospodarczym! Nie ma innych celów rozwoju. Nie ma innych ideałów. Wszelkie rozumowanie zasadza się dziś tylko na jednym założeniu: komunizm nie sprawdził się pod względem gospodarczym. Jeśli będziemy się uczyć od kapitalistów, wybrniemy z naszych kłopotów."
(s. 246)
Gdyby kiedykolwiek Moskwa postanowiła zaatakować Zachód, połączenie telefoniczne z pewnością w ostatniej chwili zostałoby przerwane i rozkaz w końcu by nie padł, generał z kluczem do arsenału nie zjawiłby się na czas, a pierwszy pocisk spadłby na głowy tych, którzy go wystrzelili!
Kładę się spać niepocieszony, towarzyszy mi bowiem myśl, że skoro już jestem w Samarkandzie, nigdy więcej nie będzie mi dane o niej marzyć.
... historia nie istnieje. Przeszłość jest jedynie narzędziem teraźniejszości i jako taka jest przekazywana i upraszczana, aby służyć dzisiejszym interesom".
... [islam] wprawia mnie w ciągłe zakłopotanie i budzi we mnie niepokój brakiem tolerancji i szacunku dla ludzi, tak silnie przeze mnie odczuwanym, za każdym razem, gdy mam z nim co czynienia".
Ponowne opisywanie historii wczorajszej jest częścią historii dzisiejszej.
Jak to możliwe, że wszystkie marzenia i cierpienia zrodzone w 1917 roku w czasie "10 dni, które wstrząsnęły światem", znalazły swój kres
podczas trzech sierpniowych dni, które niczym szczególnie nie wstrząsnęły? Czy to możliwe, że rewolucja październikowa umarła tak po prostu, we własnym łóżku, w wieku 74 lat, ze starości? Bez katharzis? Bez żadnego rozliczenia? Powietrze uszło z niej, jak z balonu? To chyba niemożliwe, żeby tak właśnie skończyła się cała ta historia złudzeń i zabójstw, nadziei i koszmarów, żeby owa historia wygasła ot tak, jak dogorywający ogień? A może najgorsze dopiero przed nami?
Tak oto, w ciągu 68 lat od swojej śmierci, Lenin stał się symbolem narodowej religii radzieckiej; był obecny w każdym domu, biurze, w każdej klasie szkolnej, w każdej modlitwie. Wkrótce jednak ta jego obecność zostanie wymazana ze zbiorowej świadomości. Ale do czego to doprowadzi? Co by się stało, gdyby pewnego dnia, zupełnie niespodziewanie, znikły z Europy wszystkie kościoły i krzyże?
Pytam o daty, fakty, lecz szybko zdaje sobie sprawę z tego, co być może stanowi największy problem - historia nie istnieje. Przeszłość jest jedynie narzędziem teraźniejszości i jako taka jest przekazywana i upraszczana aby służyć dzisiejszym interesom.
Czy to możliwe, że nikt nigdy nie wspomina o tym, że socjalizm upadł przez brak poszanowania wolności człowieka, że problem tkwi nie tylko w napełnianiu brzuchów ludzi, lecz także w przywracaniu im sensu życia, że oprócz gospodarki należy stymulować też ludzkie umysły i wyobraźnię, przypominać, ze poza prozą życia istnieje też poezja.
System komunistyczny, który przez dziesiątki lat determinował życie, a często i śmierć każdego człowieka, teraz upada. Lecz nagle wygląda na to, że ów reżim został narzucony przez przybysza z innego świata, jakby nikt z obecnych nie przyczyniał się wcześniej do jego rozwoju i utrzymania. Rozpoczęła się żałosna licytacja: "mnie tam nie było, a jeśli byłem, to padłem ofiarą systemu". Naprawdę nie ma nikogo, kto przeprowadziłby wnikliwą analizę wydarzeń? Nikogo, kto rozróżniłby czym były zamierzenia, a czym ich realizacja? W ciągu ostatnich dni spotkałem jedynie ludzi, którzy zawsze byli komunistami, a teraz odkrywają, że od dawna darzą komunizm nienawiścią.
W ubiegłym miesiącu, na początku tej rewolucji, która położyła kres komunizmowi, wydawało mi się jasne, ze przez kraj przejdzie fala nadziei, że nastąpi wybuch entuzjazmu, ponownie dojdzie do głosu wyobraźnia, nastąpi rozkwit nowych idei, a w relacjach międzyludzkich zajdą zmiany. Jednak gdziekolwiek się udam, wydaje mi się, że wszystko wygląda jak przedtem, a być może jeszcze gorzej, i wszędzie króluje ta sama szarzyzna, pozbawiona w dodatku ozdobnej i w jakiś sposób świetlistej czerwonej flagi.
Granice to naturalna rzecz wśród ludzi. Proszę spojrzeć na jakąkolwiek wioskę; każdy otacza ogrodzeniem własny dom lub ogród. Państwa robią to samo. Wzdłuż Amuru ciągnie się granica, która granicą pozostanie.