cytaty z książki "Kornel Esti"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nie wolno się czerwienić. Niczego nie wolno się wstydzić. Nasz los to gwiazdy i śmiecie.
Od tych idiotycznych nudów, maniackiego gadulstwa, które zwą na ogół poezją liryczną, od tych nudnych i rozwodnionych bzdur, które na ogół nazywają nauką, od tej uszczęśliwiającej człowieka zbędnej gadaniny, od tego cocktailu teorii, który zwą na ogół polityką, pewnej nocy w moim studenckim pokoiku dostałem ataku histerii, zacząłem zezować i krzyczeć, przez dwie godziny bez przerwy darłem się na całe gardło.
W każdym ruchu kobiety przejawiał się umiar i smak. (…) Wszystko, co robiła, a właściwie, czego nie robiła, było dobre, było piękne, było miłe, i tak było dobrze, tak było milo, jak ona to robiła, a właściwie jak nie robiła.
Na Wielkiej Nizinie Węgierskiej nie ma ani rzeki, ani gór, ulice i ludzie są jednakowi, a mijające dni i lata przynoszą tak mało zmian. Popołudnia były tu duszne i zakurzone, wieczory długie i ciemne.
Rodzina była dla niego schronieniem przed tym wszystkim, czego się obawiał. Chroniła go jak duszny, ciemny, lepki i zaśmiecony gołębnik.
Jeszcze przed chwilą wpadł w rozpacz, że jest taki sam na świecie, teraz natomiast chwyciła go jeszcze większa rozpacz, że jednak nie jest sam na świecie, że prócz niego żyje aż tak wielu ludzi. To było chyba jeszcze straszniejsze.
Jeśli śniło mi się, że byłem w Egipcie, mogę napisać dziennik podroży.
Oddziały psychiatryczne na całym świecie są jednakowe, podobnie jak parlamenty.
Jego sen był wypełnianiem obowiązków patriotycznych i ogólnoludzkich. Podczas gdy on spał obiektywnie, bezstronnie, neutralnie i bez uprzedzeń, spał tak samo dla prawicy i lewicy, tak samo dla kobiet, jak i mężczyzn, tak samo dla chrześcijan i żydów, słowem, dla wszystkich bez różnicy wieku, płci i wyznania. (…) Jego sen, jak rozpostarte skrzydła anioła łopotał ponad oceanami ludzkiej głupoty i pychy, ponad jałowymi dążeniami i marnymi ambicjami, ponad konwulsjami zazdrości i podłości, ponad wszelką ohydą i pustką tego, co nazywają życiem publicznym, nauką i literaturą.
Przykłady dowodzą, że ludzkość zawsze doprowadzali do nieszczęścia, rozlewu krwi i nędzy ci, którzy entuzjazmowali się sprawami publicznymi, którzy traktowali poważnie swoje posłannictwo, którzy gorąco, uczciwie czuwali, a dobroczyńcami jej byli ludzie zajmujący się tylko własnymi sprawami, zaniedbujący obowiązki, obojętni i śpiący.
Ten, kto nie jest już młody, mięknie i potrafi wszystko wybaczyć. Nawet młodość.
Wszystko się poruszało. Skrzypiały domy, trzeszczały strychy, belki wzdychały i chciały wypuścić pączki, bo przecież i one były drzewami.
On pierwszy wytłumaczył, że dorośli są pożółkłymi, cuchnącymi tytoniowym dymem, nadętymi tyranami i nie zasługują na żaden szacunek, są bowiem paskudniejsi niż my i szybciej poumierają.
On przemycił do moich uczuć kpinę, do rozpaczy bunt, on mi poradził, abym stawał po stronie tych, na których większość pluje.
Końcem kija dźgał ziemie i spluwał. Do zmierzchu zawsze napluł całkiem sporą kałużę. Kto pluje, ten myśli.
Przypomnij mi o tym, o czym zapomniałem i pomóż zapomnieć to, co pamiętam.
Do tej pory nieporządki na ziemi brały początek stąd, że niektórzy pragnęli zaprowadzić porządek.
Słabość jest tylko jedną z ukrytych form brutalności, a brutalność jedną z ukrytych form słabości.
(Artykuł "Sprzedawczyka"): Za każdą literę w tej gazecie zapłacono. Gazeta uzależniona jest od każdego rządu, nigdy nie wyraża własnych opinii, robi to tylko wtedy, kiedy wymagają tego jej ciemne interesy. Dlatego też ostrzegamy naszych czytelników, którymi głęboko gardzimy i których ignorujemy, każdego z osobna i wszystkich razem, aby nie traktowali poważnie naszych artykułów, by nas ignorowali oraz gardzili nami tak, jak na to zasługujemy, jeżeli taka pogarda jest w ogóle w ludzkiej mocy.
Skoro naprawdę dobrzy i tak być nie umiemy, to bądźmy chociaż uprzejmi.
Zawsze lękał się, że może okazać się ordynarny, niedelikatny i nietaktowny w stosunku do człowieka, który jest taki sam jak on – słaby, pragnący szczęścia i skazany na nędzny koniec. Obawiał się, że może go znieważyć, że może go dotknąć jakąś uwagą lub myślą i często – przynajmniej tak mu się wydawało – wołałby raczej umrzeć, niż sprawić wrażenie, że ów ktoś jest niepotrzebny na tym świecie.
To jest miasto samopoznania. Jeżeli ktoś zdaje sobie sprawę z tego, że ma zły gust, że lubi oklepane frazesy – to co taniutkie, puste, aroganckie – ten kupi (…) U was od tego, co ludzie mówią, zawsze należy ująć, i to dużo, a u nich trzeba tylko trochę dodać. Ani wasze towary nie są tak wspaniale, jak twierdzicie, ani wasi ludzie. Tutejsze towary i tutejsi ludzie zaś nie są znów tacy do niczego, jak sami twierdzą.
Uczciwe miasto”, w którym witryna sklepu głosi: „Drogie i złe ubrania. Proszę się targować, bo oszukujemy”; cukierni – „Nieświeże ciastka. Pieczone na margarynie z dodatkiem surogatu jajecznego”; sklepu z butami: - „Obuwie deformujące stopy. Gwarantujemy odciski i pęcherze. Wielu klientom amputowano nogi”; a świetlna reklama banku - ”Okradamy. Oszukujemy. Rabujemy”.
Uczciwe miasto”.Kawiarnia ogłaszała się jako „Ulubione miejsce spotkań oszustów i darmozjadów. Ceny są bajońskie a kelnerzy grubiańscy”. O nowościach w księgarni informowano: „Rzecz nie do czytania. Ostatnie dzieło starego sklerotyka. Dotychczas nie sprzedano żadnego egzemplarza”. Tytuły miejscowych gazet to m.in. „Tchórzliwy rabuś” i „Sprzedawczyk”.
Nie urodziłem się po to, by zbawić ludzkość, która, gdy tylko nie gnębią ją pożary, powodzie i zarazy, sama urządza wojny i wywołuje pożary, powodzie i zarazy.
Nawet nie podejrzewasz, jak mało jest sposobów pozbycia się pieniędzy, jeśli człowiek naprawdę tego pragnie.
Brak pewności siebie powodował, że zawsze był skłonny postąpić odwrotnie niż zamierzał.
Raz zarzucił mi, że zapomniałem o własnej młodości. W tym względzie miał nieco racji. Taki jest jednak porządek życia. Z każdym się tak dzieje.