Ikona stylu, ikona mody, klasa, szyk, elegancja, skromność. To tylko kilka przymiotników, którymi można opisać Audrey Hepburn, która zawładnęła sercami milionów kobiet i mężczyzn na całym świecie i mimo iż jej gwiazda rozbłysła w latach 50. ubiegłego wieku, kolejne pokolenia poznają jej twórczość i zachwycają się jej grą, ale i nie tylko. Audrey Jepburn to gwiazda pod każdym względem i myślę, że nikomu nie trzeba jej przedstawiać. Książka Joanny Benecke to zbiór przepięknych fotografii i ciekawostek związanych z aktorką. Pozycja obowiązkowa dla fanów aktorki.
Czego to ludzie nie wymyślą? Tą cieniutką książeczkę z czystej ciekawości podpierdzieliłem swojej siostrze (oczywiście wyznającej istny kult Goslinga). I co mogę powiedzieć? No śmieszna, jeśli podejść do niej z dystansem. Adresatem niej zapewne nie jestem bo to coś wyraźnie skierowanego do damskiego grona, napisane od jednej psychofanki do reszty psychofanek Goslinga. Żeby nie było, też go lubię ale bez takiej przesady (no jednak jestem heteroseksualny :D). Osobiście wolałbym normalną biografię, dłuższy wywiad bo bardzo doceniam jego aktorskie umiejętności, właściwie to jeden z bardziej utalentowanych aktorów młodego pokolenia. Książka wypełniona zdjęciami, ciekawostkami (parę rzeczy z jego życia się dowiedziałem),wypowiedziami samego Goslinga (to najmocniejszy punkt, widać że facet ma też coś do powiedzenia) oraz niestety niby-śmiesznymi komentarzami autorki, które tak są zabawne ale po jakimś czasie zaczynają męczyć i irytować. W dodatku książka jest pełna literówek! Szata graficzna kolorowa, ale jakaś taka pstrokata momentami aż do przesady. Już po tytule można się poznać że to książka raczej nie dla facetów, nawet jeśli jest się fanem tego aktora. Książka-dowcip, książka-gadżet mająca usprawnić wzdychanie do swojego idola wszystkim fankom. I pewnie nie ma w tym nic złego. Usiąść na pół godziny i się pośmiać. Ale dla mnie to jednak za mało, wolałbym coś na serio, książkę z prawdziwego zdarzenia np. jakiś wywiad-rzekę z tym nieprzeciętnym aktorem.