Ojczyzna jabłek Robert Nowakowski 7,7
Dawno nie czytałam tak przejmującej książki. Autor opisuje losy dwóch rodzin: Bojków - Rabików i Łemków - Goczów - z bieszczadzkich wsi Pasika i Bereżnica Niżna; akcja toczy się w latach 1945-1967.
Pierwszy okres to koniec wojny na terenie Bieszczad i kompletna dezorientacja ludności nękanej przez zbrojne bandy.
„Rabikowie nie wiedzieli, kto to: polska samoobrona, byli akowcy, Ukraińcy, wojsko polskie lub sowieckie, zwykli bandyci czy dezerterzy z którejkolwiek ze stron podszywający się pod kogo bądź” (s. 57).
Potem nie było lepiej: namawianie i wywózka do radzieckiej Ukrainy, a w 1947 roku Akcja Wisła – pacyfikacja rusińskich wiosek i przymusowa deportacja na Ziemie Odzyskane, tutaj na Dolny Śląsk i Warmię. W czasie tej operacji morderstwa, podpalenia, gwałty, tortury były na porządku dziennym. Dzisiaj Akcja Wisła jest uznawana za zbrodnię komunistyczną.
To nie jest łatwa lektura. Trudno się pogodzić z takim traktowaniem ludzi, szczególnie cywilów. Trudno uwierzyć w to, że tak brutalnie wyglądała ich wywózka – tygodniami, w bydlęcych wagonach bez podstawowych warunków do życia, a przede wszystkim bez jakiejkolwiek informacji dokąd jadą i co ich czeka na miejscu. Deportowane rodziny trafiały do zdewastowanych gospodarstw, oddalonych od siebie, bez prawa ich opuszczenia. Były stale nadzorowane przez SB. Kolejny szok dla mnie to zachowanie miejscowych Polaków wobec osiedleńców – Ukraińców, Bojków i Łemków: traktowanie ich jak zbrodniarzy z Wołynia, dzikich ludzi; upokarzanie, obrażanie, wyzywanie.
W tych strasznych warunkach ludzie nie byli w stanie przez długie lata wrócić do równowagi, wyjść z nędzy i zbudować normalne życie. Często po powrocie do rodziny, np. z obozu w Jaworznie czy wojska byli przetrąceni psychicznie (Antin, ojciec Niny Gocz) lub zdegenerowani (brat Dymitr). Tęsknili za swoimi dawnymi wioskami i górami, a kiedy powrót stał się możliwy (mimo kłód rzucanych przez socjalistyczną władzę),nic nie było już takie jak dawniej.
Skala nieszczęść spadających na bohaterów jest porażająca, żyją poranieni duchowo i fizycznie, nagminne jest wśród nich cierpienie, strach, nienawiść, żal, rozpacz oraz ogromne problemy psychiczne. Kochający się i tęskniący za sobą latami młodzi ludzie Nina i Jelko, spotkawszy się wreszcie, nie są w stanie porozumieć się i opowiedzieć o swoich najgorszych przeżyciach.
Fabuła niezwykle wciąga, mimo potwornych doświadczeń bohaterów czytałam z nadzieją, że w końcu zacznie im się lepiej powodzić. Powieść jest pięknie napisana i wierzę, że Autor, tak jak zapewnia w posłowiu, wiernie oddał realia i atmosferę tamtych dni. Zawarł też dużo informacji o kulturze, obyczajach, wierzeniach i zabobonach ludów z Polski południowo-wschodniej. Bardzo ciekawa, pełna elementów tajemniczości i magii, jest historia Żyda, o zdolnościach uzdrowiciela, Mozesa Halberstama, syna cadyka, przechowywanego w piwnicy Rabików w czasie wojny. Szuka on krewnych ocalałych z Holokaustu, ale nie decyduje się wyjechać z Polski mimo informacji o żyjących zagranicą członkach rodziny i buduje swoje nowe życie w kraju.
„Kilka lat później, kiedy Jelko usypiał kobiety swoimi opowieściami, mówił jednak tylko o zauroczonych, porońcach zmarłych bez chrztu, o upirzach. Potrafił snuć opowieści o najokropniejszych stworach, w które wierzyło jego górskie plemię. Milczał jedynie o tym, co było naprawdę straszne. O tym, co naprawdę się zdarzyło” (s. 89).
Polityczny walec zmiażdżył życie tysięcy ludzi. Książka jest pełna bólu, okrucieństwa, przemocy. Warto jednak ją przeczytać dla głębszego poznania tej niechlubnej karty z historii naszej ojczyzny.