Carmen Jenner is a thirty-something author, doctor, pilot and CIA agent. She's also a compulsive, flagrant prevaricator who gets to make things up for a living.
While Sugartown may not technically exist, Carmen grew up in a small Australian town just like it, and just like her characters, she always longed for something more.They didn't have an Elijah Cade, though. If they did, you can be sure she would have never left.
Her debut novel,Welcome to Sugartown, releases November 3, 2013.
Catch up on all the news from the Sugartown Series at: www.welcometosugartown.blogspot.com.auhttp://www.carmenjenner.com/
Książka przykuwa uwagę, nie jest typową powieścią, która z czasem zagubia się nam wśród innych. Olivia to moja osobista bohaterka. Rzadko mamy okazję poczytać o osobie, która przeżyła głęboką traumę, a mimo to cały ten ból i cierpienie potrafi zamienić w coś pięknego jak pomoc nie tylko weteranom, ale również psom. Mam ogromny szacunek i miłość do osób walczących o zwierzęta. I chociaż Liv nie jest idealna, ma swoje humory i pyskówki, to właśnie w niej najbardziej lubię. August jest typowym mrukiem, zamkniętym mocno w swej szczelinie, połamanym mężczyzną, który walczy nie tylko z sobą, ale również z opieką nad swoją siostrą. Myślę, że najgłębsze rany to te, które zostają nam w pamięci po utracie tych, których kochamy. I August żyje z tymi ranami. I nawet rozumiem jego wrogość do Olivii, która zjawia się niczym pogodny duszek pragnąca go wyleczyć. Ich walki, przekomarzania są świetnie napisane przez autorkę. I czuć ogromne przyciąganie :):) razem z Bettinką, świnką, dwoma nastolatkami oraz 2 psami może i tworzą dziwną rodzinę, ale taką, która dba o siebie, walczy w razie czego. Przeżywają razem dramaty, smutki, wypadki, ale jest między nimi również śmiech, radość. Jak już pisałam wyżej bardzo podziwiam pracę Olivii i podobało mi się, że razem ze swoją nową rodziną razem budowała schronisko :) sama się dziwiłam tylko jak mieszkańcy miasteczka potraktowało jej przyjazd. Sam burmistrz, który ją zaprosił, nie okazał praktycznie zainteresowania, a tylko uprzedzenia i obawy, jak reszta. To bardzo przykre, ale jakże prawdziwe w codziennym życiu. Ostatnie rozdziały troszkę rozdarły mi serce, kiedy sytuacja z Daltonem spowodowała chaos i śmierć. Czasami trudno człowiek ponosi porażkę próbując pomóc innemu. Ta książka to nie tylko opowieść o miłości kobiety do złamanego mężczyzny, ale o obojętności w społeczeństwie na cierpienie innych ludzi oraz zwierząt oraz ich bezsensowną izolację, a w przypadku zwierząt również skazanie na śmierć.
Nie wiem co mam myśleć o tej książce. Niby wszystko ok, napisana całkiem fajnym, prostym i swobodnym językiem, czyta się błyskawicznie. Akcji tam jest nie wiele, do połowy młodzieżówka, cukierkowy raj dla młodziutkiej dziewicy i chłopaka, który ma za sobą kryminalną przeszłość. Potem coś się rozkręca, ale nie potrafiłam się wczuć. Moja ulubiona postać to Bob, fajny tata :) Co do głównego bohatera... cóż, nie mój klimat, jestem za stara, aby "jarać się" chłopcem z dziarami, który mówi "psze pana" i zachowuje się jak młokos. Jeśli główny bohater mnie nie pociąga to niestety książka jest u mnie stracona :(