Brytyjski pisarz i scenarzysta komiksowy. Był jednym z przedstawicieli "Brytyjskiej inwazji", autorów którzy zyskali duże znaczenie na amerykańskiej scenie komiksowej w drugiej połowie lat 80. Jego najlepiej znanym dziełem jest "Hellblazer" z Johnem Constantinem. Alan Moore osobiście wybrał go do pisania tej serii. Delano stworzył scenariusze to pierwszym czterdziestu zeszytów, a następnie oddał swoje miejsce Gathowi Ennisowi, samemu przejmując Animal Mana. Komiksy Delano odznaczają się silnymi elementami horroru oraz satyry. Nie ukrywa swoich poglądów politycznych, jego prace poruszają kwestie wojny płci, imperializmu, zapaści ekonomicznej i środowiskowej, czy ludobójstwa.
Od 2012 roku pisze także powieści pod pseudonimem William James.
Jamie Delano dał Johnowi wszystko - charakter, poglądy, rodzinę, genealogiczne korzenie, opowiedział o jego przeszłość i ukazał przyszłości, przedstawił trudne relacje z otoczeniem. Zbudował postać Constantina niemal od zera, wpisał jego historię w określony kontekst historyczno-polityczny oraz nadał tej opowieści niepowtarzalny, mistyczno-mroczny, a jednocześnie przygnębiający klimat. W pierwszym zbiorczym tomie była to wybitna kreacja, w drugim nadal bardzo dobra, w tym niestety jest słabiej. Wygląda na tylko, że z kolejnymi numerami Delano coraz bardziej zapomniał, że nie wystarczy tylko wytykanie bolączek społecznych, ekologicznych, politycznych etc. do zbudowania dobrej fabuły, że melancholijne przemyślenia w nadmiarze stają się niestrawne, a historia powinna przede wszystkim ciekawić i emocjonować. Trzeba mu jednak wybaczyć ten zniżkowy lot, bo ostatecznie to on zbudował szkielet świata Hellblazera. Pozostawił swoim kontynuatorom w pełni ukształtowanego bohatera oraz dał im przy tym dużo przestrzeni i punktów zaczepnych do snucia bardziej magiczno-demonicznych opowieści.
Poza dwoma zeszytami z Potworem z Bagien, w tym tomie znajdziemy przede wszystkim osobne historie blond detektywa. Będą to zeszyty 1-9, czyli seria Grzechy pierworodne oraz 10-13, czyli Zło, które znamy. To początki działalności Johna. Poznajemy więc nie tylko pierwsze przyzwanie demona, ale także pierwsze błędy. A błędów Constantine w swoim życiu ma wiele. Niestety większość kończy się dla jego przyjaciół tragicznie. Może dlatego John jest ryzykantem i nie stroni od butelki. Ogólnie dla postronnego obserwatora mógłby się wydawać pijaczyną w delirium: gada do siebie, biegnie w owczym pędzie niby coś goniąc, robi głupie rzeczy. Wszystko dlatego, że on widzi zjawy, demony i duchy, a inni nie.
Podróż Johna w tomie Grzechy pierworodne była wypełniona mentalną udręką i poczuciem winy. Jego bagaż to ogromny ból i za każdym razem, gdy pozwala nam zajrzeć do jego uszkodzonej psychiki, nie jesteśmy przygotowani na ilość cierpienia, którą nosił przez cały ten czas. Nie jest nam jednak do końca żal, ponieważ większość strat została spowodowana przez niego na własne życzenie. Jest zbyt arogancki, pewny siebie, impulsywny – takiego Constantine nie kochamy, takim gardzimy, bo zagrażał ludziom, których spotkał na swojej drodze. Być może dlatego jest to o wiele cięższy komiks niż kolejne zeszyty innego autora.
Więcej na: https://www.monime.pl/hellblazer-wg-briana-azzarello-i-jamie-delano-tom-1-tom-7/