Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Dobra biografia to taka biografia, podczas czytania której zaprzyjaźniasz się z opisywaną osobą....no chyba, że jest biografia Hitlera, w takim wypadku lepiej się nie zaprzyjaźniaj, proszę Cię bardzo ładnie. Czy zaprzyjaźniłem się z Robinem? Muszę przyznać, że nie do końca. A powód jest dość dziwny. Jest tam taka scena, w której Robin jest "przyłapany" na planie filmowym na momencie zadumy. Osoba, która jest tego świadkiem, od razu zadaje mu pytanie, czy wszystko z nim w porządku. Przecież to niemożliwe, żeby Robin Willimas był smutny.... Nie był to pierwszy raz kiedy w tym genialnym komiku ujrzałem zbyt dużo siebie. Bo choć nie jest geniuszem komediowym, to czytając życiorys Williamsa odkryłem w nim pokrewną duszę. Odkryłem podobieństwo zachowań, myśli, pragnień. Podobieństwo w tym, że tak jak i on, zawsze chciałem rozśmieszać wszystkich wokół. Wow, to fajnie! Możesz się cieszyć, Konrad! Poczuć emocjonalne pokrewieństwo z tak wybitną osobą to świetna rzecz! Brawo, Ty! Tylko, że nie do końca. Każdy, kto przeczyta jego biografię i choć chwilę się nad nią zaduma. Dostrzeże, że wypełnione komizmem i dowcipem życie Robina, było wypełnione też smutkiem, lękiem i chyba nawet najbardziej - niezrozumieniem. Bo tak to już chyba jest, że najlepszy komedia, jest podszyta tragizmem.