Dorota Karaś - urodziła się w Szczecinie, mieszka w Gdańsku. Absolwentka polonistyki na Uniwersytecie Gdańskim. Reporterka od 15 roku życia ("Świat Młodych", "Kurier Szczeciński", "Głos Wybrzeża", "Gazeta Gdańska"). Od 25 lat w "Gazecie Wyborczej". Autorka sztuki teatralnej "Przebitka" (pod pseudonimem Izabella Wąsińska),zbioru wywiadów "Szafa, czajnik obwodnica. Rozmowy z obcokrajowcami", oraz trzech biografii: "Cybulski. Podwójne salto", "Walentynowicz. Anna szuka raju" i "Urban.Biografia" (dwie ostatnie wspólnie z Markiem Sterlingowem).
Urban to był ktoś..ani zły ani dobry, ale nie przeciętny. Na pewno nie był tchórzem choć sam tak o sobie mówił. Nie był letni, był jednak jednocześnie gorący i zimny. Interesujący i nudny, zapomniany. Przeklęty a jednak bardziej święty, odważny i dobry niż niejeden błogosławiony. Upadał i za upadki przepraszał. Nie zabił a widzą u niego krew na rękach. Komunista, tępiony przez system i jednocześnie tego systemu broniący. Obrzydliwie bogaty i z doświadczeniem biedy...Skandalista i skromniś. Alkoholik i nie abstynent...nałogowy palacz.
Książka jest świetna...ocenę bohatera zostawia każdemu czytelnikowi.
Ta książka to przede wszystkim ogrom pracy wyrażający się w koronkowej rekonstrukcji minionych lat, a w zasadzie swoistych "epok". Dotykamy tu przecież międzywojnia, Polski pogrążonej w komunizmie, w końcu wolnej. Cofamy się nawet do Polski nieistniejącej, rozebranej przez okupantów, śledząc losy rodziny Urbachów - dziadka Szymona czy ojca Jana.
Samemu Jerzemu autorzy nie odmawiają szujowatości. Karmią czytelników jego tumiwisizmem, relatywną postawą, biegłością w inżynierii społecznej, kąśliwością. W rozmowach z nim (książka częściowo powstawała jeszcze za życia zainteresowanego) prowokują, drążą, podważają. Ale samemu Urbanowi zdaje się to raczej schlebiać - uczestniczą w końcu w czymś, co jest oparte na jego zasadach gry.
"Urban" daje nam obraz człowieka nieprzeciętnie, może wybitnie inteligentnego, nastawionego na skuteczne działanie, pewnego siebie i swoich wyborów, a - przede wszystkim - posługującego się, o dziwo, jakąś etyką. Być może to etyka egoizmu, niemniej jest.
Znamiennej postawie inżyniera ludzkich dusz, kanalii, etatowego kłamczucha, późniejszego obrazoburcy przeciwstawia się człowiek nazywany w tygodniku "NIE" "Tatusiem", gentleman, który w domu raczej nie przeklina, sympatyczny staruszek sprawiający wrażenie mniej złego, niż sam chciałby być. I w tym wszystkim, mimo 600 stron biografii, pozostaje tajemnicą.