Najnowsze artykuły
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz1
- ArtykułyWydawnictwo Emocje – nowa marka na polskim rynku książkiLubimyCzytać2
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Szczęście ma smak szarlotki“ Weroniki PsiukLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Łucja Maria Ślisz
1
7,2/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,2/10średnia ocena książek autora
7 przeczytało książki autora
14 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Talitha kum Łucja Maria Ślisz
7,2
"Zgoda na życie ma w sobie niesamowitą siłę, nie słucha ludzkich ocen".
Użyta w danej książce stylizacja językowa to bardzo ważna cecha prozy, która może zarówno polepszyć efekt, jaki dany twórca chce wywołać w czytelniku bądź też, wręcz przeciwnie - zniechęcić do lektury, powodując duże niezrozumienie. W przypadku tej książki, efekt wywołany stylizacją językową jest dwojaki.
Łucja Maria Ślisz to humanistka ukrywająca się pod pseudonimem, pracująca w dużej firmie, posiadająca doświadczenie w branży hotelarskiej. Drogie są jej myślenie, mówienie, czytanie i pisanie.
Sylwia to studentka, która zmaga się z depresją, wywołującą w niej stany lękowe i wszechobecny marazm. Choroba wpływa destrukcyjnie na jej życie pomimo tego, że bohaterka ma chłopaka Mariusza, z którym wiąże swoją przyszłość. Jako praktykująca katoliczka, nie potrafi poradzić sobie ze swoją cielesnością.
Książki dotykające tematyki depresji za każdym razem, gdy takowe czytam, wywołują we mnie wiele przemyśleń i emocji. Nie inaczej było z dziełem Łucji Marii Ślisz, jednak proza ta oprócz pokazania przykładu wewnętrznej niemocy, wywołanej traumą z dzieciństwa i współczesną pogonią za mało ważnymi rzeczami, wywołała także we mnie zagubienie ze względu na specyficzną narracją. Otóż język, jakim posługuje się autorka, a raczej lepszym określeniem będzie tutaj – chaos językowy, wpływał na dość ciężki odbiór tej lektury. Dość dziwne konstrukcje zdań wielokrotnie złożonych, nikła ilość dialogów i użycie rozwlekłej formy opisowej, utrudniają bowiem zgłębianie historii Sylwii. Wielokrotnie, podczas czytania tej książki, musiałam wracać do początku zdań, by zrozumieć ich wymowę. Wielokrotnie także, dzięki takiej właśnie stylizacji, byłam w stanie zajrzeć do głowy chorej osoby i współodczuwać to, co czuła główna bohaterka – jej stany emocjonalne były bowiem paradoksalnie dzięki temu, bardziej zrozumiałe, a cała psychika, rozłożona na czynniki pierwsze. Nie zmienia to jednak faktu, że całościowo, ciężko w wielu fragmentach tej książki się odnaleźć, by nie pogubić wątków i kontekstów.
"Talitha kum" jest książką mocno psychodeliczną, w której jak mniemam, dużo przeżyć samej autorki. Mam nawet wrażenie, że Sylwia to w dużej mierze alter ego ukrywającej się pod pseudonimem, pisarki. Moje przekonanie wynika z tego, że stany depresyjne głównej bohaterki, jej totalne zagubienie w codzienności i niemożność normalnego funkcjonowania, zostały oddane z wielkim realizmem. Jej relacje z mężczyznami, realia zarobkowej emigracji czy chociażby powroty do wspomnień z dzieciństwa, kreują portret psychologiczny Sylwii, jako osoby pełnej kontrastów, toczącej walkę ze sobą. Nie jest to postać, którą można obdarzyć sympatią – to postać, z którą podczas lektury warto się skonfrontować.
Nie bez przyczyny tytułem tej książki są słowa, jakimi Jezus wskrzesił pewną dziewczynkę. Sylwia żyje, ale jej życie pozbawione jest smaku i zapachu. A cóż warta jest taka egzystencja? Niezwykle sugestywne i psychodeliczne dzieło Łucji Marii Ślisz polecam wszystkim czytelnikom, którzy lubię mierzyć się z tak trudnym tematem, jakim niewątpliwie jest depresja.
http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Talitha kum Łucja Maria Ślisz
7,2
To książka nad którą - ze względu na jej tematykę - odbiorca musi trochę popracować. Trudno przeciętnie szczęśliwemu człowiekowi zrozumieć ścieżki, jakimi podąża umysł bohaterki obciążonej depresją i jakkolwiek autorka bardzo zręcznie prowadzi czytelnika przez kolejne karty rozgrywającego się dramatu, nie jest to lekka lektura na słoneczne, niedzielne popołudnie. Traktowałbym ją bardziej jako wyzwanie na deszczowy, sobotni wieczór, które jednak z pewnością warto podjąć.