Pisarka, poetka i autorka opowiadań, w tym literatury dziecięcej. Z wykształcenia prawnik, absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego (2001),radca prawny. Laureatka licznych nagród i wyróżnień w konkursach poetyckich oraz prozatorskich (m.in. w konkursie im. J. Śpiewaka 2003, O Laur Opina 2004, Ikarowe Strofy 2004, Bazgroł 2013, Horyzonty Wyobraźni 2013). Debiutowała kilkoma wierszami w antologii młodej płockiej poezji "Kroki po śladach" (1997); debiutancki tom poezji "zwalniam.zwalniam" (Anagram 2004); liczne publikacje w antologiach pokonkursowych (m.in. wiersze w "Iluzja horyzontu" 2004 i "Miłość niejedno ma imię" 2005, opowiadanie w "Miłość niejedno ma imię" 2004, opowiadanie kryminalne w "Kryminalna Piła. Błąd w sztuce" 2013) i czasopismach (m.in. Cogito, Portret, Graffiti, Esensja); tłum. na język czeski (Bohema 5/2004, 5. ročnik Dny poezie w Broumově 2004). Autorka aforyzmów[4].
W 2014 r. ukazała się jej powieść pt. "Zbrodnia na boku".
Autorka prac naukowych i popularyzatorskich z prawa pracy oraz prawa ochrony środowiska.
W 2015 jej opowiadanie "Teleturniej" zostało nominowane do Nagrody Zajdla.
Lektura do pociągu czy w kolejkę do lekarza. Nic ekscytującego się nie dzieje, przerwać można w którymkolwiek miejscu bez straty dla orientacji w temacie. Główna bohaterka może nie tyle prowadzi śledztwo, ile jest po prostu ciekawska. Na koniec sama nie dochodzi do żadnych wniosków, ale ktoś jej to ładnie wytłumaczy. Mnie raził stosunek opisywanych prawników do pozostałej części społeczeństwa, ale może to akurat samo życie.
Przeczytałem zbiór nominowanych w 2015. Fragmentów powieści nie czytałem bo to bez sensu, jedynie co można jakoś ocenić to język.
Opowiadania od dołu.
Dwa opowiadania Dardy to pomyłka. Mówili, nie krytykuj jak nie czytałeś. No to przeczytałem i wyszło, że instynkt mnie nie zawiódł. Język poprawny, bez finezji z lekkimi problemami tu i tam, fabularnie smętne i nijakie, oba wydają się być mocno nacechowane emocjonalnie ale autor zrobił to nieudolnie i w efekcie pozostałem zupełnie obojętny, warstwa obyczajowa schematyczna i stereotypowa. Podsumowując, pulpa i banał.
Potem są Kańtoch, Dziedzic-Chojnacka i Krajewska. Wszystkie trzy są do siebie podobne, dobrze napisane z jakąś tam myślą ale nie są to rzeczy nijak wyjątkowe. Porządne stany średnie. Kańtoch chyba mimo wszystko wypada tu najsłabiej, raczej się nudziłem, teatralne bardziej niż realistyczne wykorzystanie konwencji zniechęcało.
I zdecydowanie najlepsza Chodorowska z Kre(jz)olką. Są ludzie, dla których za jedno „szłem” czy „szedłem”, inni znowu będą toczyć nieustające batalie o czystość języka i poprawność wypowiedzi, choć nieświadomie „włanczajom światło”. Język to twór niejednorodny, żywy, podlegający nieustannym zmianom, fluktuacjom i innym ewolucjom. Czy ktoś tego chce, czy nie. Chodorowska przygląda się współczesnym tendencjom językowym i zręcznie tudzież wiarygodnie, przewiduje przyszłe meandry językowych szlaków. Tekst oryginalny, pobudzający, zdecydowanie warty lektury.