Najnowsze artykuły
- ArtykułyJedna książka, dwie opowieści i całe mnóstwo tajemnic. Gareth Rubin o książce „Dom Klepsydry”Ewa Cieślik1
- ArtykułyIdziemy do lasu! Przegląd książek dla dzikich rodzinDaria Panek-Płókarz8
- ArtykułyAzyl i więzienie dla duszy – wywiad z Tomaszem Sablikiem, autorem książki „Mój dom”Marcin Waincetel2
- ArtykułyZa każdą wielką fortuną kryje się jeszcze większa zbrodnia. Pierre Lemaitre, „Wielki świat”BarbaraDorosz7
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Barbara Frischmuth
3
6,1/10
Pisze książki: literatura piękna, biografia, autobiografia, pamiętnik
Urodzona: 1941 (data przybliżona)
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,1/10średnia ocena książek autora
25 przeczytało książki autora
52 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Szkoła klasztorna Barbara Frischmuth
6,8
W powieści Austriaczki warto pogrzebać, zajrzeć pod powierzchnię tekstu, bo to tylko pozornie prosta opowiastka. Na pospieszną lekturę nie pozwala zresztą sposób narracji – rozdziały stanowią luźny zbiór, zmienia się ich styl (od modlitwy przez kazanie po list),niektóre początkowo zaskakują tematem (np. patrzenie). Całość wybrzmiewa szczególnie diabolicznie (sic) teraz, kiedy od polskich funkcjonariuszy kościoła można usłyszeć niejedną „rewelację” mającą na celu rzekomą troskę o kobiety. Gwoli informacji: książka po raz pierwszy ukazała się ponad pół wieku temu.
Pełny tekst tu: https://czytankianki.blogspot.com/2020/09/kochany-diable.html
Kai czyli miłość do ideałów Barbara Frischmuth
5,5
„(…) A mimo to jesteś w Herwaterze zakochana.
A gdyby nawet? Róża czai się jak kotka do następnego ruchu, aby dalej prowadzić grę ze schowanymi pazurkami.
Nie byłoby w tym nic złego.
Sadzisz, że nie byłoby nic złego, gdybym się zakochała w Herwaterze?
A cóż by w tym było złego?
Nawet bardzo dużo, skrzeczy róża.
Na przykład co?
Wtedy byłoby możliwe, że wszystko co Herwater mówi, jest bzdurą.
Czemu?
Bo kiedy jesteś zakochana, nie potrafisz właściwie ocenić tego, co Ci ten ktoś opowiada.
Masz na myśli, że traci się głowę?
Nie to, ale nie ma się jasnego rozeznania.”
Bohaterka „Kai czyli miłość do ideałów” (nie zapamiętałam imienia, wspomniane było chyba tylko raz) jest uwikłana. W życie można by rzec, co znaczy dużo, niemal wszystko ale trochę tak właśnie jest. I nie chodzi o jej schematy myślowe (choć może i trochę tak? Ale nie wysuwają się na pierwszy plan) ale rozmaite relacje, które w pewnym sensie ją podporządkowują. Jakaś solidarność jajników się we mnie odezwała i zapałałam ogromną sympatią do tej Uwikłanej i urodziła się we mnie ochota dawania dobrych rad i moralizowania (choć jakby podstaw brak ale to nasza cecha narodowa chyba). Nie raz odzywało się we mnie święte oburzenie, bo historia wciągała a ja chciałam pomóc ją rozwiązać … chciałam katharsis. Klasycznego.
Cytat, który umieściłam na początku, przeczytałam trochę jak opis krajobrazu, no wiecie, mało uważnie. Ale na pozór, bo okazało się dość szybko, że w którymś momencie książki on do mnie wrócił i zadzwonił. I przestałam się oburzać i prawić morały. Zrozumiałam.
Nie wiem skąd mam tą książkę (kupiłam to na pewno ale jakim kluczem ją wytypowałam do zakupu, tego nie wiem) i zaskoczyła mnie jej aktualność, choć „akcja dzieje się” chyba z 50 lat temu. Miłość, uwikłanie, lawirowanie pomiędzy tym, co bohaterka pragnie, czego oczekuje a co musi, szukanie przestrzeni dla siebie, dla siebie w związku, dla siebie z dzieckiem … Wszystko to stanowi, że ta niepozorna książka, w której niewiele się dzieje, napisana po cichu niejako, jest po stokroć lepsza od niejednego współczesnego wygibasa cyrkowego, który nie wie, co jeszcze wrzucić do show, żeby igrzyska zyskały uznanie. A czasem wystarczy coś wyrzucić i mamy dobrą literaturę.