Najnowsze artykuły
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
- ArtykułyEkranizacja Chmielarza nadchodzi, a Netflix kończy „Wiedźmina” i pokazuje „Sto lat samotności”Konrad Wrzesiński8
- ArtykułyCzy książki mają nad nami władzę? Wywiad z Emmą Smith, autorką książki „Przenośna magia“LubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Conor Grennan
Źródło: http://conorgrennan.com/
1
8,0/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik, literatura podróżnicza
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://conorgrennan.com/
8,0/10średnia ocena książek autora
61 przeczytało książki autora
140 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Mali książęta Conor Grennan
8,0
Kto nie chciałby odbyć podróży dookoła świata? Pewnie większość z nas o tym myślała i tego właśnie pragnęła. I ja również się do tego grona zaliczam. Jednak znacząca różnica jest między marzeniami o tym, a zrobieniu tego! Tak właśnie postąpił Conor Grennan. Amerykanin, któremu daleko było od ustatkowania się. Mając znaczące oszczędności postanowił odbyć taką podróż zaczynając od trzymiesięcznego stażu w nepalskim domu dziecka. Był to tylko jeden z wielu przystanków na jego drodze. Mężczyzna traktuje to wszystko, jako dobrą zabawę, nie zwracając uwagi na wojnę domową panującą w tym kraju. Jednak wszystko po tych trzech miesiącach się zmienia i Nepal nie jest już tylko jednym z wielu miejsc do odwiedzenia. Z biegiem czasu podopieczni z Nepalu stają się dla niego sprawą pierwszorzędną. Sieroty, handel dziećmi, odnajdywanie rodzin... Czy uda mu się wszystko, co zaplanował? Czy odnajdzie prawdę? Jaki los zgotowało życie nepalskim dzieciom?
Język powieści jest naprawdę świetny. Prosty, nienużący i jak dla mnie idealny to tego typu historii. Wiele razy pojawiał się uśmiech na mojej twarzy, a znów w innych momentach moje serce już nie wytrzymywało. Conor ma prawdziwy dar opowiadania. Historia jego życia i jednocześnie historia dzieci, którymi się opiekował naprawdę chwyta za serce. Czytałam ją ot tak dla przyjemności, ale kiedy nie wytrzymałam i potrzebowałam „namacalnego” dowodu na jej autentyczność poszukałam jego organizacji i… i dopiero w tym momencie dotarło do mnie, że ten człowiek to wszystko przeżył. Że to wszystko, co opisał przeżyli jego podopieczni. Historie tych małych urwisów z pewnością poruszy rodziców, bo i sam autor nie zdawał sobie sprawy, z tego jak wielkie potrafią być ich uczucia i co potrafią dla nich zrobić. Zapewne nie zdaje sobie z tego sprawy żaden człowiek do chwili, kiedy nie ma swojego dziecka. Jednak nawet mnie poruszyły historie ich życia.
O wydaniu niestety napisać nie mogę, bowiem miałam przyjemność czytać tę pozycję przed redakcją i korektą. Nie wiem, jakie są plany i nie wiem, jak wygląda oryginał, ale ja ze swojej strony chciałabym zobaczyć, choć niektóre z tych zdjęć, o których mowa w „Małych książętach”. Zobaczyć te uśmiechnięte twarzyczki, jak i te widoki, choćby tylko na papierze. Wtedy dla mnie, bo nie wiem, jak dla innych, książka nabrałaby innego ważnego znaczenia, mając już od razu ten prawie „namacalny” dowód na jej prawdziwość. Taki dodatek na końcu książki byłby moim zdaniem idealny.
Grennan tą pozycją pokazał, że nasze codziennie narzekania mają się nijak, do tego, co przeżywają tamtejsi mieszkańcy, a jeszcze dokładniej, co przezywają tamtejsze dzieci. Jego postępowanie naprawdę dało mi wiarę w ludzi. W ludzi dobrych, nieidealnych, ale dobrych, niosącą tę dobroć innym. Ludzi takich jak on, Farid i inni wolontariusze, którzy odnaleźli szczęście w kraju trzeciego świata pomagając dzieciom czy niosąc pomoc w inny sposób. Niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego, co się tam dzieje i co dzieje się w innych zakątkach świata. Nepal jest tak naprawdę jednym z wielu takich przykładów. I Conor Grennan swoją książką właśnie to uświadamia innym. Nie wprost, ale uświadomi na pewno tych, którzy będą tego chcieli i dojdą do można by rzec właściwych wniosków.
„Mali książęta” niezwykle mnie poruszyli. Oprócz swoich przeżyć Conor sprawnie przekazał w książce część historii, kultury i obyczajów, a także trudnej sytuacji politycznej tego barwnego kraju, jakim jest Nepal. Wszystko w tej pozycji jest niewymuszone, takie naturalne, napisane w niezwykły sposób. Naprawdę nie spodziewałam się, że książka Grennana zrobi na mnie tak duże wrażenie. Język, historia i to w jaki sposób przekazał ją autor sprawia, że książkę czyta się naprawdę szybko, choć i tak w niektórych momentach trzeba się zatrzymać, przyswoić i przetrawić sobie to wszystko na spokojnie, tak jak robi to się w Nepalu, korzystając z „czasu nepalskiego”. Jest to książka o przygodzie życia, która zmienia człowieka na zawsze, a który zmienia tym również los innych ludzi. I jest to z pewnością pozycja, o której się szybko nie zapomni.
_____
http://szeptksiazek.blogspot.com/
Mali książęta Conor Grennan
8,0
Jakie są powody, dla których podróżujemy? Banalne pytanie… By poznać świat, zobaczyć jak najwięcej w swoim życiu, zwiedzić zakątki, których jeszcze nikt nie widział, i zapoznać się z kulturami tak różnymi od naszej. Podróże to pasja, czasem sposób na życie albo i jego treść. Jak się okazuje jednak, wyjątków od takiego podejścia do podróży nie brakuje. Znalazł się ktoś, kto wybrał się na bardzo długą wycieczkę dookoła świata po to, by między innymi… imponować kobietom.
Oczywiście imponowanie znajomym i rodzinie też nie zaszkodzi, ale która z kobiet oprze się młodemu mężczyźnie, który zwiedził świat, a zaczął to wszystko od wolontariatu w domu dziecka? Najprawdopodobniej żadna – z takiego założenia wyszedł Conor Grennan, rozpoczynając swoją wielką, życiową przygodę, a następnie spisując ją na kartach powieści „Mali książęta”. Nie powiem, żeby taka motywacja mnie zachwycała… Początkowo nawet kręciłam nosem, czytając szczere wyznania Grennana, ale… szybko mu to wybaczyłam w obliczu przemiany, jaką przeszedł. Z lekkoducha, któremu najpewniej niewiele w życiu kiedykolwiek brakowało, w zaradnego i dojrzałego mężczyznę.
Skąd ta pozytywna metamorfoza? Na pewno nie nastąpiła w wyniku popijania drinków ozdobionych parasolkami, w otoczeniu skąpo ubranych pań, wachlujących go wielkim liściem. Wręcz przeciwnie. To, kim się stał, jak dojrzał, zawdzięcza ogromnemu wysiłkowi, samozaparciu i przede wszystkim pewnym małym istotom, nad którymi prawdopodobnie każdy z nas załamywałby ręce, użalając się nad ich losem. I zupełnie niepotrzebnie! Bo te małe istotki, zamieszkujące jeden z nepalskich domów dziecka, to jedne z najradośniejszych dzieci pod słońcem – to Mali Książęta.
Wokół panował ciągły niepokój z powodu wojny domowej, która trwała w Nepalu przez długi czas. Łatwo się domyślić, że z tym wszystkim (pomijając już walki i politykę) wiąże się głód, brud, choroby i ogromne cierpienie ludzi, w tym małych dzieci. Nic więc dziwnego, że niektórzy z nepalskich rodziców chwytali się każdej możliwości poprawienia sytuacji życiowej swoich pociech. Trafiali na takich, którzy naprawdę pomagali, ale byli też tacy, którzy na pozornej pomocy chcieli się jedynie dorobić. I co gorsza, świetnie im to wychodziło.
W końcu pojawił się on, Conor – Amerykanin niemający bladego pojęcia o dzieciach, o kulturze Nepalu i o wszystkim, co się wiązało z tym krajem. Postanowił jednak działać. W trudach – okraszonych wieloma przekomicznymi, ale też i smutnymi sytuacjami – zrodziła się jego miłość do dzieciaków i do samego miejsca oraz żywa chęć udzielania im pomocy.
Czytając tę relację autora, śledzimy jego poczynania niemal krok po kroku, śmiejemy się razem z nim, cierpimy, idziemy hen, wysoko w góry w poszukiwaniu rodzin dzieci z domu dziecka, ryzykujemy życie, stajemy oko w oko z okrucieństwem wojny, ze śmiercią głodową maluchów… Mogłabym tak wymieniać jeszcze długo, ale po co? Nie ma sensu, bo to Wy sami musicie poznać historię Conora oraz Małych Książąt. Historię słodko-gorzką (w przewadze goryczy),ale bardzo pouczającą, otwierającą oczy na problemy takich krajów, jak Nepal, o których zdaje się, że cały świat zapomniał. Na szczęście to tylko założenie, bo w rzeczywistości są ludzie, którzy pragną chociażby w małym stopniu zmienić los tych bezbronnych istot. Ktoś powie, że nikt nie jest w stanie pomóc im wszystkim, i to będzie prawda. Jednak możliwość przywrócenia uśmiechu na twarzy choć jednemu z nich to już ogromny sukces!
Nie napiszę o wadach tej książki, bo takowych nie stwierdzam. Czyta się ją z zapartym tchem! Jest niesamowita, poruszająca i co ważne – nie opisuje sucho problemu, ale przede wszystkim opowiada, jak można z nim walczyć! Pokazuje, że można coś zmienić, zaczynając od zera, tak jak Conor. Wystarczy chcieć!
Ocena: 5.5/6
Na blogu: http://ksiazkowka.blogspot.com/2013/07/mali-ksiazeta-conor-grennan.html