Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik3
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Oger Tiburce
Źródło: http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Tiburce_oger.JPG
9
6,9/10
Pisze książki: komiksy
Urodzony: 1967 (data przybliżona)
Francuski scenarzysta komiksów.
6,9/10średnia ocena książek autora
50 przeczytało książki autora
32 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
L'auberge Du Bout Du Monde- L'intégrale
Patrick Prugne, Oger Tiburce
7,7 z 3 ocen
3 czytelników 1 opinia
2008
Najnowsze opinie o książkach autora
Buffalo Runner Oger Tiburce
7,7
POPKULTUROWY KOCIOŁEK:
Akcja albumu Buffalo Runner przenosi czytelnika do roku 1896. Obserwujemy jak jeden z osadników, zwabiony marzeniem o wspaniałym życiu wraz z dziećmi podróżuje na zachód w kierunku Kalifornii. Niestety ich podróż kończy się w momencie, kiedy zostają napadnięci przez grupę Indian. Z pomocą osadnikom przychodzi Ed Fisher, stary lokalny kowboj. Niestety udaje mu się uratować tylko córkę, młodą Mary. Wraz z nią kryje się on w pobliskiej rozsypującej się chacie. Spodziewa się on ataku reszty bandy, która na pewno będzie chciała pomścić śmierć towarzyszy. Czeka go więc bardzo długa noc. Nie chcąc zasnąć i cały czas być czujnym, zaczyna on opowiadać dziewczynie historię swojego życia. Opowieść ta będzie przepełniona smutkiem i śmiercią.
Historia zaczyna się dość klasycznie, od mocnej i widowiskowej treści. Szybko album zmienia jednak swoje oblicze i staje się wielką retrospekcją przeszłości bohatera, który zdecydowanie nie zalicza się do grona zwykłych mieszkańców Dzikiego Zachodu. Edmund Fisher to stary i bardzo doświadczony człowiek, który przeżył przysłowiowe wzloty i upadki i doświadczył wszelkich możliwych ludzkich emocji (od szczęścia i miłości po ogromne cierpienie). Sierota wychowana przez Komanczów, a następnie wymagającego trapera. Od małego uczony przetrwać i posługiwać się bronią. Uczestnik wojny secesyjnej po stronie południa, łowca bizonów, mąż i ojciec, który stracił swoich bliskich, kowboj polujący na Indian, złota rączka pracująca dla bogatego właściciela ziemskiego.
Tytuł jest jednak czymś znacznie więcej niż tylko obrazem życia starego kowboja. Scenarzysta Oger Tiburce wykorzystuje bowiem losy stworzonego przez siebie bohatera do zaprezentowania czytelnikowi burzliwej, mrocznej i przepełnionej śmiercią historii Stanów Zjednoczonych. Kraju, który z jednej strony daje nowy dom tysiącom osadników i pozwala im realizować swoje marzenia, z drugiej zaś podwaliny swojej potęgi kładzie na litrach krwi ludzi (niezależnie od koloru skóry). Przedstawiona tutaj opowieść jest więc dość złożona, niezwykle bogata, kolorowa, widowiskowa i pozbawiona większych przestojów. Ponad osiemdziesiąt stron albumu to wartka westernowa akcja, w której doskonale wyczuwalne są skrajne ludzkie emocje. Ponadto twórca na tak ograniczonych ilości stron doskonale wręcz kreśli głębię Edmunda, mocno osadzając jego życie w prawdziwej rzeczywistości/historii.
https://gameplay.pl/news.asp?ID=142039
Indianie! Czarny cień białego człowieka Derib
6,5
Poprzednie komiksy Tiburce’a Ogera bardzo mi się podobały – „Go West, Young Man” napisany wraz z innymi autorami, czy nawet zdecydowanie lepszy „Buffalo Runner”. I liczyłem na to, że „Indianie! Czarny cień białego człowieka” utrzyma ten poziom. I niestety trochę się zawiodłem. Po opisie wnioskowałem, że to ma być album podobny do wspomnianego wcześniej „Go West, Young Man”, gdzie te wszystkie krótkie historyjki będą ze sobą połączone jakimś elementem/symbolem. I pewnie taki element tutaj był, ale jakoś nie do końca udało mi się go dostrzec. Poziom tych krótkich opowiastek też jest tutaj różny, są takie bardziej krwawe, są też spokojniejsze, ale są też takie uderzające w dramatyczne tony. Ale jakoś zaprezentowanych tutaj historii jest przeróżna – większość stanowią opowieści, które oceniam jako średnie. Jest też sporo chaosu, ciężko mi było się odnaleźć w tym świecie pełnym różnych plemion i zależności pomiędzy nimi, czy też ich współpracy z białymi osadnikami. Graficznie też jest różnie – nie brakuje nowocześnie narysowanych historii, ale trafiają się też takie, które zdobi staroszkolna kreska. Samo wydanie bardzo ładne, jak przystało na Lost In Time format komiksu powiększony. Ale jako całość oceniam na średni – tym bardziej porównując do „Go West, Young Man”, jak i „Buffalo Runner”.