Jesteśmy społecznością, która kocha książki

kolejna odmiana walki z nacjonalizmem. Że wyklucza, że konfliktuje, że oparty na wymysłach, że mroczna przeszłość, że inkubator rasizmu, ksenofobii. islamofobii, suprematyzmu, itede itepe. Ale odmiennie niż inne tego typu wzmożenia, to dzieło jest skierowane nie tylko przeciw nacjonalizmowi hiszpańskiemu, ale także katalońskiemu, baskijskiemu, galicyjskiem i jakie tam jeszcze są. Czytając ten hymn na temat wielokulturowości brakowało mi jednego: co pani autorka myśli o, za przeproszeniem, przepraszam za brzydkie słowo, "narodzie". Z tekstu jednoznacznie wynika, że tylko wielokulturowość. Ale w tych 11 rozdziałach nigdzie nie ma jasno i czarno na białym, że naród to przeżytek, wymysł nacjonalistów, byt mityczny. W rozdziale 4. ("Od narodu do interkulturowości") jest już blisko, blisko.... ale jednak bojowniczce inkluzywności nie starcza pary i odwagi, żeby zrobić ten ostatni krok. Polecam tylko tym, którzy chcą się dowiedzieć, jaki rodzaj dyktatury nas czeka. Tym, którzy chcą się dowiedzieć czegoś o Hiszpanii, odradzam, dostaną bzdury w rodzaju "Imigracyjny charakter społeczeństwa hiszpańskiego".