Masoneria. Jej istota, zasady, dążności, początki, rozwój, organizacja, ceremoniał i działanie Józef Sebastian Pelczar 7,5
ocenił(a) na 102 lata temu Obowiązkowa lektura dla każdego rozważającego przytąpienie do masonerii. Książka otwiera oczy i przedstawia "dobre i światłe cele masońskie" jako ułudę i kłamstwo, oraz powolny proces zepsucia duszy, ponieważ autor bezwstydnie punktuje za pomocą logicznego rozumowania hipokryzję masońskiej konstytucji, oraz tego jak podstępowo prowadzi jej członków do odswuwania się od Boga coraz bardziej.
Prosty przykład który dla mnie został niezauważony przed otwarciem książki:
- Masoneria wprowadza tolerancję religijną, wprowadzając własną bardzo uproszczoną konstrukcję bez aksjomatów etycznych(tylko i wyłącznie uznając istnienie Boga jako Wielkiego Architeka).
- Masoneria uznaje że jest organizacją nie angażującą się politycznie, ale znajdują się w niej decydenci(nawet jako głos elektroralny) którzy są odpowiednio nastrajani.
- Masoneria uznaje że nie może być obojętna wobec zła.
;Sumując powyższe otrzymujemy zdanie. Masoneria działa według zasad własnej uproszczonej religii, w której to co złe, a dobre wypływa nie z objawionego systemu etycznego, ale z człowieka widzi mi się(które jest często złudne, ponieważ wpływa na niego wiele czynników ludzkich, przez co jest bardzo stronniczy i relatywny). Kłamiąc tym jednocześnie w dwóch kwestiach i religinej i politycznej, ponieważ się angażuje a w centrum osądu stawia religię naturalistyczną.
Wraz z upływem lat, kłamstwo kiełkuje w ich członkach prowadząc do coraz większej radykalizacji, a historycznie nawet do ateizmu i krwawego, oraz podstępnego walczenia o niego - antyteizmu.
Najgorsze jest to że te kłamstwa na początku, są tak bardzo substelne że nawet ludzie bardzo religijni wstępowali i wstępują do lóż.
Sam nawet chciałem i uważałem że mówienie przez kościół że są to czciciele szatana, jest mocno nietrafione i przesadzone, ponieważ są to często bardzo mili ludzie i kierują się zasadami humanitarnymi. Na szczęście jednak pokonałem te myśli i sięgnąłem do lektury tej książki.
Okazało się że kościół miał racje. Tylko że po prostu ten proces skażenia, jest bardzo powolny i zostaje niezauważony przez samych członków nawet przez dziesiątki lat.
Książke oceniłbym na 8 ze względu na to że czyta się ją z ogromną ciekawośćia(szczególnie jeśli już ktoś zna trochę masonerię),ale wystawiam 10 z uwagi na wagę problemu.