Tajne wojny: Thorowie Jason Aaron 6,5
ocenił(a) na 75 lata temu THOROWIE NA TROPIE
„Thor” w wykonaniu Jasona Aarona okazał się zadziwiająco niezłą serią, jak na tego autora. Autora, który w przerażającej większości swoich dzieł kopiuje niezliczone, wszystkim dobrze znane pomysły, jednocześnie nie potrafiąc wycisnąć z nich niczego świeżego ani ciekawego. Tym większym zaskoczeniem była dla mnie „Thor: Gromowładna”, która okazała się rzeczą naprawdę dobrą. Wszystko dlatego, że Aaron odrzucił tam wszelkie pseudo ambicje i dał nam po prostu udany komiks rozrywkowy. I dokładnie tym samym jest album „Tajne wojny: Thorowie”, będący ciekawym uzupełnieniem wielkiego marvelowskiego eventu, który da się czytać także w oderwaniu od niego.
Zanim przejdę do omawiania szczegółów fabuły, pozwólcie, że nakreślę tło wydarzeń. Otóż uniwersum Marvela zaczęło umierać, a kolejne wszechświaty ginęły w wyniku zderzeń zwanych inkursjami. Bohaterom nie udało się zażegnać kryzysu, wszystko umarło, ale Dr. Doom zdołał uśmiercić odpowiedzialnych za zagładę Beyonderów i dzięki swej mocy ocalił fragmenty różnych rzeczywistości, sklejając je w jeden Bitewny Świat, którym zarządza ze swojego zamku. Thorowie zaś stanowią elitarny oddział pilnujący porządku i broniący spraw królestwa. A czy może być coś bardziej wymagającego ich interwencji, niż seria morderstw?
W tym właśnie momencie zaczyna się fabuła tego albumu. Thorowie znajdują zwłoki jednego z mieszkańców Bitewnego Świata. Ponieważ to już piąty trup w ciągu tygodnia zabity przez tego samego sprawcę, a morderca wciąż przebywa na wolności, bohaterowie muszą zakasać rękawy i pokazać na co ich stać. Ale wyjaśnienie tej sprawy nie będzie łatwe, bo w podzielonym, pełnym zagrożeń świecie, nawet Thorowie nie są bezpieczni…
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2018/12/tajne-wojny-thorowie-jason-aaron-chris.html