Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik3
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Émile Verhaeren
Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Emile_Verhaeren01.jpg
9
7,3/10
Urodzony: 21.05.1855Zmarły: 27.11.1916
Poeta belgijski tworzący w języku francuskim.
7,3/10średnia ocena książek autora
62 przeczytało książki autora
211 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Antologia współczesnej poezji francuskiej André Gide
7,7
Niemożliwością jest pojąć chłodnym spojrzeniem, przestrzeni otaczającej Paula Éluarda. Wiele wysiłku należy włożyć w zrozumienie świata, który nuży Paula Verlaine'a. Natomiast samo przyjrzenie się potwornościom, jakie przynosi Maldoror, nie musi pozytywnie nastrajać do twórczości Comte de Lautréamonta. Jednak czy francuska poezja musi być przyswajalna z lekkością przypisywaną pierwszym lepszym wierszokletom? Aby chociaż zbliżyć się do prób jej zrozumienia, należy dusić się z nadmiaru wzlotów i upadków. Trzeba rozkołysać widziany naszymi oczami świat, w rytm wersów wyznaczanych przez Charlesa Baudelaire'a lub Blaise Cendrarsa. Warto unurzać swoje zmysły w drogocennej piękności, jaką roztaczają wizje symbolistów. Bo osaczenie rozkoszą to chyba jedyna droga do tego, aby nie myśleć, tylko chłonąć to, co niepojęte. Francuscy poeci są mistrzami w sztuce sączenia jadu i pieszczotach duszy czytelnika. Adam Ważyk, pod którego redakcją powstała opisywana przeze mnie antologia, dobrze sobie poradził z doborem odpowiednich autorów. Wyśmienicie połączył ogień w wodą.
"Antologię współczesnej poezji francuskiej" nazwałbym lamusem osobliwości w którym niepospolici wariaci prześcigają się w mówieniu aluzjami. Oczywiście mam na myśli wariactwo w pozytywnym tego słowa znaczeniu, które charakteryzuje się wyrażaniem tajemniczego sensu ludzkiego bytu. W taki sposób o zadaniach poezji napisał Stéphane Mallarmé. Nakładając czytelnikom opaski na oczy, poeci zmuszają nasze umysły do pracy. Wprowadzenie symboli wewnętrznych przeżyć, umożliwia nam tym samym lepsze doznawanie tego co czytamy, bez zbytniego zagłębiania się w rozumowe postrzeganie treści. Bo przecież liryka to namiętność płynąca z serca, niepotrzebne jest włączanie do niej pracy umysłu.
Zawarte w antologii obrazy bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Surrealistyczne widoki szybujące w abstrakcji. Potępieńcze tony Gérarda de Nervala z palącym się u jego stóp gruntem czy też połączenie miłości z barbarzyństwem u Charlesa Baudelaire'a. Nad tym wszystkim przetacza się z łoskotem potężna poetycka samotność, której nie uleczą szeptane pocałunki samotnych dusz. Może ktoś powie, że to pisana wierszem starzyzna sprzed lat. Jednak mając do czynienia z tak potężną alchemią słowa, aż się lgnie do francuskiej cyganerii, sprzedającej być może tylko złudzenia. Twórcy pokroju Saint-Pol-Rouxa dotykają realności przez sen. Dokonują odkryć o jakich współczesnym nam poetom się nie śniło. Ich metaforyczne przerosty odciągają nas od ziemskich spraw, odwracają uwagę od tego, czego lepiej sobie oszczędzić podczas krótkiego życia.
Adam Ważyk połączył miłość z bólem umierania. Zawarł w swym dziele tak wiele kontrastów i rozbieżnych artystycznych orientacji, że aż można wyrazić podziw nad bardzo dobrą jakością jego pracy. Przedstawił nieporządek umysłu ludzi, których emocje wstrząsnęły światem i uformowały nurty do dziś nas obejmujące. Złączył satanistyczny grymas Baudelaire'a z cuchnącym i przyrównanym do ropiejącej krosty Paryżem Rimbauda. Przeciwstawił idyllicznym rozmowom Merkurego z Wenus, śmierć radości wyrażoną w pochwale cmentarnej obecności. Antologia, którą przeczytałem, pozwoliła mi dostrzec różnice, niewidoczne podczas studiowania wydań wierszy pojedynczych poetów. Czytając ich wybrane dzieła, mogłem się przyjrzeć całościowo sylwetkom twórców, którymi w przyszłości się zainteresuję. To kompendium wiedzy o wrażliwości francuskiej liryki, w bardzo dużym stopniu pomogło mi usystematyzować wiadomości przeze mnie już posiadane.
Symbolizm francuski Charles Baudelaire
7,7
Jeszcze nie ucichł krzyk rozdzierający nocną ciszę paryskich bulwarów. Nadal trwa widowisko w którym bierze udział każda część mnie samego. W mojej głowie wciąż się tli przeświadczenie, że rozpacz zwyciężyła nadzieję. Atakujący istotę człowieczeństwa Maldoror, wcale nie musi być powodem tego niepokoju. Winna jest zatrważająca mnie symbolika. Winowajcami stają się niezliczone symbole, przepływające przez umysł spragniony słów: znam, widziałem, marzyłem. Tak wielu znaczeń chciałbym dotknąć osobiście. Dojrzalej przeżywać niekoniecznie tylko cierpienie. Być dumny i hardy wobec świata pozbawionego wyczucia smaku. Być po prostu w tym ostatnim omnibusie przejeżdżającym nocą pod Bastylią. Niechby ta rozkosz nawet zabijała, byleby trwała przez wieczność.
Nie tylko Comte de Lautréamont jest przyczyną drgań moich emocji. W niesamowicie krwiste zmierzchy i pozbawione złudzeń poranki obfituje poezja symbolizmu. Zwodnicze godziny mijają tak szybko a migotliwa nerwowość jest domeną nie tylko tego francuskiego poety. Nawet pochylając się nad uroczą zgnilizną Charlesa Baudelaire'a nie czuję obrzydliwego smrodu wersów, obrażających moralność ludzi jemu współczesnych. Dostrzegam mgliste obrazy przegniłej miłości, tak jak widzę pocałunki wyżerającego ciało robactwa. Pięknie piszą symboliści a wielu z nich zostało "uhonorowanych" mianem "poety przeklętego". Gdy sięgam do ich wierszy, to za każdym razem czuję się jak odkrywca nowych gwiezdnych konstelacji, tak wiele znaczeń dostrzegam w labiryncie dostępnym dla wtajemniczonych miłośników liryki.
Chaotyczne prowokacje Stephana Mallarmégo nie zbiły mnie zbytnio z tropu a jego uwolnione słowa tylko pozornie wprowadziły dezorientację. Rzutem kości przypadkowo zmusił moje myśli do poczynienia wysiłku aby pozbierać realnie brzmiące wyrazy w nierealne obrazy poetyckie, dostępne do odczuwania przez wszystkie zmysły. Symbole stały się znakami do których interpretacji nie można zaprząc rozumu. Niewypowiedziane i zmysłowe tajemnice to wstrząs, który daje o sobie znać jeszcze przez wiele dni po lekturze. Manifest Jeana Moréasa wcale nie wyprzedził pochodu symbolizmu. On go tylko ubrał w odpowiednie słowa i zdefiniował prąd manifestujący nowe metafizyczne doznania.
Kto wsiądzie na pokład statku Arthura Rimbauda, ten zobaczy "lodowce, słońca srebrne, opal fal, nieb żary, przeokropne mielizny w zatok ciemnych toni, gdzie żarte przez robactwo olbrzymie wężary pieszczą drzewa skręcone jadem czarnych woni". Ten wycyzelowany poemat narracyjny, jest moim zdaniem skonstruowany na wskroś pedantycznie. Dla Rimbauda stanowi pożegnanie z Europą, dla mnie to zaproszenie do przekroczenia wrót największych uniesień literatury pięknej. Wyrażające nieograniczoną wolność człowieka dzieło, wynosi czytelników na wyżyny finezyjnej świadomości. To dowód na to, że symbolizm do dnia dzisiejszego nadal potrafi być wizją pełną bluźnierczych określeń nawet dla najbardziej przesyconych wrażeniami ludzi.