Chociaż już dawno ucichł stukot końskich kopyt na rzymskiej Via Sacra, pomimo że nigdy więcej nie przemaszerują zwycięskie legiony pod Łukiem Tytusa, to jednak istnieje poezja czekająca nadal na swoje nowe triumfy. Pokryta szlachetną patyną i przesiąknięta starożytnym światem łacińskim. Rozpięta jak pomost pomiędzy starą a nową Italią. Będąca świadkiem wielkiej wędrówki ludów i walki cesarstwa z papiestwem. Pracowita historia przygotowała "Ody barbarzyńskie" do siania podziwu swoimi wspomnieniami o umarłych bohaterach śródziemnomorskich szlaków. Kazała rosnąć legendom o ich zwycięskich dokonaniach. Aż w końcu zatrzymała się u stóp Giuseppe Garibaldiego w czasach zjednoczenia Włoch. To w tym miejscu kończy się jej misja wytyczona przez Giosuè Carducciego. Misja pełna wyliczania upadków i wzlotów włoskiej państwowości.
Ody Carducciego stanowią piękny pomnik klasycznych odniesień do rzymskiej historii. Pisane archaicznym językiem, skrzą się milionami odbić widzianej z różnych perspektyw Italii. Przywodzą na myśl atmosferę przeszłości, wypełnionej młodością spędzoną w toskańskich gajach oliwnych. Przystając z tak wyrafinowaną poezją odniosłem wrażenie, jakbym sam przebywał w towarzystwie pijanego Bachusa a jednocześnie brał udział w wielkich wydarzeniach, rozciągających się od Sycylii po Alpy. Carducci potrąca struny piękna, pieszczotliwie wpędza w zapomnienie przywołując ulubione miejsca Wergiliusza nad jeziorem Garda.
Widziałem tu wiele szczątków będących pamiątkami architektury. W tej poezji budzą się dusze umarłych stuleci. W każdym kamieniu i cegle można dostrzec świetne orszaki, przemierzające kręte drogi przeszłości. Jednak nie tylko ruiny budowli wywierają wpływ na ogólne wrażenie bogactwa mijanych wątków. Nie tylko stare łuki triumfalne dodają szacunku do miasta rozpiętego na siedmiu wzgórzach. Pędy z obłupanego marmuru wypuszczane przez podniszczone zabytki, niejedyne świadczą o chwalebnej historii. W poezji Carducciego pełno jest odniesień do odwagi ludzi, którzy odbili swe piętno na dziejach Italii. To z ich charakterów skonstruował włoski poeta swój liryczny zachwyt.
Giosuè Carducci był wskrzesicielem antyku. Czerpał z antycznych wzorców tak wiele, że momentami trudno o wyznaczenie granicy pomiędzy starożytnością a czasami nowożytnymi. W przedmowie do "Ód barbarzyńskich", Julia Dicksteinówna wyraziła obawę, aby wiersze przez nią tłumaczone nie brzmiały dla innych ludzi jak szelest suchych liści. Chciała uniknąć niezrozumienia poezji przez czytelników, niekoniecznie szukających tak zawiłych dróg do poznania piękna. Nieumiejętnie podana doskonałość może zanudzić nawet najbardziej wprawionego smakosza słowa pisanego. Jednak moim zdaniem jej obawy były płonne, bo wyborna poezja Carducciego potrafi się zdecydowanie obronić swoim rozpalającym rytmem, nawet po stu kilkudziesięciu latach od jej powstania.