Źródło: By Nobel Foundation - http://nobelprize.org/nobel_prizes/literature/laureates/1959/quasimodo-bio.html, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=7014368
Poeta włoski. Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 1959. Studiował inżynierię w zakresie budownictwa drogowego, imając się różnych zawodów. Przed wojną zajął się zawodowo dziennikarstwem, równocześnie rozwijając twórczość oryginalną. W 1945 wstąpił do Włoskiej Partii Komunistycznej. Po wojnie został profesorem literatury włoskiej w Mediolanie. Był też krytykiem teatralnym. Równolegle do swojej oryginalnej liryki prowadził ożywioną działalność przekładową. Tłumaczył antyczną poezję grecką i łacińską, jak również anglojęzyczną (Ezry Pounda, E.E.Cummingsa i Conrada Aikena),przyswajał też dramaty Williama Szekspira. Wśród przekładanych utworów znalazły się wiersze Adama Mickiewicza. Początkowo poeta pozostawał pod wpływem hermetyzmu, czyli włoskiej odmiany symbolizm.
22 listopada 1950 w Warszawie na II Kongresie Obrońców Pokoju został wybrany w skład Światowej Rady Pokoju.
Melancholijne, spokojne wiersze Quasimoda pełne piękna przyrody i bogactwa mitów zawierają esencję śródziemnomorskiej poetyckości. Ich autor krąży po Sycylii i ościennych lądach i morzach, a czasem nawet zapuszcza się do zalanej pożogą wojny Polski.
Kruchość istnienia człowieka będącego igraszką żywiołów przyrody i dziejowych zawieruch doczekała się pochylenia nad nią poety, który choć bez egzaltacji, potrafi otulić słowami swych wierszy wszystkich, którzy cierpią i oddać im hołd.
Wierszy włoskiego noblisty nie należy czytać pośpiesznie, jeśli poddamy się ich spokojnemu rytmowi, bezpiecznie dopłyniemy do portu przeznaczenia, chociaż nieraz, jak Odyseusz, będziemy musieli otrzeć się o groźne rafy. Jego długa podróż nie była przecież tylko pasmem porażek, wielokrotnie doświadczał w czasie jej trwania momentów niezwykłego piękna. Tak też jest z wierszami Quasimoda, piękno wyziera z każdego, nawet smutnego utworu.
Quasimodo to jeden z najsłynniejszych przedstawicieli włoskiego hermetyzmu. Tom wydany przez Austerię w jej włoskiej serii tradycyjnie już opracował i przełożył Jarosław Mikołajewski. Jego przekłady „na ucho” są dobre, wszystko ładnie płynie, co przy tej muzycznej poezji jest to bardzo ważne, jeśli nie najważniejsze. Same wiersze to swoiste pejzaże wewnętrzne poety, wywodzącego się z Sycylii, która pozostała w nim na zawsze. To poezja wielkiej nostalgii i smutku. Przy czym ten smutek i nostalgia mają sens egzystencjalny, są jakby rdzeniem widzenia Quasimodo. Sycylia dzieciństwa powraca do niego co chwila jako sen, wspomnienie kobiety, fragment krajobrazu, odcień światła. I utwierdza swoim istnieniem w pamięci poety przemijalność rzeczywistości, która jest nie tylko ulotna, ale i nieprzenikniona. Stąd smutek i poddanie się pięknu, które jest odpowiedzią równoważącą całe cierpienie wpisane w ludzką kondycję. To przede wszystkim poezja, nastroju i obrazu, krystalicznej melodyjnej frazy. Charakterystyczne jest tytułowanie wierszy kluczowym wersem, podejrzewam że tak własnej organicznie te wiersze Quasimodo budował, dookoła jednej czystej potężnej frazy. Ta konstrukcja nadaje im potężną moc, choć są to niejednokrotnie obrazy bardzo impresyjne i enigmatyczne. Po przejściach z Ungarettim, którego nie byłem w stanie sobie zbyt przyswoić Quasimodo wydaje mi się bliski, mniej tu efekciarstwa i mocnych eksperymentów fonicznych, jest to dużo gładsze w pozytywnym sensie - fraza jest niezwykle płynna. Nigdy też nie wpada w kicz, o co Ungaretti (przynajmniej w wersji Franczaka) potykał się, jak dla mnie, zbyt często. Szkoda tylko, że nie ma tych wierszy więcej, to w zasadzie pierwszy tom poety z kilkoma (intrygującymi bardzo) dodatkami.