Najnowsze artykuły
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać1
- ArtykułyEkranizacja Chmielarza nadchodzi, a Netflix kończy „Wiedźmina” i pokazuje „Sto lat samotności”Konrad Wrzesiński6
- ArtykułyCzy książki mają nad nami władzę? Wywiad z Emmą Smith, autorką książki „Przenośna magia“LubimyCzytać1
- ArtykułyŚwiatowy Dzień Książki świętuj... z książką! Sprawdź, jakie promocje na ciebie czekają!LubimyCzytać7
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jakub Wozinski
7
7,2/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://pobozny-socjalizm.blogspot.com/
7,2/10średnia ocena książek autora
202 przeczytało książki autora
653 chce przeczytać książki autora
10fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Od ujścia Wisły po Morze Czarne. Handlowo-gospodarcze tło dziejów Polski (1572-1795) TOM II
Jakub Wozinski
8,8 z 4 ocen
19 czytelników 0 opinii
2022
Od ujścia Wisły po Morze Czarne. Handlowo-gospodarcze tło dziejów Polski (do 1572 roku). Tom I
Jakub Wozinski
6,9 z 9 ocen
68 czytelników 3 opinie
2021
Liberalizm to nie wolność czyli libertarianizm dla rozsądnych
Jakub Wozinski
5,0 z 15 ocen
58 czytelników 4 opinie
2019
Historia pisana pieniądzem, czyli jak rządzący na przestrzeni wieków manipulowali polską walutą.
Jakub Wozinski
6,8 z 60 ocen
212 czytelników 7 opinii
2012
A priori sprawiedliwości. Libertariańska teoria prawa
Jakub Wozinski
8,3 z 4 ocen
37 czytelników 1 opinia
2012
Najnowsze opinie o książkach autora
Dzieje kapitalizmu Jakub Wozinski
7,9
Jak autor informuje we wstępie, jego książkę należy traktować "jako formę buntu wobec tego, że świat tak bezkrytycznie i całościowo akceptuje przemyślenia Nialla Fergussona" (autora światowego bestsellera "Potęga pieniądza"). Smutno to stwierdzić, ale szanse Wozinskiego na zdetronizowanie Fergussona, któremu tak zazdrości roli celebryty, pławiącego się w światowej sławie i uznaniu, są znikome.
To nie jest książka o dziejach kapitalizmu. Wbrew recenzentom dostrzegającym tę oczywistość, ale nieśmiało sugerującym, że może w takim razie trafniejszym tytułem byłby: "Dzieje kapitalizmu państwowego"? – też niekoniecznie. O czym zatem? To żarliwe religijne Credo Libertarianina Zradykalizowanego. I nie tylko libertarianina, bo najkrótsze streszczenie jego 580-stronnicowego wyznania wiary brzmiałoby: "Całemu złu tego świata winne są państwa i »żydowska finansjera«". Takie jednozdaniowe uproszczenie nie krzywdzi jego wywodów. Jakiekolwiek rozwinięcie nieuchronnie wywlecze z nich bzdety większego kalibru.
Mogę je ocenić (choć nie docenić),bo moje poglądy w wielu dziedzinach też nie są odległe od libertarianizmu. Jednak żyjąc na tym świecie nieco dłużej od autora i mając szansę doświadczyć i zrozumieć nieco więcej od niego, nie należę do parafii "libertarian zradykalizowanych". Co najwyżej "libertarian reformowanych". W przeciwieństwie do zeloty Wozinskiego – nie widzę świata jako czarno-białego, bez żadnych odcieni pośrednich. Nie wierzę też w jedno "cudowne" i uniwersalne "lekarstwo" na wszelkie choroby. Poznałem już trochę takich "cudownych lekarstw" i mam pewność, że są gorsze od wszystkich chorób tego świata razem wziętych.
Dla Wozinskiego – akolity jedynie słusznej religii – świat realny, uporczywie niechcący dopasować się do dogmatów, jest nie do zaakceptowania. Musi więc chronić swoją wiarę wikłaniem w sprzecznościach i selektywną ślepotą.
Wśród wciskanych nam dogmatów znajdziemy np. to, że: "monopol był zawsze elementem kapitalizmu państwowego". Ale prywatny monopol? = "niemożliwe"! Na "dowód" wybrał sobie przykład naprawdę trudny do obrony: Standard Oil Johna D. Rockefellera. W komicznej narracji Wozinskiego: "Rockefeller był zwyczajnie zabójczo zdolny i skuteczny, lecz opinia publiczna mylnie przypięła jego przedsięwzięciu łatkę monopolu". Gdyby zadał sobie trud doczytania czegokolwiek o sposobach, jakimi Rockefeller zdobył swoją pozycję, dowiedziałby się, jak mało miały wspólnego z uczciwością i konkurencyjnością. Ale nie doczyta, bo dopuszcza tylko te informacje, które nie zagrażają jego wierze.
W sto lat po tym, jak Standard Oil stał u szczytu dominacji na rynku naftowym, wiodącym wówczas w światowej gospodarce, zdarzyło mi się przez dłuższy czas pracować w kolejnej amerykańskiej "Korporacji #1", dominującej na nowym wiodącym rynku. Dało mi to unikalną okazję przyjrzenia się z bliska i od wewnątrz, na ile sposobów – będąc tym większym – można brutalnie odcinać tlen i wyciągać dywanik spod nóg konkurencji. Upewniając się, że konkurenci nie będą mieli jak urosnąć i nam zagrozić. Dlaczego prywatni przedsiębiorcy to robią, zamiast pieczołowicie obniżać koszty i promiennie uśmiechać się do klientów – jak w bańce utopijnych wyobrażeń Wozinskiego? BO MOGĄ. Więc robią to, kiedy tylko mogą i nabierają przekonania, że ujdzie im to na sucho. Dlatego nieuczciwe praktyki monopolistyczne – dokładnie tak, jak kradzieże czy rozboje – pojawiały się w każdych czasach, w każdym systemie społecznym, gospodarczym i w każdym wydaniu: prywatnym i państwowym.
Wozinskiemu brakuje takiej wiedzy i doświadczenia (i wielu innych też). Nie brakuje mu jedynie przekonania o słuszności swoich dogmatów. Stawia go to w jednym rzędzie np. z betonowymi ideologami komunizmu, swego czasu bredzącymi, iż w "Nowym Ustroju" przestępstwa i niesprawiedliwość... "znikną".
Jako kapłan niezłomny swojej religii przydaje książce naprawdę sporo niezamierzonego humoru. Słów "kapłan" i "religii" używam nieprzypadkowo, ponieważ w poglądach wyznawanych na temat pieniądza wydaje się być zaskakująco bliski średniowiecznym katolikom i muzułmanom, pospołu uznającym pożyczanie go w celach zarobkowych za niedopuszczalne zło.
Jeśli potrafilibyście znaleźć zabawniejszy pogląd u człowieka, który porwał się na pisaninę o dziejach pieniądza w cywilizacji na przestrzeni wieków, to nie posiadam się z ciekawości – co mogłoby nim być?
Religia Wozinskiego (na tyle, na ile jestem w stanie ją zrekonstruować z przeczytanych wywodów),poza nienawiścią do Żydów, czci Pieniądz jako Byt Doskonały, Nieskazitelny i Niezmienny, którego najwyraźniej nie wolno bezcześcić takimi "żydowskimi" profanacjami, jak pożyczanie, oprocentowanie czy pomnażanie w ogólności. Na ile rozumiem jego ideę "akceptowalnego" banku (drogą eliminacji wobec banków "niemoralnych"),mogło to być chyba tylko miejsce do przechowywania złota. Ot, klient przynosi je w worku, bankier (czy raczej strażnik?) zamyka w skarbcu i wiernie pilnuje. Żeby nie ukradli! I nic więcej. Wielce oburza go za to świętokradcza koncepcja banku jako miejsca, w którym pieniądzem się HANDLUJE – jako sui generis TOWAREM. Od jednych się go kupuje, a innym sprzedaje. Za... pieniądze, oczywiście. Bo jak każdy towar, pieniądz też ma swoją CENĘ.
Nawet z całkiem zepsutym zegarem dwa razy na dobę wypada się zgodzić co do wskazywanej godziny. Podobnie zgadzam się z Wozinskim, że to dramat, gdy instytucje niegdyś handlujące pieniądzem, zmieniają się teraz całkowicie w jego "magiczne"... wytwórnie. Rosnąca wykładniczo obłędna i niekontrolowana kreacja pustego pieniądza z niczego musi skończyć się katastrofą, do której nam coraz bliżej. Nie ma lepszej wskazówki na temat stanu, w którym się znaleźliśmy, niż zerowe oprocentowanie lokat (cena pieniądza). Świadczy to o zanikającej wartości obecnego "pieniądza".
Choć można tu znaleźć sporo szerzej nieznanych ciekawostek, problem w tym, że przed przyjęciem którejkolwiek na wiarę, wypadałoby drobiazgowo zweryfikować ich prawdziwość i źródła. Bo Wozinski lubuje się w mrocznych spiskach i podstępnych, złowrogich knowaniach. Żydowskich oczywiście... Historyk z wykształcenie nie może nie dostrzec wydarzeń opisanych albo z gruntu fałszywie, albo niedopuszczalnie upraszczająco.
Wartość dzieła dodatkowo obniżają niezliczone błędy i przeinaczenia. Czasem wręcz komicznie bijące w oczy, jak np. w przypadku Edwarda Stettiniusa, rzekomo "zawiadującego specjalnym sztabem do spraw aprowizacji imperium brytyjskiego". Z daty urodzenia (prawidłowej) podanej tuż obok nazwiska wynikałoby, że owym sztabem zawiadywał jako... czternastolatek (aż tak szybkiej kariery nie zrobił).
Wszystko to sprawia, że książka Wozinskiego jest jak pudełko czekoladek (ale nie Forresta Gumpa) przemieszanych z kozimi bobkami. Można by żmudnie analizować, czy więcej tam czekoladek, czy kupek? Tylko po co, skoro sprawę rozstrzyga oczywisty wniosek, że cokolwiek było tam atrakcyjnego, tak czy owak utonęło w g..? Choć taką mieszankę da się do czegoś tam wykorzystać, to jej przydatność jest skrajnie ograniczona. Np. do użyźnienia ogródka.
Oprócz tej bezkompromisowej "rozprawy" ("Blitzkriegu"..!) Wozinskiego z całym światem, na mojej półce wylądowała i czeka na uwagę również jego "rozprawa" z finansową historią Polski: "Historia pisana pieniądzem". Strach się bać.
Liberalizm to nie wolność czyli libertarianizm dla rozsądnych Jakub Wozinski
5,0
Książka nie zachwyca. Odniosłem wrażenie, że autor na jej kartach promuje nie libertarianizm a konserwatyzm, przynajmniej częściowo. Najbardziej niedorzeczny wydał mi się fragment, że adekwatną karą dla zabójcy jest rekompensata finansowa dla rodziny ofiary. A co jeśli zabójca niczego nie ma? A co jeśli ma tyle, że nie powstrzyma go to przed kolejnymi zabójstwami? A jeśli chce zabijać dalej, bo jest psychopatą? Nieprzekonująca praca. To co w tej książce się broni to krytyczna analiza poglądów kilku znanych postaci (Friedman, Smith, Hume).