Rozgrywka J. Sterling 6,0
ocenił(a) na 52 lata temu Szczerze, przeczytałam może jedną dobrą opinię na temat „Rozgrywki”, podobno im dalej w las, tym lepiej. Ja mam za sobą dopiero pierwszą część i byłam nieco przerażona, że się rozczaruję i będę musiała napisać negatywną opinię. Na szczęście – nie było aż tak źle. Jednak zacznijmy od samego początku.
W „The Perfect Game #1: Rozgrywka” poznajemy Cassie, młodą i utalentowaną dziewczynę, fotografkę oraz Jacka, szkolnego bad boya i najlepszego baseballistę, który ma szansę na olbrzymią karierę profesjonalnego gracza. Dotychczas Jack był nie do zdobycia na dłuższą metę, ale jego serce zaczyna wariować, kiedy tylko poznaje niedostępną Cassie, której Jack wcale nie imponuje. Zaczyna się niezwykła walka o jej serce.
„Zwróciłeś kiedyś uwagę na to, jak piękne bywają słowa? Jak łatwo jest mówić coś, co się wie, że
ktoś chce usłyszeć? Jak kilkoma marnymi zdaniami można wpłynąć na czyjeś całe życie?
Ale kiedy w ślad za nimi nie idą czyny, słowa są zupełnie bezużyteczne. To tylko dźwięki i sylaby.
Nieznaczące zupełnie nic."
Książkę pochłonęłam raptem w kilka godzin, nie było w niej skomplikowanych opisów ani nawet głębokich i rozwiniętych dialogów. Styl autorki jest bardzo prosty, miałam wrażenie jakbym czytała zwykłego fanfika na wattpadzie w formie książki. Sama historia nie była niczym nowym, co by mogło zmienić w świecie literatury, bardzo schematycznie – ona cicha myszka, on szkolny badboy i prawdziwa gwiazda szkolnych korytarzy, on się w niej zakochuje, ona udaje niedostępną, ale w końcu mu ulega i jest wielka miłość. Nie jest to górnolotna pozycja, ale miło mi się ją czytało, jeśli mam być całkowicie szczera. Gdzieś nawet w głębi duszy utożsamiałam się z bohaterami, ich przeszłością, przeżyciami. Mimo tego, że książka jest typowo o amerykańskiej miłości, to Jenn Sterling swoim bohaterom wrzuciła na plecy dosyć spory balast doświadczeń, złych wspomnień i traum. Cała ta miłość między Jackiem i Cassie też nie była idealna, dużo rozczarowań, błędów spowodowanych tym, że oboje nie mieli łatwo w życiu i gdzieś te wzorce przekazywane (lub nie, ale no spoilers!) przez ich rodziców nie były najlepsze. Może i trochę zazdroszczę im takiej wielkiej miłości, bo niewątpliwie tak było, nieważne co się stało.
Jak wspomniałam wcześniej, nie jest to pozycja, która zmieni cokolwiek w świecie literatury. W moim odczuciu jest to raczej pozycja dla nastolatków, ale to nic złego. Niewątpliwie cieszy mnie to, że czytało się tę książkę naprawdę szybko i nie męczyła mnie za bardzo, dobra dla odstresowania. Akcja mogłaby być bardziej rozwinięta, zdecydowanie, bo kiedy coś zaczęło się dziać, akcja zaczynała się rozkręcać to autorka to urywała i przeskakiwała do kolejnego wątku, co mnie trochę irytowało, ale było do przeżycia. Jednak zamysł był, może trochę zabrakło umiejętności, może pomysłu na rozwinięcie, nie wiem. Uważam też, że ta historia mogłaby się spokojnie skończyć po tej jednej części, ale jestem ciekawa co dalej wymyśliła Jenn Sterling. Nie będzie to jedna z moich ulubionych książek, ale na pewno mogę powiedzieć, że ją polubiłam, mimo tego, że doskonała nie jest i jest wiele niedociągnięć. Dokładnie tak, jak w miłości Jacka i Cassie.