Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński6
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać7
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Katarzyna Kluczwajd
19
7,3/10
Pisze książki: historia, bajki, baśnie, legendy, podania, albumy, rozrywka, sztuka, turystyka, mapy, atlasy
KATARZYNA KLUCZWAJD – przede wszystkim torunianka (to stan ducha i umysłu),zawodowo historyczka sztuki, muzealniczka, regionalistka, popularyzatorka sztuki dawnej (sztuka użytkowa, sztuka Torunia). Współautorka m.in. Dziejów sztuki Torunia, pierwszej monografii sztuki miasta od 1933 roku, książki Toruń jest... jaki? Wizja miasta zależy od Ciebie, ukazującej Toruń w nowy sposób, serii Toruń SPACErkiem, publikacji: Toruń między wojnami 1920-1939. Opowieść o życiu miasta, Toruń, którego nie ma, autorka i redaktor naukowy licznych publikacji – nie tylko o rodzinnym mieście. Pasjonatka pracy na rzecz historii sztuki i kultury oraz zabytków także w wymiarze społecznym: w Toruńskim Oddziale Stowarzyszenia Historyków Sztuki – od zawsze, oraz w wymiarze wirtualnym – jako toruniarka (blog dot. dziejów kultury i sztuki Torunia, http://toruniarnia.blogspot.com/). Kontakt: katarklucz@wp.pl
7,3/10średnia ocena książek autora
30 przeczytało książki autora
65 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Toruńskie historie - Miejsca i ludzie: Śródmieście
Katarzyna Kluczwajd
7,0 z 1 ocen
2 czytelników 0 opinii
2023
Podgórzajki, czyli podtoruńsko-podgórskie bajki (niekoniecznie dla najmłodszych)
Katarzyna Kluczwajd
7,0 z 1 ocen
6 czytelników 0 opinii
2021
Bydgoskie Przedmieście w Toruniu. Pocztówki z kolekcji Tamary i Krzysztofa Klunderów
Katarzyna Kluczwajd
8,0 z 1 ocen
8 czytelników 0 opinii
2020
Podgórz koło Torunia. Pocztówki z kolekcji Pawła Żuchowskiego
Katarzyna Kluczwajd
0,0 z ocen
3 czytelników 0 opinii
2019
Piernikajki, czyli toruńskie piernikowe bajki (niekoniecznie dla najmłodszych)
Katarzyna Kluczwajd
4,6 z 5 ocen
13 czytelników 3 opinie
2018
kiNOWO-filMOWA orbita
Katarzyna Kluczwajd
Cykl: Toruń SPACErkiem (tom 4)
0,0 z ocen
3 czytelników 0 opinii
2017
AStronomiczna orbita
Katarzyna Kluczwajd
Cykl: Toruń SPACErkiem (tom 3)
0,0 z ocen
3 czytelników 1 opinia
2016
Krzyżacka ORBIta
Katarzyna Kluczwajd
Cykl: Toruń SPACErkiem (tom 2)
6,0 z 1 ocen
4 czytelników 0 opinii
2015
PierniCZANa orbita
Katarzyna Kluczwajd
Cykl: Toruń SPACErkiem (tom 1)
0,0 z ocen
3 czytelników 0 opinii
2015
Toruń między wojnami. Opowieść o życiu miasta 1920-1939
Katarzyna Kluczwajd
7,8 z 5 ocen
14 czytelników 2 opinie
2011
Historyczna sześćdziesiątka toruńskich historyków sztuki
Katarzyna Kluczwajd
0,0 z ocen
2 czytelników 0 opinii
2007
Kruche piękno. Ceramika europejska ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Toruniu
Katarzyna Kluczwajd
8,0 z 1 ocen
3 czytelników 0 opinii
2003
Najnowsze opinie o książkach autora
Toruń, którego nie ma Katarzyna Kluczwajd
7,7
Myślę, że każdemu z nas zdarza się, tłumacząc komuś lokalizację nowego sklepu, kawiarni czy pubu, użyć formuły: „to jest tam, gdzie był/była/było”. Czasem, żeby naprowadzić na punkt, o którym mówimy, trzeba odwołać się do kilku szyldów wstecz, by wyświetlić właściwy obraz w czyjeś pamięci. Tak jakbyśmy z czasu teraźniejszego odklejali poprzednie, minione etykiety przytwierdzone do miejsca, dotykali w nieistniejącej, a wciąż pamiętanej rzeczywistości. Niejednokrotnie taka spontaniczna retrospekcja uruchamia dalsze drążenie. Kilka dni temu w rozmowie ze znajomym, któreś z nas rzuciło: „a pamiętasz, co tam było wcześniej?” I to zdanie zabrało nas w wirtualny spacer po ulicy Szerokiej i lokalach gastronomicznych, których już nie ma, a jednocześnie istnieją w pamięci, jakby tworzyły kawałki, elementy równoległego, minionego miasta. Ta mała przebieżka po czasie wcale nie tak odlegle przeszłym, uświadomiła mi, jak często po cichu, bezpowrotnie, bez pożegnań i niezauważalnie znikają miejsca. Można by nawet ulec złudzeniu, że to specyfika naszego, pośpiesznego czasu. Nic bardziej mylnego, nieśmiertelna mądrość greckiego filozofa mówi, że jedyną stałą rzeczą jest zmiana i zawsze tak było. Czy możliwe jest odtworzenie tego, jak wyglądało miasto dziesięć, dwadzieścia lat temu? Wydaje się, że tak, bo to nie tak dawno. Tylko czy na pewno? Często są to wycinki, fragmenty. A gdyby cofnąć się w czasie jeszcze dalej tam, gdzie często nie sięga już nasza pamięć?
Katarzyna Kluczwajd w książce „Toruń, którego nie ma” właśnie to robi, zaprasza nas do miasta, które istnieje już tylko w eterycznej przestrzeni wspomnień. Oprowadza nas po Toruniu XIX i XX wieku. Autorka przywraca pamięć miejsc, budynków, pomników, których ślady zatarły strumień czasu, a zachowały się w pamięci i w fotografii. Całość skomponowana jest bardziej w album niż gruntowne historyczne opracowanie. W książce znajdziemy sporo ilustracji, między innymi niepublikowane wcześniej fotografie ze zbiorów prywatnych, co jest sporym walorem. Zobaczymy tam nasze miasto, które niegdyś tworzyła wielonarodowa i wielowyznaniowa społeczność. Wyszynki, fotoplastykony, teatry świetlne, do tego latające machiny, hale sterowcowa i balonowa, brzmi to dziś nieco egzotycznie. Historyczne zmiany pomników, ulic i bohaterów, ale i historyczna ciągłość, jak w przypadku tak zwanego szkolnego zagłębia, czyli ulicy Sienkiewicza, na której przedłużeniu z czasem powstał kampus UMK. To, co zostało po czasach pruskich, przeplata się z tym, co przyniosło miastu odzyskanie niepodległości. Książka napisana jest w języku polskim i niemieckim, co też jest śladem naszego miejskiego dziedzictwa, którego nie da się wydrapać ani zamalować, jak szyldu na budynku. „Toruń, którego nie ma” lub też „Thorn, das es nicht mehr gibt” to pamięć i jednocześnie wypełnione zobowiązanie, by ją strzec i pielęgnować.
Piernikajki, czyli toruńskie piernikowe bajki (niekoniecznie dla najmłodszych) Katarzyna Kluczwajd
4,6
Mam dwa ulubione miasta – Kraków i Toruń, sądzę, że właśnie w takiej kolejności. Do Krakowa chętnie wracam raz do roku i odwiedzam ulubione miejsca na Starym Rynku, które zawsze jednakowo mnie zachwycają, Toruń z kolei to miasto mi bliskie, bo tam spędziłam najlepsze lata życia (mam na myśli studia),tam też osiadła spora część mojej rodziny.. Niezmiennie kocham atmosferę tamtejszej starówki, okazałość architektury, bogactwo oferty kulturalnej i rozrywkowej. Właśnie dlatego z zainteresowaniem sięgnęłam po książkę Katarzyny Kluczwajd „Piernikajki, czyli toruńskie piernikowe bajki”, w podtytule której możemy się dowiedzieć, ze to pozycja niekoniecznie dla najmłodszych.
Niestety, mam z tą książką trochę problem. Z jednej strony, dotyczy mojego cudownego, magicznego miasta, opowiada o jego symbolach, historii, legendach, wspaniałościach, a z drugiej jest bardzo trudna w odbiorze. Książka działa na zmysły – nie da się inaczej, kiedy pisze się o korzenno-miodowych cechach najbardziej rozpoznawalnego atrybutu miasta – piernikach, ukazuje wiele historii związanych z tym charakterystycznym wypiekiem, wspomina o Mikołaju Koperniku – być może drugim, jeśli nie pierwszym skojarzeniem dotyczącym miasta, opisuje różne historie, np. związane z symboliką herbu Torunia, wielu konfliktów pomiędzy mieszkańcami miasta, kilka legend. Przebija z książki ogromna miłość do miasta, a także wprawne oko historyka sztuki, które potrafi dostrzec i objaśnić detale architektoniczne, znajdujące się na wielu budynkach. Znajdziemy tam wiele zdjęć takich szczegółów, smaczków, obok których teraz już na pewno nie przejdę obojętnie, kiedy następnym razem odwiedzę moją ukochaną starówkę.
Jednocześnie czytało mi się to wszystko bardzo ciężko. Autorka posługuje się dziwnym językiem, pełnym skojarzeń, które dla mnie niekoniecznie były jasne. Podziwiać można jej sprawność językową, wyrażoną bogatym słowotwórstwem, jednak źle to się odbija na czytelności książki, zbyt często zwyczajnie nie wiedziałam, o czym jest mowa. Autorka często odnosi się też w swoim utworze do teraźniejszości, na zasadzie skojarzeń komentuje współczesną rzeczywistość, co w moim odczuciu dodatkowo gmatwało trudną w odbiorze formę książki. Mój kolejny zarzut dotyczy słabej jakości zdjęć pokazanych w zbiorku – wolałabym widzieć je w większym formacie, wyraźniejsze, może niekoniecznie kolorowe, ale lepszej jakości.
A zatem, moje spotkanie z tą książką muszę uznać za porażkę. Bardzo chciałam poznać legendy toruńskie, piernikowe ciekawostki, poczuć odrobinę magii tego miasta, jednak językowe wygibasy autorki skutecznie mi to uniemożliwiły. Poniekąd oczekiwałam książki, która będzie przeznaczona i zainteresuje młodych czytelników, niestety nie pomoże tutaj nawet bajkowa narracja.
Jednocześnie muszę przyznać autorce, że wykonała kawał dobrej roboty, jako że zgromadzenie materiału do książki z pewnością wymagało ogromnej pracy w archiwach, bystrego oka, wielkiej determinacji i ogromnej kreatywności. Może innych przekona, mnie niestety nie uwiodła.