Boel Westin (ur. 1951) jest profesorką literaturoznawstwa na uniwersytecie w Sztokholmie i autorką pierwszej pracy doktorskiej o Tove Jansson, Familjen i dalen (Rodzina w dolinie 1988). Opublikowała także biografię Tove Jansson Mama muminków (Marginesy 2012). W czasie pracy nad doktoratem, a później nad biografią, Westin zaprzyjaźniła się z Tove Jansson, a po jej śmierci miała nieograniczony dostęp do archiwum artystki.http://
Książka jest bez wątpienia pięknie wydana. Dopracowana, solidna, przyjemna w odbiorze i naprawdę ładna. Mnóstwo szkiców, grafik, zdjęć, notatek, fragmentów listów, gęsto zapisanych pocztówek.
Opowieść zaczyna się bardzo dobrze. Historia zawiązania małżeństwa rodziców Tove Jansson, ich wykształcenia, zawodów (obydwoje artyści i o takiej ścieżce marzyli dla córki),sposobu pracy i generalnie życia. Nie brakuje tła historycznego i politycznego, też trudnego czasu II wojny światowej, który dość mocno podzielił Janssonów, głównie na linii ojciec - córka.
Dalej rozwija się zgodnie z dorastaniem artystki. Jej drogi edukacyjnej, licznych podróży, pracy, aspiracji. Mam wrażenie, że trochę zatrzymuje się w momencie pierwszych międzynarodowych sukcesów serii o Muminkach. I tak sobie krąży w jednym punkcie na osi czasu.
Znaczna część dalszej opowieści była dla mnie trochę chaotyczna. Brakowało spójnej i płynnej narracji, zamiast tego było skakanie w czasie. Autorka snuje historię życia Tove, pisząc o niej w trzeciej osobie, jednocześnie często wplata tam cytaty w pierwszej osobie, które mnie rozpraszały, bo gubiłam przez nie rytm. Ta część według mnie nie idzie linearnie, co trochę utrudniało płynne czytanie.
Co istotne, w tekście kilkakrotnie pada zdanie, że Tove Jansson bardzo podkreślała, że widzi siebie przede wszystkim jako malarkę. To w tej dziedzinie zaczynała i była dla niej najważniejsza. I w kontekście tych słów wydaje mi się trochę krzywdzące aż takie skupienie się na Jansson jako przede wszystkim twórczyni książek o Muminkach. A przecież już sam tytuł książki na to wskazuje. Niby Tove widziała siebie w pierwszej kolejności jako artystkę malarkę, a jednak we książka skupia się na Muminkach od tytułu, przez okładkę, po treść.
To był pierwszy raz, kiedy czytałam listy sławnej osoby i niestety niezbyt udany. Tove pisze o swoich małych prywatnych sprawach, które po latach nie mają już większego znaczenia. Jest to raczej dokument życia rodzinnego i towarzyskiego niż treściwy artefakt, którego się spodziewałam. Raczej dla psychofanów Jansson, którzy chcą wiedzieć, jak wyglądało jej życie niż dla poszukiwaczy literackich perełek.