13 ran Graham Masterton 6,3
ocenił(a) na 46 lata temu "13 ran" to antologia bardzo nierówna, zarówno jeśli chodzi o poziom, jak i ciężar gatunkowy opowiadań - mamy tu zarówno gore, bizarro, klasyczne ghost story i nowele dość dalekie od tego, co zwykło określać się mianem horroru (to jedna z zalet zbioru, bo utwory te okazują się jednymi z lepszych, które tu zawarto).
"Silniejszy" Ketchuma, otwierający zbiór, to subtelna nowela psychologiczno-obyczajowa z charakterystycznym dla autora niepokojącym, budzącym grozę zakończeniem, przykład dobrej literatury (w której odnaleźć można echa Morta Castle) i zachęcające otwarcie zbioru. Niestety, trzy kolejne opowiadania nie mają w sobie już tego czaru.
Podczas gdy jeszcze "Pan Kadłubek" (choć to przeciętny przykład ekstremalnego horroru typowego dla Lee) ciekawie rozgrywa humor i groteskę, zapewniając jednocześnie niezobowiązującą rozrywkę, to "Pragnienie" Kyrcza i Cichowlasa czy "Wszyscy nieświęci" Kaymana nie mają żadnej wartości literackiej czy nawet rozrywkowej. Fatalnie napisane, koślawo poprowadzone narracyjnie i fabularnie, zamęczają i zanudzają czytelnika na śmierć. Chcą szokować na siłę - tylko czym? Ma się wrażenie, że lektura jakiegokolwiek świerszczyka da czytelnikowi więcej niż zagłębienie się w te dwa płytkie przykłady amatorskiej pisaniny.
Na szczęście, podobne wpadki już się nie zdarzają (może poza kuriozalnym "Mechanikiem" Mastertona, który w pewnym stopniu przypomina opowiadanie Lee, choć odstaje od niego poziomem i bierze, niestety, temat na serio, dodając do niego niejasną i kiczowatą, okultystyczną otoczkę).
Są tu opowiadania przeciętne, jak blokowo-humanizujące "Imperium robali" Radeckiego, utrzymane w stylistyce gore, czy też przyjemne, odrobinę autoironiczne i czerpiące z folkloru "Opowiem ci mroczną historię" Dardy, kolejna wariacja na temat Sherlocka Holmesa ("Duch z Greenbriar" Maberry) oraz "Niosący światło" Kałużyńskiej (kawał profesjonalnej roboty, chociaż czasem autorka popada w pretensjonalne fantasy). Trochę wyżej stoi od nich "Kulka" Klejzerowicz - trochę studium rozkładu rodziny, trochę odcinek "Strefy Mroku".
Po "13 ran" warto sięgnąć przede wszystkim dla trzech innych opowiadań. Jednym z nich jest poruszający i wyjątkowo aktualny "Uszatek" Carltona Merlicka III, które choć nie ma wiele z horroru, to jednak straszy innym rodzajem grozy - koszmarem dobrowolnej (z początku) izolacji jednostki, a przy tym ciekawie i z posępnym humorem rozgrywa motywy i tendencje znane z bizarro i science-fiction (satyrę, surrealizm, groteskę). Drugi z nich to najbardziej autorski utwór w całej antologii, wyróżniający się spójną artystyczną wizją i charakterystycznym, współczesnym stylem - czyli "Lipiec w Coyoacan", stanowiące odzwierciedlenie psychiki kobiety po traumatycznym poronieniu, połączone z szerszym, pesymistycznym obrazem życia jako takiego. I w końcu: poetyckie, łączące Wschód z Zachodem ghost story Hautali ("Kwiaty na wietrze"),które nie tyle wyrasta z nurtu literatury "po 11 września", ale łączy go z inną, historyczną perspektywą - zarówno fabularnie, jak i moralnie.