Trzydziestolatka, magister filozofii, studiuje podyplomowo bibliotekoznawstwo i informację naukową, żona Adama i mama małego Władka, domatorka, zapalona czytelniczka, rękodzielniczka, wegetarianka. Do jej ulubionych autorów należą Thomas Hardy i Virginia Woolf, a ostatnio odkryła prozę Murakamiego. Relaksuje się przy Jasonie Moranie, Sonnym Rollinsie oraz muzyce Dead Can Dance. Długie zimowe wieczory spędza w kinie lub przy zielonej herbacie i ulubionej lekturze.
Nie czytam blogów, nie jestem fanem wywnętrzania się na stronach internetu, ale nie stanowi to jakiejkolwiek przeszkody, aby sięgnąć po e-booka, którego autorami są właśnie blogerzy, ponoć ci znani i ci początkujący.
Ta książka to zbiór fajnych i ciekawych tekstów, w formie krótkich historyjek, zaczerpniętych z obserwacji otaczającego nas świata, ale też takich, które są wytworem naszej wyobraźni czy fantazji. To codzienne życie; smutne i przygnębiające, to poszukiwanie szczęścia, samego siebie, to też radość z podarowania komuś uśmiechu, czułego gestu czy słowa.
Nie jestem zwolennikiem krótkich form, felietonów czy dykteryjek, ale te teksty przypadły mi w większości do gustu.
Podobają mi się akcje, które od czasu do czasu można spotkać w sieci. Pod koniec zeszłego tygodnia na jednym z blogów znalazłam informację o książce napisanej przez różnych ludzi z blogosfery. Jako że akurat nie miałam nic ciekawego pod ręką, postanowiłam ją przeczytać i zobaczyć jak mi się spodoba.
Zbiór zawartych w książce opowiadań różni długość, tematyka i styl. Łączy natomiast życie. Jedne opowieści są mało prawdopodobne, inne mogą się przytrafić każdemu z nas. Jedne są przerażające, smutne, przygnębiające, przytłaczające. Inne nostalgiczne, wesołe, romantyczne. Każde z opowiadań jest inne, każde też oddaje cząstkę danej osoby. Właściwie w każdym z nich coś mi się podobało. Choć były takie które poruszyły mnie wręcz niesamowicie. Były też takie, które nie do końca do mnie dotarły.
Oto parę z tych, które wywarły na mnie silniejsze wrażenie:
Jadąc autobusem nie mogłam powstrzymać łez przy - "OSTATNIEJ MISJI" Agnes A. Rose. Niby nic nadzwyczajnego. Opisuje dwutorowo misję w Iraku - z jednej strony ostatnie godziny życia młodego żołnierza a z drugiej strony odczucia jego młodej żony, która niedawno urodziła. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie co muszą przeżywać rodziny żołnierzy, którzy wyjeżdżają na Bliski Wschód.
Dużo w tych opowiadaniach miłości, która przeplata się ze śmiercią. Takie opowiadania jak "IRONIA LOSU" Marty Kusz czy "W DROBNY MAK" Katarzyny Maczyk pokazują jak życie potrafi zmienić się w ułamku sekundy. W jednej chwili jesteśmy szczęśliwi, żeby za chwilę odczuć tchnienie śmierci (w ten czy inny sposób).
Oryginalnie wyróżnia się bardzo krótki tekst Katarzyny Warpas "BOJĘ SIĘ CIEBIE, POTOMKU". Są to przemyślenia przyszłej matki, która nie wie co przyniesie jej dziecko. Wyraża lęki każdej współczesnej kobiety. Tą presję społeczeństwa co do "produkcji potomstwa". Wszystkie problemy związane z ciążą. I z wychowaniem. "A na koniec, spod zarośniętej czupryny powiesz mi, że mnie nienawidzisz, bo nie kupiłam ci iPoda."*
I jeszcze jedno, tak bardzo życiowe - "PRZYSTAŃ" Danuty Awolusi. Jak wygląda szukanie pracy we współczesnym wyścigu szczurów. Co trzeba zrobić, żeby dostać zwykła posadę. I do czego doprowadza to zwykłych ludzi.
I jeszcze urywki z życia które łączą zwykłe guziki. Od czasów wojny do lat obecnych - Małgorzata Rybarczyk-Bończak "PIELĘGNUJMY GUZIKI".
Były też takie opowiadania, które nie poruszyły mnie, których nie zrozumiałam. Należą do nich "SAMOTNI Z WYBORU" Miłośnika Miłości czy "JA – MAŁA" Justyny Karoliny Gałązki. Nie mogę powiedzieć że są złe. Po prostu do mnie nie przemawiają.
Opowiadania nie mają równego stylu. Zresztą jak można poczytać w notce o autorach - jedni wydali już wcześniej jakieś teksty, niektórzy nawet książki, inni natomiast są całkowitymi "świeżakami". Ale widać tu bardzo duży potencjał polskich twórców.
Jak zapowiada tytuł zbioru, są to tylko szkice. Niektóre z tych historii można rozwinąć w naprawdę ciekawe książki, które przy odrobinie dopracowania będą się sprzedawały jak świeże bułeczki.