Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński6
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać7
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Phil Doran
1
6,7/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,7/10średnia ocena książek autora
76 przeczytało książki autora
110 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Na przekór Toskanii. Nasze cudowne lata we Włoszech
Phil Doran
6,7 z 59 ocen
184 czytelników 10 opinii
2012
Najnowsze opinie o książkach autora
Na przekór Toskanii. Nasze cudowne lata we Włoszech Phil Doran
6,7
Z powodu upałów boisz się wyjść na dwór, żeby się nie ugotować? Odliczasz dni do wakacji? A może pandemia uniemożliwiła Ci letni wyjazd? Jeśli odpowiedź na którekolwiek z tych pytań brzmi „tak”, najwyższy czas znaleźć książkę, która pomoże Ci znieść te niedogodności. A także momentalnie przenieść się do raju na ziemi. Co powiesz zatem na lekką, dowcipną powieść w toskańskich klimatach?
Phil Doran, scenarzysta „Cudownych lat”, zmaga się z kaprysami aktorów, wymaganiami producentów i własnym kryzysem twórczym. Skrycie marzy o tym, że najnowszy scenariusz pozwoli mu ponownie zyskać rozgłos i podziw. Jego żona ma jednak inne plany. Wkrótce z radością oznajmia mu, że… właśnie kupiła we Włoszech uroczą ruinkę, w której mogą wspólnie zamieszkać. Nieszczęsny Phil zostaje siłą zaciągnięty do Toskanii, gdzie czekają go zmagania z remontem, sąsiadami i biurokracją. Po kilku dniach chce już tylko jak najszybciej ewakuować się z powrotem do Ameryki… Jednak kto wie? Może czar Włoch okaże się silniejszy?
„Trzymałem maczetę i zastanawiałem się, czy nie potraktować nią Henry’ego Davida Thoreau”, przeczytałam z rosnącym zaintrygowaniem. Już pierwsze zdanie powieści Dorana świadczyło dobitnie, że będzie to opowieść bardzo oryginalna. A w każdym razie: będzie to intrygujące wytchnienie od wszystkich schematycznych filmów o Włoszech jakie ostatnio oglądałam. Zapewne domyślacie się, jaki szablon mam na myśli. Porzucona kobieta (ewentualnie młodzieniec) przybywa do słonecznej Italii aby znaleźć ukojenie. W akcie szaleństwa kupuje rozpadającą się willę i zaczyna ją remontować. Wkrótce w okolicy pojawia się przystojny nieznajomy… Cóż, jak już wspomniałam, Phil Doran stworzył opowieść zupełnie inną. Przede wszystkim, główny bohater (i autor zarazem) przybywa do Włoch wraz z żoną. Nie z dziewczyną, nie z partnerką, nie z kobietą którą na koniec zostawia dla innej. Po prostu z żoną. I za to należą mu się olbrzymie gratulacje. Zwłaszcza teraz, kiedy wydaje się, że dla większości twórców nieformalny związek dwóch osób wydaje się ciekawszym tematem niż prawdziwe małżeństwo. Co więcej...
http://lekturymolinki.blogspot.com/2021/06/na-przekor-toskanii-nasze-cudowne-lata.html
Na przekór Toskanii. Nasze cudowne lata we Włoszech Phil Doran
6,7
Kocham Toskanię i dałam się porwać scenarzyscie kultowego serialu "Cudowne lata" Przesyt Hollywood spowodował, że zdecydował się na istne szaleństwo. Wraz z zoną podróżując po Włoszech zechciał się po prostu tam osiedlić. Wybrał stary, klimatyczny dom wraz z gruntami, chciał zajać się uprawą oliwek, własnych warzyw itp na wczesnej emeryturze. Niestety sielskie położenie nowego domu, zderzenie z odmienną kulturą, niezrozumiałym językiem zaowocowały wieloma nieporozumieniami, a droga do upragnionego spokoju i beztroskiego żywota posiadacza ziemskiego długa i kręta. Przede wszystkim jako stranieri ( obcokrajowcy) na dodatek kiepsko rozumiejącymi realia i okoliczny dialekt, staneęłi oko w oko z bezwzględną biurokratyczną maszyną. najgorszym wrogiem okazałą siostra poprzedniego włąściciela domu, bo uwzięła się na nich, pragnać wysiudać ich z sprzedanej ziemi. A największy ambaras powoduje wiadomość, że formalnie dom nie istnieje, bo nie ma adresu.
Liczne utarczki z ekipami remontowymi, biurokracją, włoską organizacją pracy urzędów mogłyby niejednego człowieka przyprawić o ból głowy, ale na szczęście Phil i Nancy nie poddali się. Na dodatek postanowili odnowić przysięgę małżęńską i do nowo uwitego gniazdka sprosić krewnych i przyjaciół. Koniec końców udało się im obłaskawić nawet srogą donnę Vesuvię, i zostali zaakceptowani przez sasiadów.
Lektura doskonała w towarzystwie cappucino i grissini. Przede wszystkim rozbawiają celne obserwacje socjologiczne.